Średniowieczne ulice i całoroczne święta. Rothenburg ob der Tauber – miasto, które nie poddaje się czasowi
Miast określanych (albo i określających się - z większą lub mniejszą pewnością) mianem "najpiękniejszych" nie brakuje w żadnym z zakątków globu - ot, choćby na mapie Niemiec odnaleźć można przynajmniej kilkanaście tego typu wskazań (choć kryteria doboru tychże nierzadko pozostają niewiadomą). Szczególnie miejsce wśród nich zdaje się jednak zajmować Rothenburg ob der Tauber - ledwie jedenastotysięczne miasteczko, położone godzinę drogi od Norymbergi, które swój niezaprzeczalny urok zawdzięcza nie tylko malowniczemu układowi urbanistycznemu (zachowanemu niemal bez ingerencji czasu), ale i świątecznej atmosferze, trwającej w tym zakątku Bawarii... okrągły rok.

Miasto, w którym zatrzymał się czas
Rothenburg ob der Tauber - położony w regionie Frankonii Środkowej i wpisany w przebieg Romantische Straße ("romantycznego" szlaku prowadzącego z Würzburga do Füssen), stanowi jeden z najcenniejszych przykładów urbanistyki późnego średniowiecza, co więcej - pozostaje otoczony nieprzerwanym pierścieniem murów, jako jedna z zaledwie czterech tego typu struktur w całych Niemczech (pozostałymi trzema są zaś Nördlingen, Dinkelsbühl oraz Berching).
Rothenburg zawdzięcza dzisiejszą sławę przede wszystkim XIX-wiecznemu "odkryciu" przez epokę romantyzmu; miasto uznane zostało wówczas za ucieleśnienie wyobrażonej niemieckiej przeszłości - quasi-idealną scenografię średniowiecza, której nie nadgryzły rozwiązania współczesnego urbanizmu. Fascynacja ta szybko przerodziła się w artystyczne zachwyty, które z kolei doprowadziły do niemal międzynarodowej rozpoznawalności, trwającej zresztą po dziś dzień.
Mimo to historia miasta sięga X stulecia, kiedy to ród Comburg-Rothenburg wzniosł na wzgórzu nad Tauberem warownię, wokół której szybko ukształtowała się osada o rosnącym znaczeniu; w roku 1274 otrzymała ona prawa wolnego miasta cesarskiego, co wiązało się zarówno z przywilejami, jak i silnym impulsem gospodarczym. W następnym stuleciu Rothenburg stał się tym samym jednym z ważniejszych ośrodków kulturalnych i ekonomicznych w regionie, jednak wydarzenia kolejnych dekad z wolna hamowały dalszy rozwój, sprawiając, że miejsce to na swój sposób "utknęło w czasie"; paradoksalnie to właśnie stagnacja uchroniła je przed intensywną modernizacją, zachowując średniowieczną tkankę w niemal niezmienionej formie.

O świętach trwających cały rok
Rothenburg to przestrzeń, którą najlepiej chłonąć powoli - wąskie uliczki, brukowane zaułki, rozległe place i zachowane mury tworzą topografię idealną do długich przechadzek. Centrum życia miejskiego stanowi Marktplatz z renesansowym ratuszem, fontanną i kamienicą Ratstrinkstube, w której zegar o pełnych godzinach odgrywa miniaturową scenę legendy o "mistrzowskim łyku" (ta głosi, że gdy w 1631 roku Rothenburg znalazł się w rękach Ligii Katolickiej, mieszkańcy i mieszkanki wręczyli jednemu z dowódców tejże ogromny dzban frankońskiego wina, ten zaś obiecał im szczególny gest łaskawości, jeśli ktoś zdoła wypić całość jednym tchem; to też, ku powszechnemu niedowierzaniu, uczynił burmistrz, zapewniając miastu miejsce w annałach historii). Nieopodal znajduje się zaś gotycki kościół świętego Jakuba, mieszczący ołtarz Tilmana Riemenschneidera, jedno z najważniejszych dzieł snycerskich na terenie dzisiejszych Niemiec.
Warto zajrzeć również do Spitalviertel, z monumentalną Szpitalną Bramą i wieżą Siebersturm, do franciszkańskiego klasztoru z krużgankami oraz do licznych muzeów, wśród których prym wiodą Mittelalterliches Kriminalmuseum - przestrzeń gromadząca narzędzia dawnego prawa i wymiaru kar - oraz Deutsches Weihnachtsmuseum, czyli Muzeum Świąt. To ostatnie jest szczególnie ważnym elementem tożsamości miasta: mieści się bowiem w budynku największego na świecie sklepu świątecznego, Käthe Wohlfahrt, czynnego przez cały rok, niezależnie od sezonu. To właśnie tu wytworzyła się swoista "mikrokultura świąt" - ozdoby wykonywane są przez wszystkie miesiące roku, lokalne witryny celebrują grudniową estetykę także latem, a mieszkańcy i mieszkanki traktują zimowe dekoracje jako element codziennego pejzażu, a nie jedynie symbol jednego sezonu. W efekcie nie jest to atrakcja wykreowana na potrzeby turystyki, lecz konsekwentnie podtrzymywana tradycja, której rytm przenika tkankę miejską przez wszystkie dni roku.
I choć Rothenburg żyje aurą grudniowych świąt nawet w środku lata, dopiero ostatni miesiąc roku zdaje się wydobywa z niego pełną intensywność tego imaginarium. Wtedy też odywa się Reiterlesmarkt - jarmark adwentowy należący do najpiękniejszych w kraju. Jego sceneria tworzy bowiem atmosferę niemal teatralną; wieczorami pojawia się Reiterle, mityczny jeździec związany z dawnymi legendami regionu, a uliczki wypełniają się koncertami czy pokazami. Nie jest to największy z niemieckich jarmarków, lecz bez wątpienia może uchodzić za jeden z najbardziej nastrojowych - i to właśnie w grudniu Rothenburg nabiera tego wyjątkowego blasku, który co roku przyciąga turystów z całego świata.
Rothenburg ob der Tauber z nieustannie trwającą świąteczną aurą, a przy tym zabudowaniami, które podtrzymują pamięć o dawnych czasach, stał się dla wielu synonimem niemieckiego miasteczka idealnego - miejscem, w którym przeszłość odzyskuje swój wymiar, a każda grudniowa (i nie tylko taka) wizyta przypomina, że magia nierzadko okazuje się odporna na upływ czasu.
Zobacz też:






