Polski aktor poprawił urodę w Turcji. Ekspert komentuje efekty
Beata Łajca
Polacy kochają wakacje w Turcji, ale w ostatnio latają tam nie tylko po to, żeby się wygrzać w słońcu Riwiery. Turcja wyrosła na globalnego lidera w dziedzinie medycyny estetycznej, ale nie dlatego, że może się poszczycić najlepszymi ekspertami w dziedzinie. Chodzi o bezkonkurencyjne ceny. W "halo tu polsat" gościliśmy dr Franciszka Strzałkowskiego, lekarza medycyny estetycznej i aktora Krzysztofa Dzwoniarskiego, który poddał się zabiegowi w Turcji.
Poprawianie urody kosztuje krocie, ale nie w Turcji. Zabiegi są tak tanie, że ludziom marzącym o lepszej sylwetce, pięknym uśmiechu, czy bujnej fryzurze, opłaca się lecieć z drugiego końca świata, aby właśnie tam oddać się w ręce specjalistów. A to nie zawsze kończy się dobrze, bo powikłania najczęściej ujawniają się dopiero po powrocie do kraju. W "halo tu polsat" Kasia Cichopek i Maciej Kurzajewski porozmawiali z dr Franciszkiem Strzałkowskim, lekarzem medycyny estetycznej i aktorem Krzysztofem Dzwoniarskim.
Aktor zrobił w Turcji przeszczep włosów. Jakie są efekty po 4 latach?
W zeszłym roku tureckie Ministerstwo Zdrowia szacowało, że do kraju przybędzie około 2 miliony turystów medycznych. Przewidywania okazały się trafne. W Turcji codziennie wykonuje się ponad 2 tysiące zabiegów poprawiania urody. Najczęściej korzystają z nich Niemcy, Brytyjczycy i Szwajcarzy, ale, od niedawna, także Polacy. Do tego grona należy Krzysztof Dzwoniarski, aktor, znany m.in. z Teatru Muzycznego w Gdyni, który zrobił sobie 4 lata temu w Turcji przeszczep włosów. Nie ukrywa, że wybrał tamten kraj, bo cena zabiegu była o połowę niższa, niż w Polsce.
"Bardzo szybko zacząłem łysieć, miałem chyba 20 lat. [...] Ale jestem aktorem, a wizerunek w naszej pracy jest bardzo ważny", tłumaczył swoją decyzję nasz gość. A Maciej Kurzajewski spytał, czy nie miał żadnych obaw w związku z zabiegiem.
"Miałem, zawsze jest ryzyko, że coś może się nie udać. Ale miałem przykłady moich znajomych, którzy byli i robili sobie zabiegi", odpowiedział.
Kasia Cichopek spytała, dlaczego poddał się zabiegowi właśnie w Turcji, a on przyznał, że chodziło przede wszystkim o pieniądze:
"Rzeczywiście ta bariera cenowa jest dosyć duża. Wtedy, w tamtym momencie, to była naprawdę kwestia połowy ceny, więc postanowiłem zaryzykować".
W studio mogliśmy się przekonać, że dzisiaj Krzysztof cieszy się bujną fryzurą. Ekspert odniósł się do efektów tureckiego zabiegu, które mogliśmy podziwiać. Zaznaczył, że chociaż przypadku aktora wszystko poszło gładko, to nie zawsze tak się dzieje.
Pacjent w Polsce, lekarz w Turcji. I wtedy pojawia się problem
Światowe media są pełne doniesień o powikłaniach po tureckim poprawianiu urody. Dr Franciszek Strzałkowski wyjaśnił, że nie wynika to z tego, że tamtejsi lekarze są niedouczeni. Specjaliści posiadają odpowiednią wiedzę i umiejętności, ale poprawianie urody ma to do siebie, że różne powikłania ujawniają się często dopiero kilka dni po zabiegu. A wtedy pacjent jest już w swoim rodzinnym kraju.
"Nawet najlepszemu zabiegowcowi zdarzają się powikłania. I teraz mówię wszystkim moim pacjentom, i w ogólnie każdemu, kto chce pojechać do Turcji: ok, oni robią dobre zabiegi, ale powikłanie może zdarzyć się każdemu. I co w przypadku powikłania, gdy lekarz jest w Turcji, a pacjent już jest dawno w Polsce?", zapytał retorycznie nasz gość.
Ekspert dodał też, że w Turcji zabiegi wykonuje się masowo. "Podchodzą do tego bardzo komercyjnie. Przyjeżdża taki pacjent i on wie [specjalista - przyp. redakcji], że on go zobaczy raz i koniec. Fabryka".
Dr Strzałkowski zaznaczył, że wszelkimi problemami po zabiegach, powinni zajmować się ci, którzy je wykonywali. Ale ktoś, kto źle się czuje, ma infekcję, gorączkę, czy cierpi z powodu bólu, nie wsiądzie w samolot i nie wróci do egzotycznej kliniki. Wtedy, nie dość, że może mieć większe trudności z wyleczeniem, to czekają go kolejne koszta. A wtedy ta "połowa ceny" za tureckie poprawianie urody, przestaje się już opłacać. Do tego dochodzi kwestia samej estetyki.
Jak wyglądają "tureckie zęby" i "tureckie włosy"?
Nasz ekspert zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt związany z tureckim poprawianiem urody.
"To jest Turcja, to jest trochę inna cywilizacja niż u nas, zachodnioeuropejska i ta estetyka jest inna. Już się utarło nawet, że są >>tureckie zęby<<, wiadomo jakie, nie muszę mówić. One u nas po prostu się nie spełniają. Mam też pacjenta, który jest po przeszczepie włosów. Słuchajcie, on ma zrobiony przeszczep włosów, tak, że ma jak od linijki", mówił Strzałkowski kreśląc prostą linię na swoim czole. "Oni właśnie tak się strzygą, tak się wygalają i u nich to jest uważane za coś estetycznego, u nas jest to kompletnie coś nienaturalnego", dodał.
Krzysztof Dzwoniarski miał to szczęście, że z Turcji wrócił z bardzo naturalną linią włosów: "Przy projektowaniu mojej linii włosów naprawdę spędzono wiele czasu i różne opcje były rysowane mi na głowie, ja mogłem się z tym jakoś oswoić, zobaczyć jak to będzie wyglądać".
"Tureckie włosy" układają się inaczej niż u aktora, czyli właśnie w proste, geometryczne linie dookoła twarzy, co w Polsce, naturalnie, raczej się nie zdarza. Natomiast "tureckie zęby", o których mówił doktor, to ekstremalnie białe, duże i nienaturalnie równe licówki, z którymi wracają z Turcji turyści marzący o pięknym uśmiechu.
Aktor, który był naszym gościem cieszy się wspaniałym efektem tureckiego zabiegu, bo zanim wybrał klinikę, poszukał dokładnie informacji na jej temat. Miał też znajomych, którzy korzystali z jej usług. Na koniec rozmowy dr Strzałkowski podkreślił, że jeżeli chcemy wybrać się do Turcji na poprawianie urody, to powinniśmy zrobić podobnie. Bo nie brakuje tam świetnych specjalistów, ale są także tacy, dla których liczy się tylko zysk. I na nich lepiej uważać.
Zobacz też: Ewa Wachowicz regularnie korzysta z jednego zabiegu. Czy to w nim tkwi sekret jej formy?