Fergie – rudowłosy problem Windsorów (o którym nie sposobów zapomnieć)
Kiedy w lipcu 1986 roku świat z zapartym tchem śledził transmisję ślubu Andrzeja, księcia Yorku i Sary Ferguson, wydawało się, że oto brytyjska monarchia zyskuje – kolejną w ciągu ledwie kilku lat – dawkę lekkości. Świeżo upieczona księżna – rudowłosa, bezpretensjonalna i pod wieloma względami przypominająca uwielbianą już wówczas Dianę – miała stać się przeciwwagą dla królewskiego chłodu i wnosić kolor tam, gdzie od dawien dawna panowała szarość. Prasa, oczarowana nową członkinią rodziny królewskiej, pisała o "powiewie świeżości w Pałacu Buckingham". Nikt nie mógł wówczas przypuszczać, że powiew ów już niedługo przerodzi się w istny huragan – zmiatając nie tylko reputację Fergie, ale i złudzenie, że wśród Windsorów można pozostać sobą.

Od błysku do cienia. Narodziny i rozpad mitu księżnej Yorku
Sarah Margaret Ferguson urodziła się 15 października 1959 roku w Londynie, jako córka Ronalda Fergusona i Susan Wright, dorastała zaś w Hampshire, pośród rytuałów angielskiej klasy wyższej; uczyła się w prywatnych szkołach, a po ukończeniu Queen’s Secretarial College podjęła pracę w galerii sztuki. Mało co wskazywało tym samym na przyszły bieg wydarzeń – fakt, że kilka lat później Fergie (jak na ogół ją nazywano) stanie się bohaterką jednej z najgłośniejszych historii we współczesnych dziejach brytyjskiej monarchii.
Wszystko zaczęło się od Diany Spencer, a właściwie Diany, księżnej Walii (dalekiej kuzynki Ferguson). To ona, już jako żona następcy brytyjskiego tronu, wprowadziła bowiem Sarę w monarsze kręgi; podczas Royal Ascot w czerwcu roku 1985 przedstawiła ją młodszemu bratu swojego męża – a kolejne wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Sara i Andrzej zaręczyli się po ledwie ośmiu miesiącach, a po kolejnych pięciu później cała Wielka Brytania (wraz z nią zaś niemała część globu) oglądała ślub w Opactwie Westminsterskim. Sara od początku była dla mediów uosobieniem "nowoczesnej monarchii", podobnie zresztą jak jej daleka krewniaczka – monarchii otwartej, ludzkiej i energetycznej. A jednak, w przeciwieństwie do Diany, która z biegiem czasu budowała wokół siebie aurę tragicznej ikony, księżna Yorku grała rolę przyziemnej, bezpośredniej i niekryjącej własnych wad.
To, co na początku czyniło ją jednak bliską ludziom, w oczach dworu szybko zaczęło jawić się jako problematyczne. Księżna mówiła za dużo, śmiała się za głośno, tańczyła za swobodnie, a tabloidy szybko znalazły nowy punkt odniesienia. Kiedy na początku lat 90. media obiegły doniesienia o romansie księżnej z amerykańskim milionerem – Steve'em Wyattem, jej reputacji nie sposób było już ratować. W marcu 1982 roku Pałac Buckingham ogłosił separację pary książęcej (jako powód wskazując niespecjalnie odkrywcze sformułowanie o "różnicach nie do pogodzenia"), a kilka miesięcy później świat ujrzał zdjęcia księżnej w towarzystwie kolejnego milionera zza oceanu – Johna Bryana, które rozpoczęły kolejny akt dramatu (tym razem z palcem u stopy w roli głównej). W 1996 roku historia dobiegła końca, Sara ostatecznie rozwiodła się bowiem z Andrzejem – zachowując tytuł, lecz tracąc prawo do używania predykatu "Jej Królewskiej Wysokości"; oficjalnie przestała też być częścią rodziny królewskiej, choć nie zakończyło to jej medialnej kariery (jakkolwiek by tej nie pojmować).
Przez kolejne lata prasa dalej karmiła się więc jej potknięciami, donosząc o rosnącym zadłużeniu, niefortunnych wypowiedziach czy nieudanych kontraktach. Sara nieustannie próbowała zaś zamienić wizerunkową katastrofę w markę – pisała książki, występowała w telewizji (przeważnie tej amerykańskiej), pojawiała się tu i ówdzie, zakładała fundacje. Była, niezależnie od nastrojów (a te królewskie – jak można się zaś domyślić – najprzychylniejsze nie były). W XXI wieku zaczęła jednak szukać pojednania – powróciła na wybrane uroczystości, wspierała inicjatywy charytatywne, występowała publicznie u boku córek – Beatrycze i Eugenii – a także byłego męża (z którym niemal nieustannie dzieliła zresztą wspólny dach nad głową). W 2023 roku ujawniła, że zmagała się z nowotworem – wtedy też na moment odzyskała współczucie opinii publicznej. W podobnych przypadkach nic nie trwa jednak wiecznie.
Między blaskiem a zapomnieniem. Współczesne losy księżnej Sary
W 2025 roku postać Sary ponownie wróciło na pierwsze strony, tym razem w kontekście konfliktu o Royal Lodge – posiadłość w Windsorze (wykorzystywaną niegdyś przez królową matkę), którą od 2008 roku dzieli z byłym mężem. Według medialnych doniesień król miał naciskać na młodszego brata (a przez to i na Fergie) w sprawie opuszczenia posiadłości – wtórował mu zaś podobno książę William. Pałac Buckingham, w typowej dla siebie manierze, odmówił komentarza, tłumacząc, że sprawa "dotyczy osób prywatnych". Prywatność u Windsorów to jednak pojęcie teoretyczne.
Przed kilkoma tygodniami światło dzienne ujrzał list, przesłany przez Ferguson w roku 2011, a dotyczący znajomości, która położyła się cieniem nie tylko na obrazie Sary oraz Andrzeja, ale i całej brytyjskiej monarchii. Sama zainteresowana jak dotąd nie odniosła się do sprawy, zareagowały jednak współpracujące z nią organizacje charytatywne – aż siedem z nich zrezygnowało tym samym z matronatu księżnej Yorku. Komentatorzy i komentatorki wskazują zaś przy okazji, że aktualna pozycja jej samej pozostaje paradoksalna. Nie pełni już wszak żadnych oficjalnych funkcji, ale wciąż nosi tytuł; nie bierze udziału w uroczystościach, lecz dalej żyje w cieniu pałacowych bram; jest częścią rodziny, a zarazem kimś, o kim w rodzinie się nie mówi. Jej historia – niegdyś barwna, pełna życia i uporu – dziś przypomina echo dawnego świata, który nie potrafił zrozumieć własnych granic.
W opowieści tej nie ma więc katharsis. Fergie, niegdyś bohaterka mediów, dziś jest raczej figurą przemijania – świadectwem, jak cienka bywa granica między fascynacją a wstydem, między popularnością a zapomnieniem. Royal Lodge, w którym nadal mieszka, to nie tylko dom, ale metafora jej losu – przestronny, barwny, a jednak odizolowany od świata. Jej biografia układa się natomiast w lekcję o tym, że monarchia, choć wciąż błyszczy, nie potrafi wybaczać tym, którzy przypominają jej, jak bardzo zbudowana jest na ludzkich słabościach.
Zobacz też: