(Bynajmniej nie) "ostatnia rozmowa" Jana Peszka. O jubileuszu, premierze i rolach, które się odmieniły

Kamil Olek

Kamil Olek

Jana Peszka nikomu przedstawiać nie trzeba, na scenach (i ekranach również) króluje bowiem – choć uwierzyć w to niezwykle trudno – od blisko sześciu dekad, w roku 2024 obchodził zaś 80. urodziny. Obchody tychże – jak na Peszka przystało – niezwykłe, dlaczego jednak, choć formę aktora bezsprzecznie uznać trzeba za znakomitą, część z nich ośmielamy się nazwać... "ostatnią rozmową"? Wyjaśnienia tej kwestii podjął się w "halo tu polsat" sam zainteresowany, na żółtej kanapie wraz z nim zasiedli natomiast: reżyser (a prywatnie syn Jana) Błażej Peszek oraz aktorka Maria Seweryn. Nie bez przyczyny, rzecz jasna

Maria Seweryn, Jan Peszek i Błażej Peszek
Maria Seweryn, Jan Peszek i Błażej PeszekEuzebiusz NiemiecAKPA

"Sztuka wywiadu", czyli "ostatnia rozmowa" Jana Peszka. I to w wizji jego syna

Choć benefisy, organizowane dla uczczenia rozmaitych rocznic czy okazji, bywają w swej formie wyjątkowo różne, ten "peszkowy" z pewnością do standardowych nie należy. Po części wynika to zapewne z samego podejścia aktora do podobnych przedsięwzięć.

"Dawniej benefis to było po prostu rocznicowe, uroczyste przypomnienie, że gram na przykład dwusetny spektakl i tyle. Jednorazowo. Dzisiaj kojarzy się z uroczystą, komiczną fetą, która przyniesie ludziom wytchnienie", mówił Jan w "halo tu polsat".

Nie zmienia to jednak faktu, że elementem jego własnego jubileuszu (choć, jak zaznaczył, także zupełnie osobnym bytem) stał się spektakl pod tytułem "Sztuka wywiadu", który premierę mieć będzie już 5 grudnia w Teatrze Polonia. Jego fabułę streścić można zaś w jednym zdaniu – "wielki aktor zgadza się na »ostatni wywiad« z dziennikarką". I choć sam Jan Peszek podkreśla fikcję owej rozmowy, przyznaje też, że można w niej dostrzec elementy biograficzne.

"Tam się oczywiście mieszają wątki, które mogą być wątkami moimi. Ale nikt nie wie, które to. Jest taka postać, która jest żoną i która może odbiorcom kojarzyć się z tym aniołem stróżem, mającym ciężkie życie z takim facetem jak ja. Ale to nie jest całkowite odwzorowanie. Uroda tej przygody polega na tym, że wszystko się tam miesza. I do końca nie wiadomo, co jest czym. Widzowi na pewno będą świadkami kilku albo kilkunastu fragmentów ról, kiedy grałem", wyjaśnił.

Błażej Peszek, prywatnie syn Jana, a tym razem reżyser spektaklu, podobnie jak i aktor podkreślał niezależność samej sztuki.

"To jest historia, która opowiada pewnego rodzaju historię aktora. Jego dziwną przeszłość, jakieś upiorne czasami odloty związane z postaciami, w które wcielał się przez całe zawodowe życie. I nie tylko zawodowe. Natomiast jest jakiś twór, który poza benefisem stanowi jakąś niezależną konstrukcję", przekonywał.

Maria Seweryn z kolei, która wciela się w postać przeprowadzającej wywiad dziennikarki (poza nią i Peszkiem na scenie pojawia się także wspomniana już żona – w tej roli zaś Małgorzata Zajączkowska), przyznała, że praca nad sztuką jest dla niej niezwykle cennym doświadczeniem, przede wszystkim ze względu na "bezgraniczną wyobraźnię teatralną" Jana i Błażeja Peszków. Aktorka nawiązała także do kwestii formy samego wywiadu, który stał się kanwą przedstawienia.

"Dotykamy tego, czego osoby, z czym zmagają się osoby, które udzielają wywiadów od lat. To znaczy spotkania z dziennikarzem, który nie zawsze jest profesjonalistą, który nie zawsze jest osobą, która słucha. Który czasami jest wie lepiej od nas, pytanych, co napisze. I to też jest o tym. Czym w ogóle jest wywiad? Czy wywiad może być czymś prawdziwym?", dopytywała retorycznie.

Przy okazji rozmowy w takim gronie nie mogliśmy jednak nie poruszyć tematu pracy (choć nie tylko) z własną rodziną. Cała trójka ma w tym bowiem niemałe doświadczenie.

O rodzinie na scenie, ojcu-profesorze i zamianie ról

Maria Seweryn, córka Krystyny Jandy oraz Andrzeja Seweryna, wielokrotnie współpracowała z własnymi rodzicami przy okazji różnorakich przedsięwzięć. Sama wychodzi jednak z założenia, że w niektórych przypadkach pokrewieństwo powinno zejść na dalszy plan.

"Ta relacja rodzinna, którą ja też znam, raczej jest jednak na drugim miejscu. W tej pracy, na scenie, w trakcie prób to jednak ta zawodowa musi być podstawowa", dodała.

Wydaje się, że podobna zasada przyświecała również Peszkom i to od samego początku. Tajemnicą nie jest bowiem, że zarówno Błażej, jak i jego siostra Maria, nie mieli łatwo studiując pod bacznym okiem ojca, profesora krakowskiej AST.

"Na studiach było koszmarnie. To było bardzo trudne dla mnie, dla nas obu myślę. Ja wtedy byłem młodym, niedojrzałym, zbuntowanym człowiekiem. Ojciec był kimś, kto pragnął uniknąć posądzeń o nepotyzm, co dzisiaj jest bardzo powszechne. W związku z tym gnoił mnie do potęgi", wspominał reżyser, podkreślając jednak, że mówi to z perspektywy dawno minionych czasów.

Zdaniem Jana Peszka role nieco się jednak odmieniły, bowiem w tej chwili artystyczne spory "wygrywa" jego syn.

"On korzysta z tego, że ja jestem pokornym aktorem. I bez względu na status reżysera, ja absolutnie się mu poddaję, bo wiem, że on bierze za to odpowiedzialność. Ja jestem tylko wyrobnikiem, daję swoją twarz i temperament. Natomiast on umie, znając mnie jednocześnie, to wykorzystać", zakończył.

halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas