Jaki naprawdę był Stanisław Tym? Wspomnienia Magdaleny Zawadzkiej i Marka Siudyma
Kamil Olek
6 grudnia 2024 roku zakończyła się jedna z epok w historii polskiego filmu (i kultury, jako takiej, również) – odszedł bowiem Stanisław Tym. Dziś w "halo tu polsat" legendarnego aktora wspominały inne ikony sceny – Magdalena Zawadzka oraz Marek Siudym, których znajomość z Tymem (także ta pozazawodowa) trwała przez dekady.
"Smutniej będzie na naszym ziemskim padole" Stanisław Tym we wspomnieniach Magdaleny Zawadzkiej
Aktorka rozpoczęła od podkreślenia unikalności i przewrotności humoru Tyma.
"Wybranie daty śmierci jest tą przewrotnością", powiedziała (artysta odszedł bowiem dzień po 85. rocznicy urodzin Stanisława Barei).
"Był wybitnie inteligentny, bardzo wykształcony, po prostu światowy człowiek. To jego poczucie humoru było bardzo trafne, dlatego że on obserwował świat i pisał o tym w najlepszym guście. Przypomina mi się, jak składał życzenia z różnych okazji. »Życzę wam dużo zdrowia, a resztę kombinujcie«. Jest w tym coś prawdziwego", opowiadała.
Zawadzka poruszyła przy okazji kwestię zdrowia Stanisława Tyma. Tajemnicą nie było bowiem nigdy, że kilkanaście lat przed śmiercią zmagał się on z nowotworem i, mimo że dawano mu niewielkie szanse na przeżycie, pokonał chorobę. Niezwykle rzadko przyznawał to jednak publicznie, choć okazuje się, że prywatnie... było podobnie.
"Rzeczywiście bardzo chorował, ale nigdy nie narzekał, nie jęczał, nie wspominał o chorobie. Pamiętam, że na samym jej początku, dawno temu, kiedy został zoperowany i dowiedział się o czymś strasznym, powiedział, że on w ogóle się tym nie przejmuje i na tym będzie polegać walka z chorobą, że on ją będzie lekceważył. Mówił, że »ten w środku« wie, że Stasiu »ma go gdzieś«. I mówił nawet dokładnie gdzie", wspominała.
Aktorka bez zawahania przyznała też, że Tym prywatnie był takim samym Tymem, jakiego mogliśmy podziwiać na ekranach.
"Tak samo uroczy, dowcipny i bardzo towarzyski. [...] Znałam go od moich najwcześniejszych zawodowych lat, ponieważ spotkałam go w kabarecie Dudek, do którego zostałam zaproszona, tuż po zrobieniu dyplomu w szkole teatralnej. [...] Zawsze był bardzo serdeczny, a z tego, że był taki dla ludzi i dla zwierząt, to wnioskuję, że do tej inteligencji, do tego wdzięku, do tego dowcipu, mądrości dochodziła jeszcze wielka dobroć", zakończyła.
Podsumowaniem niech będą zaś słowa, które Zawadzka zamieściła w swoich mediach społecznościowych, a powtórzyła na antenie.
"Kochany Stasiu! Smutniej będzie bez Ciebie na naszym ziemskim padole".
"On był po prostu dobry". Marek Siudym o znajomości ze Stanisławem Tymem
Choć duet Stanisława Tyma i Marka Siudyma większość kojarzy z "Misiem" (bo kto nie pamięta dziewczynki o imieniu Tradycja?), aktorzy poznali się dużo, dużo wcześniej.
"Spotkaliśmy się jeszcze w STS-ie [Studencki Teatr Satyryczny – przyp. red.], gdzie cała ta esteesowska rodzina [w tym i Stanisław Tym – przyp. red.] nas przyjęła. Choć nawet do Dudka przychodziliśmy jako studenci", wspominał, dodając, że nastąpiło to po czwartym roku. Wszystko zaś dzięki założonemu wspólnie z innymi aktorami (między innymi Andrzejem Strzeleckim czy Wiktorem Zborowskim) Kabaretowi Kur.
"Mam szczęście, że urodziłem się w tamtych czasach, bo takich ludzi [jak Tym – przyp. red.] mogłem spotkać. A Staszek był dobry. On był po prostu dobry i w tych jego żartach, w tym wyśmiewaniu rzeczywistości, w opisywaniu tej Polski nie ma jadu, nie ma czegoś złego. W jego filmach te postaci nawet nie do końca pozytywne są ludzkie. Nie miał w sobie żadnego jadu, ale miał przepiękną ironię", mówił dalej Siudym.
Aktor przytoczył też anegdotę, która jego zdaniem pokazuje, że "przy bardzo wnikliwym spojrzeniu na rzeczywistość" on i Tym byli... "trochę odklejeni". Ta wiąże się zaś z gołębiami, a osadzona jest jeszcze w latach 80.
"Wymyśliliśmy, że Staszek będzie hodował gołębie u siebie, a ja będę hodował je w Warszawie. Gdy będziemy jechać w trasę, to ja zabiorę swojego i Staszek swojego, a potem się wymienimy. Gdy się rozjedziemy, to jak będę miał coś do niego, to ja wypuszczę tego jego gołębia z wiadomością i Staszek mi odpowie, wypuszczając mojego. Myśmy naprawdę o tym myśleli, to nie licentia poetica", wspominał, wyjaśniając jednak, że pomysł spalił na panewce.
I choć Tyma nie ma już ciałem, jego twórczość, a także humor i ironia pozostaną – między innymi dzięki takim wspomnieniom. Magdalenie Zawadzkiej i Markowi Siudymowi raz jeszcze dziękujemy zaś za spotkanie.