Warszawa... za darmo? Krótki przewodnik po bezcennych (i to dosłownie) punktach stolicy
Choć w oczach niemałej części Polek i Polaków stolica Rzeczypospolitej zdaje się funkcjonować jako metropolia na iście europejskim poziomie cenowym – z kosztami życia rosnącymi szybciej aniżeli iglice wolskich wieżowców – warszawska tkanka miejska kryje też mapę równoległą, wyznaczoną punktami wolnymi od ekspensów, w których wartością staje się samo doświadczenie miejsca. Tych zaś – wbrew pozorom – nie brakuje, a pięć poniższych stanowi zaledwie początek długiej listy.

Całodobowa galeria "pod chmurką", czyli Park Rzeźby na Bródnie
Choć Park Bródnowski pozostaje częścią krajobrazu prawobrzeżnej Warszawy od końca lat 70. ubiegłego wieku, historia jego artystycznej części – nazwanej Parkiem Rzeźby – rozpoczyna się w roku 2009; wtedy też do życia powołano bowiem wspólny projekt Pawła Althamera – rzeźbiarza i performera – oraz stołecznego Muzeum Sztuki Współczesnej, mający wpisywać się w wieloaspektową tradycję sztuki publicznej. Od tamtej pory Bródno rokrocznie bogaci się o jedną rzeźbę (albo i "rzeźbę" – część realizacji nie ma bowiem ani stałego, ani materialnego charakteru).
Wśród współczesnej zieleni można tym samym trafić – między innymi – na:
- wykonaną przez inicjatora parkowego przedsięwzięcia replikę przewróconego domku herbacianego (oryginał autorstwa tajskiego artysty Rirkrita Tiravaniji zdobił to miejsce od 2005 roku) – pełniący dziś funkcję najmniejszego domu kultury na terenie stolicy,
- monumentalny, ceglany napis "BRÓDNO" – wykonany w roku 2012 przez Duńczyka Jensa Haaninga, stylizowany na słynny Hollywood Sign i odwołujący się do architektury przemysłowej,
- "Anioła Stróża" – najwyższą i najlepiej widoczną rzeźbę w Parku, stworzoną w 2013 roku przez Romana Stańczaka,
- pracę szkockiej artystki Susan Philipsz z 2010 roku, zatytułowaną "Nie jesteś sam" – pierwszą niewidzialną "rzeźbę" w bródnowskiej przestrzeni, odzywającą się co kwadrans wibrafonowymi sygnałami polskich i zagranicznych rozgłośni radiowych,
- "Togunę" wzorowaną na architekturze malijskiego ludu Dogon – zrekonstruowaną przez Malijczyka Youssoufa Darę oraz Pawła Althamera w roku 2011,
a także wiele innych.
Wstęp – wolny, a do tego możliwy o każdej porze dnia i nocy.

Podniebna oaza w sercu Powiśla, czyli ogród na dachu BUW-u
Na Powiślu, konkretniej zaś przy ulicy Dobrej, od końca ubiegłego stulecia roku wznosi się okazały gmach Biblioteki Uniwersyteckiej – miejsce to interesuje nas jednak nie tyle ze względu na akademicki charakter, ile z powodu... dachu. W 2002 roku -– dzięki projektowi Ireny Bajerskiej – ten zamieniony został bowiem w ogród z prawdziwego zdarzenia, jeden z największych i najbardziej zróżnicowanych tego typu projektów w Europie, który po dziś dzień stanowi wyjątkowy punkt na mapie stolicy.
Całość podzielona została na dwa poziomy – podczas gdy dolny pozostaje krainą cienistych alejek, oczek wodnych i fontann (uzupełnioną między innymi o granitowe rzeźby Ryszarda Stryjeckiego, inspirowane motywami kosmologicznymi), górny stanowi opleciony pergolami, mostkami i kładkami taras widokowy, z którego rozciąga się widok tak na Wisłę, jak i panoramę Śródmieścia; dach obsadzony jest ponadto kompozycjami roślinnymi, zestawionymi według barwowych dominant, które zmieniają się wraz z porami roku, tworząc niemal malarską scenerię.
W okresie letnim ogród otwarty jest między 8 a 20. Wstęp pozostaje wolny.

Salon opowieści o XX stuleciu, czyli Dom Spotkań z Historią
Między secesyjnym wiaduktem Markiewicza a słynnym Bristolem – przy Karowej 20, w dawnym gmachu Banku Cukrownictwa, działa dziś instytucja jedyna w swoim rodzaju. Utworzony w roku 2006 Dom Spotkań z Historią stanowi bowiem największe w Polsce archiwum ustnych świadectw o dziejach XX wieku (składające się dziś z ponad czterech tysięcy wywiadów), przybliżające nie tylko losy Warszawy czy Polski, ale i całej Europy Środkowo-Wschodniej.
Organizowane sukcesywnie wystawy – umiejscawiane zarówno w gmachu DSH, jak i w innych miejscach stolicy (a sporadycznie również i poza nią) – nieustannie prowadzą przez kolejne dekady i miejsca: od czasów rodzącej się Rzeczypospolitej, przez obracającą się w pył, a następnie odbudowywaną Warszawę, po peerelowską rzeczywistość. Nierzadko towarzyszą im też cykle spotkań, pokazy filmowe czy warsztaty edukacyjne, a także najróżniejsze wydarzenia o charakterze artystycznym. DSH pozostaje tym samym miejscem, gdzie historia staje się doświadczeniem żywym – splecionym z kulturą i stanowiącym punkt wyjścia do dyskusji o teraźniejszości.
Wstęp od zawsze pozostaje darmowy, w weekendy możliwy jest zaś w godzinach 12:00-18:00.
Galeria w rokokowej miniaturze, czyli Kordegarda
Mimo że na pewnej wysokości Krakowskiego Przedmieścia rolę wizualnej dominanty przejmuje Pałac Prezydencki, vis-à-vis tegoż od lat trwa niewielki, choć wyeksponowany budynek o rokokowych zdobieniach i rzeźbionej attyce - wzniesiony w 1765 roku jako kordegarda (czyli wartownia) pałacu Potockich (mieszczącego dziś Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego). Dużo później, w latach 60. XX wieku, miejsce, które strzegło niegdyś magnackich włości, przejęło jednak rolę o wiele istotniejszą – szczególnie z punktu widzenia niniejszego zestawienia – stając się przestrzenią artystyczną, a więc niejako strażnicą sztuki. To właśnie w jej gmachu odbyła się pierwsza indywidualna wystawa prac Magdaleny Abakanowicz, w kolejnych dekadach swoje prace wystawiali natomiast między innymi Józef Czapski, Jerzy Nowosielski czy Igor Mitoraj.
Obecnie Kordegarda – jako galeria Narodowego Centrum Kultury – łączy najróżniejsze dziedziny sztuki, od klasycznego malarstwa po współczesne; częstotliwość ekspozycyjnych zmian sprawia przy tym, że niemal każda wizyta oznacza nową narrację. Przestrzeń ta przypomina też, że kontakt ze sztuką nie powinien uchodzić za elitarną rozrywkę dla wybranej grupy społecznej, a raczej wpisywać się w codzienny – i egalitarny – rytm miasta.
Wstęp jest tym samym wolny, a Kordegarda otwiera swoje weekendowe podwoje między 11:00 a 21:00.
Świetlna nostalgia stolicy, czyli warszawskie neony
Po zmroku Warszawa potrafi przybrać oblicze miasta zawieszonego między przeszłością a przyszłością – niejako naturalnie łącząc estetykę minionych dekad z wizją metropolii przyszłości. Jednym z wyrazów tego mariażu są zaś neony, które – mimo że najpopularniejsze stały się w czasach PRL-u – zdobiły stołeczne ulice już w latach 30. XX wieku, a dziś stanowią materialne świadectwo dawnych epok, wpisane w tożsamość miejskiego krajobrazu. I choć największe skupisko tychże – znajdujące się w Muzeum Neonów, na czwartym piętrze Pałacu Kultury i Nauki – pozostaje płatne, tu i ówdzie odnaleźć można również propozycje niewymagające inwestycji finansowej. Choć tych pozostało relatywnie niewiele.
Wśród nich znajdują się jednak między innymi:
- Plac Konstytucji ze słynną "Siatkarką" (zaprojektowaną przez Jana Mucharskiego w 1960 roku i zmodernizowaną na początku XXI wieku dzięki inicjatywie Pauliny Ołowskiej)
- Marszałkowska i odnowiony przed kilkoma laty "Kioskarz"
- Most Gdański opatrzony napisem "Miło Cię widzieć" (autorstwa Mariusza Lewczyka, który w 2013 zwyciężył w konkursie "Neon dla Warszawy")
- Jana Pawła z "Jasiem i Małgosią" (nawiązującym do miejsca stanowiącego kolebkę klubokawiarnianej historii Warszawy),
- Jerozolimskie i "Globus" (stanowiący replikę jednego z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych warszawskich neonów)
i przynajmniej kilka innych.
Każdy z warszawskich neonów – niezależnie od wieku czy rozpoznawalności – pozostaje przy tym nie tylko elementem komunalnej scenografii, ale także świetlnym przypisem do historii Warszawy, która po zmroku zdaje się ożywać na nowo.
Podsumowując – polska stolica potrafi być bezlitosna dla budżetu, jednak wciąż ma w zanadrzu skarby, które oddaje za darmo. Wystarczy tylko wiedzieć, gdzie patrzeć.

Zobacz też: