"Co mogłem, to załatwiłem". Odszedł Stanisław Tym – legenda polskiej kultury
Kamil Olek
"Żaden człowiek nie chce umrzeć. Ale tak rzadko się zdarza to, co człowiek chce" – napisał niegdyś Stanisław Tym. I choć dziś niektórym mogłoby się wydawać, że chcenie i w jego przypadku okazało się niewystarczające – nic bardziej mylnego. Bo Tym pozostawił po sobie nie tylko filmy, scenariusze, felietony i dziesiątki innych form, ale przede wszystkim sposób patrzenia na świat, który pozwalał w całym jego absurdzie dostrzec człowieka.
Stanisław Tym nie żyje
Niby cztery słowa, a potrafią zmienić całą percepcję. Wszak Tym był w zasadzie od zawsze. Nawet dla tych, którym rok urodzenia nie pozwolił na wychowywanie się na "Rejsie" czy "Misiu". Jego ironiczne poczucie humoru i nieustanna potrzeba komentowania banałów rzeczywistości, w której się obracał (spleciona z ponadczasową refleksją nad polską mentalnością), sprawiały, że wydawał się wieczny.
"Staś Tym jest w dziesiątce najważniejszych komediopisarzy od początku istnienia teatru polskiego – obok Fredry, Blizińskiego, Bałuckiego, Słonimskiego, Mrożka – i chwała mu za to", mówił o nim Jan Kobuszewski.
I trudno się z tym nie zgodzić.
Tym bardziej że Tym to ktoś więcej, niż jedynie satyryk, czy aktor. To człowiek, który "meblował nam zbiorową wyobraźnię", jak chwilę po śmierci pisała o nim "Polityka". Przez dekady śmiał się z nas – i z nami – pokazując, że humor jest jedynym sensownym orężem w starciu z życiową empirią.
"Co mogłem, to załatwiłem" – powiedział jako Ryszard Ochódzki. I choć kontekst tamtego cytatu był zgoła inny, dziś trudno o bardziej symboliczne podsumowanie jego życia. Zrobił bowiem wszystko, co mógł, a nawet więcej – i to w sposób, który zostanie z nami na zawsze. Pa, Misiu!
Stanisław Tym zmarł 6 grudnia 2024 roku. Miał 87 lat.