Kiedyś w każdym polskim domu, dziś – na aukcjach za krocie. Ile warte są bombki z PRL-u?
Kamil Olek
Sople, bałwanki, szyszki, muchomorki, wieczorynkowe postacie i wiele, wiele innych. O czym mowa? O bombkach, oczywiście, a konkretniej tych z okresu PRL-u. I choć w niektórych polskich domach wciąż są one w użytku – zarówno ze względów sentymentalnych, jak i czysto praktycznych – dla większości pozostają już jedynie rozrzewnionym wspomnieniem minionej epoki. Mało kto wie jednak, że ukryte w piwnicach czy na strychach peerelowskie relikty mogą mieć wartość nie tylko emocjonalną, ale i tę całkiem wymierną. Kilkaset złotych za "starą" bombkę? Ależ oczywiście. Choć pod pewnymi warunkami.
Kształtki, reflektorki i reszta szklanej magii. O PRL-u na choince
O świętach w czasach słusznie minionych już pisaliśmy, tym razem skupimy się więc tylko i wyłącznie na choinkowych cudach, które masowo wieszano wówczas na zielonych drzewkach. I choć słowo "masowo" mogłoby sugerować zautomatyzowaną pod każdym względem produkcję na ogromną skalę, wspomnieć należy, że peerelowskie ozdoby malowane były na ogół wyłącznie ręcznie. W tym też między innymi tkwiła (i wciąż tkwi) ich wyjątkowość.
By nie zanudzać jednak nikogo opowieściami o hutach szkła i innych zakładach bombki produkujących, przejdźmy do konkretnych przykładów. Tych jest zaś tak wiele, że wybranie najpopularniejszego kształtu stanowi zadanie awykonalne. Choć spróbować nie zaszkodzi.
Poza klasycznymi, okrągłymi bombkami spotkać można więc było tak zwane kształtki, czyli różnokształtne ozdoby tworzone z cienkiego, dmuchanego szkła, a następnie ręcznie formowane w specjalnych metalowych formach.
Wśród nich zaś między innymi nieśmiertelne sople we wszystkich kolorach tęczy, bez których żadna choinka ostać się nie mogła. Do tego szyszki – wykonane na ogół z niezwykle cienkiego szkła (co niekoniecznie służyło ich trwałości), obsypane najczęściej brokatowym "śniegiem", muchomorki (a także inne grzybki) – jeden z najbardziej charakterystycznych symboli świątecznych sprzed lat, inspirowany folklorem i ludową estetyką – oraz jabłuszka czy inne owoce – nawiązujące do przedwojennych tradycji, kiedy to na iglastych gałązkach wieszano ich "żywe" odpowiedniki. A to dopiero początek niezwykle długiej listy.
Bo kształtów kształtek przez lata stworzono setki (jeśli nie tysiące) – zarówno tych, nawiązujących do ponadczasowych symboli świątecznych (chociażby gwiazdki czy bałwanki), jak i do rzeczy codziennego użytku (imbryki, zegary i inne), a także do bieżących wydarzeń (kosmonauci i rakiety).
I choć wyliczać moglibyśmy długo, na swoje wspomnienie czekają jeszcze między innymi osławione (i niezwykle popularne jeszcze lata po upadku PRL-u) reflektorki. Ich unikalność wynikała z tłoczonego na środku ozdoby wgłębienia, którego zadaniem było odbijanie światła choinkowych lampek. Wtedy zaś działa się prawdziwa magia.
Czy udało nam się wymienić wszystkie rodzaje bombek sprzed lat? Absolutnie nie i nie mamy zamiaru udawać, że jest inaczej. Próby opisania wszystkich mijałyby się jednak z celem i potrzebowały znacznie więcej miejsca. W tym miejscu więc wymienianie kończymy, przechodząc do konkretów. Tych finansowych.
Bombki warte krocie, czyli drugie życie peerelowskich ozdób. Komu i za ile?
Najłatwiej byłoby rzecz, że wiekowe już bombki warte są tyle, ile kolekcjonerzy czy kolekcjonerki chcą za nie zapłacić. I choć jest w tym sporo prawdy, postaramy się – na podstawie ofert, które odnaleźć można w sieci – wskazać choćby przedział kwotowy którego należy się spodziewać. Bo chętnych na podobne ozdoby nie brakuje.
W tym miejscu należy jednak wspomnieć, że nie wszystkie bombki mające lat czterdzieści, pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt są w równym stopniu poszukiwane przez znawców i znawczynie tematu. Kluczowy jest ich stan (im lepiej zachowane, tym więcej warte), a także unikalność. Bo o ile za klasyczne szyszki zapłacić należy od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za jedną, o tyle ozdoby inspirowane dziecięcymi bajkami ("Bolek i Lolek", "Jacek i Agatka" czy "Przygody Gąski Balbinki") potrafią osiągać ceny do kilkuset złotych za pojedynczą sztukę.
Równie cenne są też między innymi marynarze (nawet pięćset złotych za jednego) czy lalki (około trzystu złotych za konkretne modele), choć zawrotne kwoty płaci się również za niektóre kształtki. Popularne niegdyś "babuszki" mogą osiągać w komplecie ceny rzędu nawet tysiąca złotych (i wyższe). Sprzedawane bywają i klasyczne, okrągłe bombki, jednak w tych przypadkach ceny są już niższe, od pięćdziesięciu do dwustu złotych za komplet, w zależności od wykonania.
Polecamy tym samym przyjrzeć się domowym ozdobom, być może kryją się tam prawdziwe skarby. Oby!