Pierwszy, który sięgnął nieba. O dziejach (nieco zapomnianego) New York World Building
Nim iglice Chryslera i Empire State stały się ikonami Manhattanu, a Nowy Jork zyskał (nieustannie rozbudowywaną) sylwetkę, którą zna dziś cały świat, na południowym krańcu najmniejszej z dzielnic Wielkiego Jabłka wyrósł budynek, który jako pierwszy ośmielił się sięgnąć nieba (przekraczając magiczną barierę stu metrów). New York World Building (znany też jako Pulitzer Building), którego budowa rozpoczęła się 10 października 1898, stał się nie tylko najwyższą budowlą rosnącej metropolii, ale i pierwszym wieżowcem, który symbolicznie unieważnił dawny porządek miasta - od tamtej pory to rosnąć miało bowiem w górę. Dlaczego dziś próżno szukać go jednak w pejzażu NYC?

O budynku, który nauczył Nowy Jork patrzeć w górę
Zbudowany w samym sercu ówczesnego "Newspaper Row" (jak, ze względu na nagromadzenie redakcji prasowych, nazywano wówczas Park Row) gmach autorstwa George'a B. Posta stanowił architektoniczne przełamanie epoki – zrealizowany w stylu neorenesansowym, pokryty elewacją z czerwonego piaskowca i jasnej terakoty, mierzył wraz z kopułą 110 metrów; jako pierwszy ze wznoszonych wówczas budynków był więc wyższy od wieży kościoła Świętej Trójcy (pozostając jednym z najwyższych budynków ówczesnego świata). New York World Building składał się z osiemnastu kondygnacji, dwóch podziemnych pięter technicznych oraz sześciopoziomowej kopuły, której latarnia rozświetlała nocą nowojorski port.
Wysokościowiec wzniesiony został dla jednej z największych gazet tamtych czasów – "New York World" (od której zaczerpnął zresztą swoją nazwę), zarządzanej wówczas przez Josepha Pulitzera. Chciał on, by siedziba redakcji mówiła o sile idei równie donośnie jak o sile druku – w kopule mieściło się tym redakcyjne serce "The World", w tym archiwum, biblioteka oraz jego prywatny gabinet, z którego rozpościerał się widok na Manhattan i Most Brookliński; marmurowa rotunda parteru, osiemnaście wind, trzy i pół tysiąca żarówek oraz witraże projektu Ottoma Heinigkego czyniły zaś z gmachu swego rodzaju manifest, świadczący o technologicznej nowoczesności. W 1908 roku we wschodnim skrzydle zainstalowano ogromny witraż przedstawiający Statuę Wolności – przypomnienie, że to właśnie Pulitzer przyczynił się do wzniesienia amerykańskiego symbolu.
Również z technicznego punktu widzenia była to konstrukcja przełomowa – hybryda żelaza, betonu i cegły, w której ciężar rozkładano między żelazny szkielet a grube mury zewnętrzne; eksperyment, który zapowiadał nadejście nowej ery budownictwa stalowego. Wnętrza łączyły w sobie przepych i pragmatyzm – biura z drewnianymi podłogami z georgiańskiej sosny, marmurowe schody i hale, pneumatyczne rury do przesyłania notatek między piętrami. W swojej epoce New York World Building był więc tym, czym dla początku XX wieku stanie się Empire State Building, a dla przełomu kolejnych stuleci wieże World Trade Center – symbolem potęgi ludzkich aspiracji.
Losy budynku odzwierciedlają jednak poniekąd historię rozwoju Nowego Jorku. Po zamknięciu "The World" w 1931 roku jego mury przejęły inne redakcje (w tym "The Journal of Commerce"); ponad dwie dekady później, w roku 1955 gmach rozebrano jednak, by poszerzyć wjazd na Brooklyn Bridge. Pierwszy nowojorski drapacz chmur przestał tym samym istnieć, by ustąpić miejsca ruchowi, symbolem początku którego stał się lata wcześniej. Ocalono jednak dwa elementy – monumentalny witraż Heinigkego oraz kamień węgielny, odnaleziony przypadkiem przy pomocy licznika Geigera; oba trafiły do Columbia University School of Journalism – miejsca, które stanowi jeden z najdonioślejszych przykładów dziedzictwa Pulitzera.
Dziś na miejscu budynku wznosi się betonowy zjazd z mostu, a po World Building nie pozostał żaden ślad w pejzażu miasta. I może właśnie dlatego jego historia jest tak sugestywna – jako opowieść o chwili, gdy człowiek po raz pierwszy spojrzał na Manhattan z góry i zrozumiał, że wysokość może być formą ambicji.
Zobacz też: