Jak pozbyć się "szuflady wstydu"? Urszula Hryniewicka o porządku, który utrzymuje się sam
Każdy dom ma swoje sekrety (małe lub nieco większe) - te okazują się zaś czasem zamknięte... w szufladach. Wystarczy jedno pociągnięcie uchwytu, by z czeluści tego czy innego mebla wysypały się nożyczki, taśmy, baterie, ładowarki, długopisy i cała reszta niekoniecznie potrzebnych drobiazgów. Ten niepozorny zakątek codzienności ma nawet swoją własną nazwę - "szuflada wstydu". Urszula Hryniewicka, znana jako LuxUla, tłumaczyła w "halo tu polsat", jak rozprawić się z nią raz na zawsze, a także - dlaczego domowe porządki warto zacząć właśnie tam.

Od wstydu do ładu - pierwszy krok do domowej harmonii
"Większość z nas takie szuflady w domu posiada, choć nie każdy przyznaje się do miejsca, gdzie jest bałagan", mówi Ula, przekonując, że od tego, co najbardziej powszechne i niepozorne, warto rozpocząć "odgracanie" mieszkania.
Choć to niewielka przestrzeń, efekt jej uporządkowania daje natychmiastową satysfakcję i motywuje do dalszego działania - w końcu, jeśli uda się ujarzmić codzienny chaos w najmniejszej skali, łatwiej później zmierzyć się z większym bałaganem.
Pierwszym krokiem winno być zastosowanie metody "wyprowadź się", polegającej, jak tłumaczyła Hryniewicka, na "wyrzuceniu wszystko na zewnątrz". Najlepszym rozwiązaniem będzie przeniesienie zawartości szuflady na stół lub podłogę, by zobaczyć, co się tam naprawdę kryje. Potem przychodzi moment selekcji - ze sporą dozą pewności znajdziemy tam bowiem przedmioty, które nie przydadzą się już nigdy.
Część rzeczy można wyrzucić, część - oddać; ważne, by nie zachowywać wszystkiego jedynie "na wszelki wypadek". Dopiero po "eliminacji" można zabrać się za właściwą organizację, która, jak przekonuje LuxUla, wcale nie musi wiązać się z dużym wydatkiem.
Do przechowywania drobiazgów świetnie sprawdzają się proste, domowe rozwiązania. Zamiast kupować drogie organizery, można więc wykorzystać między innymi z kartonów po butach, pudełek po prezentach czy opakowań po czekoladkach. Wystarczy pociąć wieczka i podstawki, by w kilka chwil stworzyć praktyczne przegródki, które pomieszczą wszystkie drobiazgi.
Dla osób, które wolą gotowe organizery, istnieje prosty sposób na idealne dopasowanie tychże - wystarczy przygotować papierowy szablon z papieru do pieczenia, odpowiadający wymiarom szuflady, i zabrać go ze sobą do sklepu. Dzięki temu można łatwo sprawdzić, które pojemniki rzeczywiście się zmieszczą, bez ryzyka nietrafionego zakupu.
Utrzymanie porządku jest już zaś kwestia konsekwencji - każda rzecz powinna mieć swoje stałe miejsce, a po użyciu wracać dokładnie tam, skąd została wzięta. Warto też zachować umiar przy zakupach, by nie gromadzić niepotrzebnych zapasów, jak kolejne opakowania baterii czy sznurki, które i tak od miesięcy czekają w szufladzie.
"Jeśli zrobi się taką organizację naprawdę porządnie, od A do Z, to później ten porządek utrzymuje się sam", podsumowała Ula.
W takiej sytuacji "szuflada wstydu" staje się po prostu zwykłą szufladą - z miejscem na wszystko i spokojem, który w końcu ma się gdzie schować.
Zobacz też:






