Krzysztof Zalewski o płycie, która powstała z frustracji i roli w filmie, który na początku spisał na straty
Beata Łajca
Trudno o lepszy tytuł dla tak osobistej płyty, bo album "ZGŁOWY" to niemalże autobiografia Krzysztofa Zalewskiego. Ale piosenkarza ostatnio, chociaż ciągle koncertuje, zajmowały też inne dziedziny sztuki, konkretnie - aktorstwo. Film, w którym pojawia się w pierwszoplanowej roli, może być największym hitem kinowym przyszłej wiosny. Zalewski w "halo tu polsat" zdradził konwencję obrazu, którego już teraz nie możemy się doczekać.
"Szczera muzyka, która trafia prosto do serca" - Krzysztof Zalewski o swojej płycie "ZGŁOWY"
27 września była premiera albumu Krzysztofa Zalewskiego "ZGŁOWY" - to najbardziej osobista, nieomalże autobiograficzna płyta w jego karierze. Wydanie promowały cztery bardzo różnorodne single: rapowany "ZGŁOWY", romantyczny "Kochaj", punkowy "Roboty" i wzruszający "Edith Piaf". Płyta jest wyjątkowa, także dlatego, że była nagrywana, w dużej mierze, na "setkę, czyli na żywo, aby, jak mówił Krzysztof Zalewski "jak najbardziej zbliżyć się do koncertowej energii".
"Na pewno ta płyta jest najbardziej szczera, najbardziej rockowa, odarta ze wszystkich fidrygałek i niepotrzebnych ozdób. Więc, jeżeli ktoś z państwa tęskni za rock'and'rollem prawdziwym, za szczerą muzyką, która trafia prosto do serca i jest o czymś, to posłuchajcie sobie płyty >>ZGŁOWY<<, a w ramach prezentów świątecznych, to ja poelcam bilet na mój koncert, bo jesteśmy w trasie właśnie", mówił Krzysztof Zalewski.
Do studia "halo tu polsat" artysta wpadł w przerwie swojej trasy koncertowej. Już jutro zagra w krakowskiej TAURON Arenie, 12 grudnia w Hali Stulecia we Wrocławiu, tydzień później w COS Torwar w Warszawie, a 22 grudnia w Katowickim Spodku. O swojej płycie dodał też, że słuchając jej, nikt nie musi zadawać sobie pytania: "co autor miał na myśli", bo wszystkie treści są wyjątkowo bezpośrednie. Kasia Cichopek chciała wiedzieć, jak przeżył takie "obnażanie się" przed swoimi fanami. Czy tak wiele rzeczy w nim się nagromadziło, że potrzebował je z siebie wyrzucić?
"To chyba nie było aż tak wykalkulowane i wyrachowane. Po prostu, siadając do pisania tekstów pomyślałem sobie, o czym ja mam pisać. I właśnie ta myśl, że trochę w muzyce popularnej brakuje treści, nawet w rapie, który był ostatnim bastionem prawdy, też chłopaki śpiewają od 30 lat o tym samym, że chcieliby mieć dużo hajsu i tam pięć drogich samochodów [...]. I trochę takiej frustracji, nie wiem, złości na to wszystko, pomyślałem sobie, że może, zamiast próbować pisać polityczne jakieś manifesty, to napiszę o czymś z serca, o czymś, co znam, o swoim życiu. Więc jest tam sporo autobiograficznych wątków", odpowiedział.
Dodał też, że w ciągu tych dwóch miesięcy od premiery albumu spotkał się z głosami fanów, którzy mówili, że widzą siebie w jego historiach i pomaga to im przechodzić przez różne, nieraz trudne, okresy w ich życiu. Ale Zalewski nie tylko śpiewa, ale także gra i to nie na instrumentach.
Krzysztof Zalewski jako tytułowy "Miś" w filmie o wiecznych chłopcach
Tak jak wspomnieliśmy, nie tylko muzyką Zalewski żyje, bo od niedawna bywa aktorem. Nie jest to jego debiut - Zalewski zagrał wcześniej w filmie "Historia Roja", ale po raz pierwszy pojawi się na srebrnym ekranie w roli pierwszoplanowej. 7 marca 2025 roku do kin wchodzi film "Misie", na potrzeby którego piosenkarz wykupił lekcje aktorstwa. Obraz opowiada o mężczyznach, partnerach, którzy w dorosłym życiu zachowują się bardziej jak chłopcy. Są zbuntowani, narcystyczni lub po prostu pogubieni. A Krzysztof Zalewski wciela się właśnie w jednego z nich i nie jest jedynym muzykiem, który pojawi się w filmie.
Zobacz też: Skolim z babcią na kanapie "halo tu polsat". O wspólnym sylwestrze, wzajemnym wspieraniu i kolędowaniu
"Słuchajcie, no ja oczywiście zostałem zatrudniony trochę po warunkach i pewnie tym będą epatować promując film. Ale ja tam nie śpiewam i nie gram za dużo, to jest jedna tylko scena", zaznaczył nasz gość. Czy w takim razie nie nazywa siebie aktorem?
"Aktorem, z resztą, jest każdy, jak Szekspir powiedział, świat jest teatrem, a aktorami ludzie. Natomiast ja od czasu do czasu lubię hobbystycznie sobie podjąć takie wyzwanie", powiedział i dodał, że na początku nie chciał przyjąć roli, ale scenariusz okazał się lepszy, niż się spodziewał. "dostałem scenariusz, gdzie było napisane - scenariusz komedii romantycznej, więc od razu miałem takie - eee, na pewno nie. Natomiast pomysł na ten film jest świetny".
"Jest facet, taki w moim wieku, mniej więcej, nieudany muzyk czterdziestoletni, który prowadzi knajpę [...], a hobbystycznie grywa sobie covery w tejże knajpie i ma piękną dziewczynę, kobietę sukcesu, trochę może pracoholiczkę. I ona wraca po jakimś długim wyjeździe, zastaje mieszkanie w totalnym rozgardiaszu, bo on właśnie zrobił sobie imprezę. [...] Zaczynają się kłócić, ona go wyrzuca z domu i on wpada pod samochód. [...] I budzi się w czyścu, gdzie są sami faceci i wszyscy są przebrani za pluszowe misie, więc to jest taki film!", powiedział Zalewski, zdradzając całkiem sporo fabuły.
Po takiej zapowiedzi nie spodziewamy się niczego innego, jak tylko długich kolejek pod kinami. Tym bardziej, że tytułowych "Misiów" grają także Przemysław Bluszcza, Sebastian Karpiel-Bułecka, Karol Osentowski, Wojciech Solarz, Kacper Jasper Porębski, Paweł Koślik i Andrzej Rosiewicz. Za to w roli obrońców męskiego honoru wystąpią Karol Dziuba i Sebastian Stankiewicz. Nie zabraknie oczywiście także ról kobiecych, które będą toczyć swoistą dyskusję o tym, czy istnieją jeszcze faceci, których płeć piękna pragnie. W filmie w reżyserii Mariusza Malca wystąpią Małgorzata Mikołajczyk, Paulina Gałązka, Monika Mariotti i Monika Pikuła.