Od hiszpańskiej przemiany do królewskiego upadku. Dwojaka historia Juana Carlosa
W postrzegających Hiszpanię jedynie przez pryzmat nieco hedonistycznej współczesności opowieść o realiach sprzed ledwie pół wieku nierzadko wywołuje konsternację - trudno wyobrazić sobie wszak ów turystyczny raj w formie podporządkowanej, zamkniętej struktury. 22 listopada 1975 roku nadeszło jednak "nowe" - przywrócony tron objął bowiem ten, który "obrócił" Iberię ku europejskiej nowoczesności; obraną wtedy drogą - choć z różnym nasileniem - Hiszpanie i Hiszpanki kroczą zaś do dziś. Losy samego monarchy - początkowego gwaranta tej przemiany - okazały się jednak niezwykle przewrotne, w ciągu kilku dekad zamienił się on wszak w nadużywającą przywilejów figurę kontrowersji, by ostatecznie opuścić kraj, który niegdyś współtworzył.

Nieplanowany reformator. O narodzinach nowego króla nowej Hiszpanii
Jan Karol I - również w Polsce zwany powszechnie Juanem Carlosem (mimo utrwalonej w piśmiennictwie tradycji spolszczania imion władców czy władczyń) - objął odrestaurowany po ponad czterech dekadach hiszpański tron 22 listopada 1975 roku, a więc zaledwie dwa dni po śmierci Caudillo (który to, w geście przewrotnej legitymizacji, sam wyznaczył go na swego następcę). Choć przez wielu był wówczas postrzegany jako kontynuator dotychczasowego systemu, młody król (mający w tamtym czasie 37 lat) niemal natychmiast opowiedział się za odejściem od dotychczasowego porządku, stając się tym samym symbolem zachodzących zmian.
Wątek ten pozostałby jednak niepełny bez wspomnienia o pochodzeniu nowego władcy. Ten urodził się 5 stycznia 1938 roku w Rzymie, jako syn Marii Mercedes Burbon-Sycylijskiej - księżniczki Obojga Sycylii oraz Jana Burbona - hrabiego Barcelony oraz oficjalnego pretendenta do hiszpańskiego tronu (jego ojcem był z kolei Alfons XIII - ostatni król przed 1931 rokiem). Juan Carlos, na mocy zawartej umowy (Jan zgodził się tym samym na wykluczenie z sukcesji - choć praw zrzekł się oficjalnie dopiero w roku 1977), wychował się w Hiszpanii, gdzie odebrał wykształcenie i przygotowywany był do roli, która ostatecznie przypadła mu w udziale dokładnie pięć dekad temu.
W kolejnych latach zmieniająca się hiszpańska rzeczywistość kilkukrotnie jeszcze "sprawdzała" umiejętności reagowania króla, ten zaś każdorazowo przypieczętowywał miano "gwaranta wolności". Aż do początku XXI wieku monarchia cieszyła się względną stabilizacją (oraz znacznym poparciem społecznym), a król - choć w pewnym momencie pozbawiony realnych narzędzi - pozostawał istotnym autorytetem (nie bez powodu ukuto wszak pojęcia "juancarlismo", opisujące osobistą popularność króla, która długo przekraczała wszelkie podziały). W międzyczasie Juan Carlos i jego żona, Zofia (córka króla Grecji Pawła I) doczekali się dwóch córek - infantek Heleny i Krystyny - oraz syna - aktualnie panującego w Hiszpanii Filipa VI.
Monarcha w odwrocie, czyli jak Juan Carlos Hiszpanię opuszczał
Nowe stulecie przyniosło jednak hiszpańskiej głowie państwa znacznie mniej chlubny rozdział, a niewinne początkowo rysy na monarszym portrecie - nienagłośnione romanse czy niejasne znajomości - zaczęły przekształcać się w coraz bardziej widowiskowe, choć nadal sukcesywnie wyciszane skandale. Kulminacją załamania wizerunku był jednak incydent z kwietnia 2012 roku - król wyjechał wówczas na safari do Botswany, gdzie złamał biodro, w wyniku czego konieczna była operacja (tym samym "wycieczka" ujrzała więc światło dzienne). Luksusowa podróż w chwili, gdy Hiszpania pozostawała pogrążona w kryzysie, dodatkowo w towarzystwie kolejnej kochanki - duńskiej biznesmenki Corinny Larsen, wypełniła czarę goryczy niemal po brzegi (mimo że Juan Carlos publicznie przeprosił za swoje zachowanie). Ta przelała się niedługo później, gdy na jaw wyszły kolejne rewelacje - związane zarówno z kwestiami finansowymi (ot, między innymi stoma milionami euro, które monarcha "zapomniał" wpisać do zeznania podatkowego), jak i obyczajowymi (jeden z hiszpańskich magazynów próbował wówczas policzyć pozamałżeńskie związki króla - dość wspomnieć, że te nie zmieściłyby się ani na jednej, ani nawet na dziesięciu stronach).
W czerwcu 2014 roku - w cieniu dalszych kontrowersji - Juan Carlos podjął decyzję o abdykacji na rzecz syna. Oficjalnie mówił wówczas o "impulsie do odnowy", ale dla wielu był to oczywisty akt ratowania monarchii na chwilę przed ostatecznym załamaniem się tejże - jego odejście teoretycznie pozwoliło rozpocząć Filipowi panowanie z czystą kartą, jednak opinia publiczna mimo to domagała się ujawnienia majątku rodziny królewskiej. Nowy władca ogłosił wówczas, że w przypadku śmierci ojca zrzeknie się dziedziczonego majątku, co okazało się wstępem do większej transparentności w kwestii monarszych wydatków.
Juan Carlos zachował co prawda tytuł honorowy, lecz stopniowo znikał z życia publicznego (co dziwić nie powinno - jego rankingi popularności spadały bowiem nieustannie). Ostatecznie poinformował o wycofaniu się z życia publicznego (w roku 2019) i opuścił Hiszpanię - wyjechał na Dominikanę, by odnaleźć się wkrótce w Abu Zabi, gdzie mieszkać ma do dziś (spłacają w międzyczasie finansowe zaległości). Do kraju, w którym panował przez niemal trzydzieści dziewięć lat, wraca sporadycznie, jego małżeństwo z Zofią ma pozostawać zaś aktualne jedynie na papierze.
W 2025 roku, równo pół wieku po koronacji, Juan Carlos I pozostaje postacią głęboko ambiwalentną. Dla starszych Hiszpanów i Hiszpanek wciąż bywa symbolem stabilności i odwagi z czasów transformacji. Dla młodszych - stanowi uosobienie niewyciągniętych konsekwencji. Niezależnie od ocen pozostaje jednak postacią, której wpływ na dzieje Hiszpanii zdaje się nie do przecenienia. Bo choć historia nie rozgrzesza - to ona układa ostateczną wersję biografii.
Zobacz też:






