Nawet Elżbieta II nie przebiła Ronalda Reagana. Najdroższe pogrzeby w historii
Beata Łajca
Powiedzenie: "zastaw się, a postaw się" dotyczy także pogrzebów, a gdy chodzi o ceremonię funeralną królowej, gwiazdy popu albo prezydenta USA, górna granica kosztów praktycznie nie istnieje. Chociaż póki co nikt jeszcze nie przebił pożegnania Ronalda Reagana. Dlaczego te uroczystości są takie drogie? Czy chodzi tylko o godne upamiętnienie ważnej osobistości? Czy jest jakieś drugie, a może i trzecie dno?
Dzień Wszystkich Świętych, podczas którego odwiedzamy cmentarze i wspominamy zmarłych, to idealny moment na refleksję nad kosztami pochówku. A potrafią one zaskoczyć zarówno zwykłych ludzi, jak i tych znanych z pierwszych stron gazet. Absolutnie rekordowym pogrzebem była ceremonia pożegnania Ronalda Reagana, a ostatnio w pamięć zapadła nam uroczystość związana ze śmiercią królowej Elżbiety II. Wiadomo, że takich ludzi żegna się z należącymi im honorami. Ale czy tylko o honor tutaj chodzi? Paulina Sykut-Jeżyna i Krzysztof Ibisz na naszej programowej kanapie rozmawiali z socjologiem i psychologiem drem Piotrem Toczyskim i dziennikarzem Jakubem Klymem.
Pogrzeb Elżbiety II 841 mln złotych. Królowa planowała go przez 60 lat
Królowa Elżbieta II zmarła 8 września 2022 roku, a jej uroczysty pogrzeb zorganizowano 11 dni później. To widowisko, bo tak trzeba nazywać spektakularną ceremonię, pamiętamy doskonale. Jego organizacja pochłonęła 162 mln dolarów, czyli 841 mln złotych, a na ulicach Londynu było więcej policji, niż podczas otwarcia Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku. Dziennikarz Jakub Klym wyjaśnia, co kosztowało najwięcej:
"Elżbieta II to królowa panująca najdłużej w historii świata, oprócz tego najdłużej panujący monarcha brytyjski, który zasługiwał na odpowiedni splendor podczas tego wydarzenia. Najwięcej kosztów pochłonęło bezpieczeństwo, tak zwykle bywa przy pogrzebach osób bardzo znanych. Warto zauważyć, że służb mundurowych podczas tego wydarzenia na ulicach Londynu było zdecydowanie więcej niż podczas otwarcia igrzysk. To pochłonęło całą masę pieniędzy, oczywiście podatników".
W samej Wielkiej Brytanii pożegnanie Elżbiety II oglądało 26 mln ludzi. Na całym świecie było ich jeszcze więcej. Krzysztof Ibisz zastanawiał się, czy to możliwe, aby tak drogie wydarzenie zwróciło się, chociażby za pośrednictwem reklam. Ale socjolog Piotr Toczyski zauważa, że dużo cenniejsze od przychodów z reklam są nieco mniej materialne zyski:
"Te koszty się zwrócą, nie tyle z reklam, ile z budowania poczucia tożsamości. Widowiska funeralne służą głównie temu, żeby umacniać jedność tych, którzy zostali. Protokół takiego pogrzebu wyprzedza śmierć o całe lata, właśnie po to, żeby wiedzieć, co chcemy przekazać i jest na bieżąco aktualizowany".
W takim pogrzebie liczy się każdy gest i chociażby rozplanowanie miejsc gości, które było po ceremonii szeroko komentowane, zwłaszcza w kontekście księcia Harry’ego. Ale najważniejszy powinien być przekaz, który ma płynąć z tych wystawnych uroczystości. Socjolog tłumaczył:
"Przekaz jest taki, że król, czy królowa nie żyje, ale królestwo trwa. To jest cała idea królewskich pogrzebów, podtrzymywanie wiedzy o tym, że nie zginęliśmy. To jest koniec, który staje się od razu początkiem. [...] Śmierć jest tylko po to, żeby się odrodzić, więc w takim pogrzebie manifestowane jest właśnie to odrodzenie. Dotyczy to pogrzebów królewskich, prezydenckich, ale także gwiazd muzycznych".
Dziennikarz Jakub Klym dodał: "Królowa Elżbieta do swojego pogrzebu przygotowywała się, uwaga, 60 lat. I ona te ceremonię stale aktualizowała. To były regularne spotkania, które decydowały o tym, jak ona ma przebiegać".
Po księżnej Dianie płakał cały świat. Jej pogrzeb pochłonął "skromne" 47 mln złotych
W przypadku Diany było całkiem inaczej. 36-letnia księżna zginęła w wypadku samochodowym 31 sierpnia 1997 roku, nie miała więc szansy zaplanowania własnego pogrzebu, co na dworze brytyjskim jest całkowicie normalne. Inaczej było także dlatego, że chociaż młodej księżnej bardzo często nie było po drodze z królową, to jednak (a może właśnie dlatego) ludzie ją kochali. I to na całym świecie.
"Dlaczego ten pogrzeb zapisał się w historii świata i w świadomości ludzkich serc? Przed wszystkim dlatego, że księżna Diana była nazywana królową ludzkich serc", mówił Jakub Klym i wspominał jak sam przeżył moment, gdy wiadomość o wypadku dotarła także do Polski.
"Gdy gruchnęła wiadomość o tragicznym wypadku na ulicach Paryża, to było w roku 1997, cały świat zamarł. [...] Ja byłem wtedy bardzo młody, natomiast muszę przyznać, że pamiętam wydźwięk, który towarzyszył całej mojej rodzinie, ale też całej małej miejscowości. Ludzie naprawdę tym żyli", mówił.
Pogrzeb księżnej Diany odbył się 6 września i był bardzo ważny dla wszystkich Brytyjczyków. Królowa Elżbieta II nie od razu zgodziła się na wyprawienie wielkiej państwowej uroczystości. Ale gdy pod pałac Buckingham spływały kolejne tłumy płaczących ludzi z bukietami kwiatów i zniczami w rękach, właściwie nie miała innego wyjścia. A ponieważ protokół pogrzebu Diany nie był gotowy, zgodziła się też aby wykorzystać pewne elementy z ceremonii zaplanowanej dla Królowej Matki.
Socjolog Piotr Toczyski mówił, że gdyby dwór nie zdecydował się na tak wystawny pogrzeb, fani Diany sami zorganizowali by sobie sposób na jej upamiętnienie, a opinia o koronie znacząco by ucierpiała. Jakub Klym zwraca uwagę, że Diana jako pierwsza z królewskiego dworu nawiązała więź ze zwykłymi ludźmi. I jej pogrzeb był także w tym kontekście symboliczny: "To był symbol jedności z ludźmi niższych klas, jeżeli możemy tak powiedzieć", wyjaśnił.
Ale nie tylko koronowane głowy żegna się tak spektakularnie.
Pogrzeb Króla Popu kosztował skromne 4 mln. Ale zwrócił się z nawiązką
Wieść o śmierci Michaela Jacksona 25 czerwca 2009 spadła na jego fanów jak grom z jasnego nieba. Wszyscy z niecierpliwością czekali na wielką trasę koncertową, nad którą pracował. Gdy zmarł, ludzie dosłownie płakali na ulicach, ogromne emocje były wyczuwalne także w Polsce. W końcu Jackson był czymś więcej niż tylko gwiazdą - był prawdziwym Królem Popu. Koncerty, nad którymi pracował, w końcu się odbyły się, a Jacksona można było podziwiać na scenie w postaci hologramu.
Pogrzeb Michaela Jacksona zorganizowano 3 września za kwotę około 4 mln złotych. Każdy, nawet najdrobniejszy wydatek, był skrupulatnie opisywany, bo wykonawcy testamentu gwiazdy musieli działać jawnie. Chociaż trudno porównywać tę kwotę z pogrzebem Królowej Elżbiety II, to 4 miliony nadal robią wrażenie. Po co wydaje się aż tyle na ceremonię pożegnania gwiazdy?
"Oczywiście, można się dopatrywać jakiegoś podtekstu od wydawców, od reklamodawców, że pójdziemy z takim komercyjnym wątkiem. [...] Trzeba ludziom tego widowiska dostarczyć, aby podtrzymać status gwiazdy i status muzyki, którą gwiazda tworzy, przez kolejne dziesięciolecia", wyjaśnia Piotr Toczyski. Ale Jakub Klym dodaje, że pogrzeb Micheala Jacksona miał jednak bardzo wymierny efekt:
"On przed śmiercią przygotowywał się do swojej trasy "This is it". Po jego śmierci opublikowano film, który odbił się bardzo szerokim rezonem na całym świecie, a jego hologramowe koncerty sprzedały się w taki sposób" - mówił, kreśląc dłonią linię ponad swoją głową.
Ale ani królowa Elżbieta II, ani Król Popu nie przebili amerykańskiego prezydenta.
400 mln dolarów czyli 1 miliard 600 milionów zł. Tyle kosztował pogrzeb Ronalda Regana
Ronald Reagan, 40. prezydent Stanów Zjednoczonych, był jednym z ważniejszych polityków nie tylko w USA, ale i na świecie w ogóle. Jego wpływ silnie odczuła także Polska, zwłaszcza "Solidarność". Gdy zmarł 5 czerwca 2004 roku miał już 93 lata. Ceremonia jego pożegnania, która odbyła się 9 dni po śmierci i zgromadziła najbardziej wpływowych ludzi nie tylko ze świata polityki, kosztowała astronomiczną kwotę 1 miliarda 600 milionów złotych. Jak to możliwe? Piotr Toczyski wyjaśnił:
"To jest liczone inaczej. Tam się całą służbę cywilną amerykańską zwalnia na jeden dzień z pracy. I to jest liczone jako koszt. To był też pierwszy taki pogrzeb po 11 września, który skupił bardzo dużo głów państw jednocześnie w jednym miejscu. Koszty bezpieczeństwa szalały, ale też pewien wydźwięk i odpowiedź na to, co stało się wcześniej. Ten cios zadany Ameryce trzeba było w jakiś sposób zrekompensować. Więc koszty były najpewnie jeszcze większe, bo nie uwzględniano inflacji".
Jakub Klym dodał: "Miało to pokazać gigantyzm Ameryki. Ameryka charakteryzuje się tym, co najlepsze, co największe". I trudno się nie zgodzić.
Rozmowę podsumował w swoim niepowtarzalnym stylu Krzysztof Ibisz: "A mówi się, że nie zabieramy pieniędzy w zaświaty...".
Zobacz też: