Wolność à la bohème, czyli o historii i ponadczasowości stylu boho
"Moda przemija, styl pozostaje" – miała powtarzać Coco Chanel; i choć powiedzenie to zdaje się nie tracić na aktualności, te czy inne trendy potrafią wracać z konsekwencją, która odbiera im poczucie tymczasowości. Taki też jest styl określany mianem "boho" – wiecznie reinterpretowany, a jednak nadal ten sam; dryfujący między przeszłością a współczesnością, między indywidualnym gestem a kolektywną potrzebą. Skąd wzięła się owa moda, czemu (a właściwie – komu) zawdzięcza nazwę i – co najważniejsze – dlaczego wciąż pozostaje "on top"?

Od artystycznej awangardy do muzycznych festiwali. Dzieje boho w pigułce
Choć dzisiejsza odsłona boho kojarzy się przede wszystkim z festiwalowym luzem (a mekką wielbicielek i wielbicieli tegoż stylu stała się słynna Coachella), jego korzenie sięgają jeszcze wieku XIX- konkretniej zaś środowisk artystycznych, które po rewolucji francuskiej zaczęto określać "bohemą" (ot, cała tajemnica nazwy). Wśród poetów i poetek, malarzy oraz malarek, a także wszystkich odrzucających mieszczańskie porządki pojawiły się wówczas pierwsze estetyczne gesty, które z czasem urosły do rangi symboli – wśród nich zaś frędzle, koraliki, hafty czy pióra. W kobiecej garderobie zadomowiły się luźne tuniki i narzuty, materiały zaczęły miękko opływać sylwetki, a ubiór przestał być narzędziem dyscypliny.
Już na początku kolejnego stulecia idee te podchwycili projektanci – między innymi Paul Poiret – wprowadzając do mody charakterystyczną zwiewność i nieznaną dotąd swobodę. Sztywne materiały ustąpiły tym samym miejsca miękkim krojom, a sylwetka przestała być spięta. Prawdziwy rozkwit boho przyszedł jednak dopiero w latach 60. i 70. XX wieku, gdy ruch hippisowski nadał mu wolnościowy ton, czyniąc zeń swego rodzaju manifest.
Po przerwie na lata 80. boho powróciło jako reakcja na ostry glamourowy nadmiar, choć w nieco innej formie, która wkrótce otrzymała miano "boho chic" – styl ten, choć nieco bardziej wystylizowany, pozostał jednak wierny pierwotnej aurze. Nieco później stylizacje Sienny Miller, Kate Moss, Vanessy Paradis i wielu innych – łączące halki, kamizelki, kowbojki i etniczne dodatki – wyznaczyły nowy kierunek, w którym boho zaczęło flirtować z popkulturą i czerwonym dywanem.
Jak wygląda to dziś? Domy mody – od Isabel Marant, przez Etro, po Chloé – nieustannie odwołują się do języka warstw, faktur i naturalnych tkanin, a styl przenika zarówno do codziennej mody ulicznej, jak i na wybiegi haute couture. Jest obecny w kolekcjach luksusowych marek, by jednocześnie nadawać brzmienie wspomnianym już festiwalowym stylizacjom – Coachella, Glasto czy nawet Open’er nieustannie stroją się więc we frędzle, hafty, warstwowe sukienki i kwiatowe wianki, tworząc nieformalny rodzaj dress code'u – lekki, osobisty i wymykający się sezonowym nakazom.
O potrzebie ponadczasowości. Dlaczego boho nie przemija?
W świecie, który z tempa zmian uczynił (anty)wartość samą w sobie, sprawiając jednocześnie, że ubrania potrafią się zdezaktualizować szybciej niż prognoza pogody, styl boho trwa bez zbędnego pośpiechu. Nie dlatego, że ignoruje modę – lecz dlatego, że nigdy nie próbował wpisywać się w te czy inne trendy. Nie potrzebuje powrotów, bo – jak dotąd – znikał jedynie pozornie. Nie wymaga aktualizacji, bo jego sens nie zależy od długości rękawa czy rodzaju dekoltu. Przetrwał, bo opiera się na potrzebie noszenia czegoś, co pozwolić wyrazić prawdziwe ja.
Styl boho jest tym samym odpowiedzią na przemęczenie estetyką korporacyjną – sztywną, powtarzalną i obojętną. Tkaniny nie tłumią skóry, kolory nie służą podziałom, a gesty pozostają noszone, nie stylizowane. W epoce fast fashion to właśnie boho okazuje się jednym z najbardziej świadomych wyborów – oparte na lokalnych tkaninach czy rzemieślniczych technikach współgra z ideą slow i to nie od święta, a na co dzień.
To coś więcej niż styl – to forma postawy, która wciąż działa, gdyż pozwala pozostać przy sobie, bez zbędnego tłumaczenia. Wzory roślinne, ręcznie tkane koronki, frędzle i wianki nie są efektem sezonowego kaprysu, a przypomnieniem, że ciało można otulić czymś, co nie udaje siły – tylko ją wzmacnia. Projektanci i projektantki mogą wracać do boho, redaktorzy oraz redaktorki mogą próbować je zdefiniować, a influencerzy tudzież influencerki – ponownie oswoić. Ale jego istota i tak wymyka się katalogom. I może właśnie w tym tkwi sekret jego trwania.
Zobacz też: