Z walizkami na Karaiby. Polska rodzina wyruszyła w podróż życia
Dziś w "halo tu polsat" prowadzący połączyli się online z wyjątkową rodziną. Katarzyna i Bartosz Bieniek wraz z trzema córkami postanowili całkowicie odmienić swoje życie - sprzedali dom w Polsce, spakowali walizki i przeprowadzili się na pół roku na Dominikanę. Chcieli złapać oddech, odnaleźć spokój i sprawdzić, czy karaibski raj może stać się ich nowym domem.

Porzucili życie w Polsce i przeprowadzili się na Karaiby
Kiedy inni przygotowywali pociechy do szkoły i kupowali wyprawki, oni... sprzedawali dom i kupowali bilety na Karaiby w jedną stronę. Katarzyna i Bartosz Bieniek postanowili zabrać swoje trzy córki - 11-letnią Antoninę, 9-letnią Marcelinę i 6-letnią Helenę - na półroczną przygodę życia. Wspólnie przeprowadzili się na Dominikanę, żeby jak mówią - złapać oddech od codziennego pędu.
"Część osób uznała, że jest to świetny pomysł, wspierała nas, kibicowała, a część na pewno uznała, że dosłownie oszaleliśmy, co rozumiemy, bo to nie jest codzienna decyzja", powiedziała Katarzyna Bieniek.
Pomysł na zmianę dojrzewał w nich od trzech lat, ale ostateczna decyzja zapadła nagle: "We wrześniu sprzedawaliśmy dom, kończyliśmy formalności, a pod koniec miesiąca byliśmy już tutaj. Nie polecam takiego tempa, ale czuliśmy, że musimy spróbować", zdradziła Katarzyna.
Podczas gdy ich rówieśnicy szykowali tornistry i piórniki, dziewczynki Bieńków pakowały walizki. Teraz lekcje mają w trybie zdalnym - uczą się online i rozwiązują karty pracy.
"Daje to dużą swobodę, nie jesteśmy uwiązani z jednym miejscu", wyjaśniła mama.
Życie w raju, ale bez znajomości języka
Kasia i Bartosz nie należą do typowych turystów. Zamiast urlopu all inclusive wybrali życie na Karaibach, gdzie na co dzień pracują zdalnie, tworząc w Polsce wyjątkowe zdrapki motywacyjne. Ich celem jest zachęcanie ludzi do zatrzymania się w biegu i wsłuchania w siebie.
Jak wygląda ich codzienność na Karaibach? Zdradzili w "halo tu polsat", że często korzystają z lokalnych aplikacji, które dostarczają jedzenie, zakupy, a nawet kwiaty prosto pod drzwi. Oprócz tego starają się sami przygotowywać potrawy.
"Mamy tutaj super aplikację, w której jest wszystko. Można robić zakupy, zamawiać kwiaty, zamawiać w restauracji. Koszt dostawy jest tani, przywożą na miejsce jedzenie, plus do tego gotujemy sami, robimy zakupy - jakiś kurczaczek, makaronik, grilla mamy, czyli klasyki. Radzimy sobie", zdradził Bartosz.

A co z językiem? Przeprowadzka bez znajomości hiszpańskiego mogłaby wydawać się ryzykowna, ale dla nich to nie problem. Wystarczył telefon z tłumaczem i otwartość na ludzi, by szybko poczuć się jak w domu.
"Nie mówię po hiszpańsku, korzystam z aplikacji, ale już drugiego dnia poznałem tu swojego amigo. A moja żona Kasia ma już lekcje z języka hiszpańskiego, także od jakiegoś czasu się wdraża tutaj", wyjaśnił Bartosz.
Na pytanie, czy planują zostać na Karaibach na stałe, odpowiadają z uśmiechem: Jesteśmy w trakcie poznawania Dominikany. Plan zakłada pół roku. Testujemy się, bo my tam nigdy wcześniej nie byliśmy. A jak to wyjdzie? Czas pokaże".
Zobacz też: