Jak Konopnicka z Dulębianką. Co naprawdę łączyło dwie Marie?
Choć przez dekady ich relację wpisywano w ramy wzniosłej przyjaźni, podszytej wspólnym losem kobiet uwikłanych w patriarchalne konteksty, współczesne badaczki i współcześni badacze coraz częściej zdają się zauważać, że w przypadku Marii Konopnickiej oraz Marii Dulębianki mowa nie tyle o szeroko pojętej współpracy, "siostrzanych duszach" czy emancypacyjnej solidarności, ile o związku głębokim, długotrwałym i przełamującym ramy ówczesnego porządku obyczajowo-kulturowego. Związku, który przez większość XX wieku przykrywano bezpieczną figurą "towarzyszek losu" – tak, jakby język polskiej historiografii nie znał innego kodu opisu relacji między kobietami niż paternalistyczny rejestr serdeczności, rozpoznający kobiecą bliskość wyłącznie poprzez moralną konwencję służby lub poświęcenia. Tymczasem ich wspólnej historii nie sposób zredukować ani do uogólnionego towarzystwa, ani do poetyckiego sentymentu.

Z różnych światów - ku wspólnemu losowi
Maria Stanisława Wasiłowska urodziła się 23 maja 1842 roku w Suwałkach i choć wywodziła się z drobnoszlacheckiego rodu (herbu Ślepowron), jej życiorys bardziej niż patrymonialną powiastkę przypominał dramat nowoczesnej emancypantki. Po niefortunnym małżeństwie z ziemianinem Jarosławem Konopnickim – podczas gdy jej nie odpowiadała rola gospodyni domowej i związane z nią ograniczenia, jemu nie w smak pozostawała rozpoczęta przez (jeszcze) żonę kariera literacka – zakończonym separacją i dolą samotnej matki sześciorga dzieci, Maria podjęła próbę przekształcenia własnego losu w projekt egzystencjalno-ideowy, jako poetka, nowelistka, tłumaczka, publicystka, a zarazem świadoma uczestniczka sporów epoki pozytywizmu. Jej społeczne zaangażowanie i konsekwentne opowiadanie się po "słusznej stronie" (przynajmniej z perspektywy minionego wieku) czyniły z niej figurę budzącą respekt jednych i niechęć drugich.
Maria Dulęba (zwana Dulębianką) urodziła się z kolei 21 listopada 1858 roku w Krakowie, zaś sztukę malarską doskonaliła w Wiedniu, Warszawie oraz Paryżu. Przyszła artystka od najmłodszych lat zdradzała "niepokojącą dla otoczenia" tendencję do przekraczania szeroko rozumianych ról płciowych – wybierała (chłopięce) skrzypce miast (dziewczęcego) fortepianu, grywała męskie role w amatorskich teatrzykach, a w wieku dorosłym nosiła krótkie włosy, kamizelki, krawaty i nie ukrywała swojej niechęci wobec ograniczeń narzucanych kobietom przez instytucje edukacyjne oraz środowiska artystyczne. W drugiej połowie lat 80. XIX wieku (Lena Magnone wskazuje, że miało to miejsce najpóźniej w roku 1886) poznała Marię Konopnicką – i szybko okazało się to punktem zwrotnym jej życia.
Ich relacja rozpoczęła się w momencie, gdy Konopnicka – zmęczona rodzinnym dramatem, a przy tym "wyklęta" przez prasę i opinię publiczną z powodu córki (Helena oskarżana była między innymi o liczne kradzieże, a także sfingowanie własnej śmierci; matka zaś "wykreśliła ją ze swojego życia"), opuściła Warszawę i rozpoczęła wieloletnią tułaczkę po Europie (mieszkała łącznie w kilkudziesięciu miejscach, przemierzając między innymi Austro-Węgry, Włochy, Niemcy, Szwajcarię, Francję oraz Belgię). Wkrótce Dulębianka stała się nie tylko jej towarzyszką podróży, ale także osobą współdecydującą o wyborze miejsca pobytu, trybie życia czy warunkach mieszkaniowo-finansowych; ich relacja szybko stała się zatem nie tyle wspólnotą "przyjaciółek", ile praktyką życia razem – nieogłaszaną publicznie, ale też niespecjalnie ukrywaną, obecną między innymi w listach, które stanowią jedno z najważniejszych źródeł przy próbach rekonstrukcji kolei ich wspólnej historii.
Wspólne życie zapisane w listach
W listach do dzieci Konopnicka opisywała codzienność z "Piotrkiem" – tak bowiem nazywała Dulębiankę – wspominała wspólne posiłki, spacery, rytuały, troski czy plany. Krzysztof Tomasik zauważa, że w listach z lat 90. XIX wieku liczba pojedyncza stopniowo ustępuje miejsca mnogiej: "rozmawiamy", "wybieramy", "piszemy". To język nieprzypadkowy i niebanalny, choć unikający wyrażania wprost (sama poetka nigdy nie skomentowała "nagłego" pojawienia się malarki w jej życiu, pozostawiając sprawę naturalnemu biegowi).
Kiedy Dulębianka wyjeżdżała do Paryża, by kontynuować edukację artystyczną, Konopnicka pisała do Elizy Orzeszkowej (swojej wieloletniej przyjaciółki), że przebywa tam "dla niej tylko". Gdy planowały przeprowadzkę, Maria podkreślała, że mieszkanie musi być "ciche dla mnie, jasne dla niej". Gdy w Żarnowcu, gdzie poetka otrzymała dworek "od narodu" (w 25-lecie pracy artystycznej), urządzano wnętrza, jeden z pokoi przeznaczono specjalnie na pracownię malarską Dulębianki. W codziennym życiu wspólne decyzje dotyczyły zarówno spraw artystycznych, jak i najprzyziemniejszych z możliwych. Wszędzie obecne było jednak "my".
I choć – jak zauważa Karolina Dzimira-Zarzycka – język epoki nie znał wówczas jeszcze pojęcia "związku jednopłciowego" w dzisiejszym sensie, a kobiece relacje określano często mianem "przyjaźni", nie sposób nie dostrzec, że to, co łączyło Konopnicką i Dulębiankę, wykraczało poza normatywny schemat, poza mieszczański model relacji damsko-damskich, poza klasyczny rejestr mentorstwa czy opieki. Relacja ta była bowiem wspólnym życiem – głęboko zakorzenionym w sobie nawzajem, zdefiniowanym przez wzajemność, troskę i trwanie.
Queerowa historia sprzed epoki
Gdy Dulębianka – zrezygnowawszy z kariery malarskiej, którą mogła z powodzeniem prowadzić, gdyby nie nieustanne przeprowadzki, brak stałej pracowni czy też konieczność opieki nad chorą partnerką – zaczęła coraz aktywniej działać na rzecz kobiet; domagała się ich dopuszczenia na uczelnie wyższe, organizowała wiece, pisała manifesty, kandydowała do Sejmu Krajowego w Galicji. I choć Konopnicka odnosiła się do hałaśliwych manifestacji z dystansem, w listach z uznaniem komentowała odwagę i determinację Dulębianki. Obie były zaangażowane w sprawę kobiet – choć każda na swój sposób.
Po śmierci Konopnickiej – 8 października 1910 roku – Dulębianka osiadła we Lwowie i poświęciła się działalności społecznej. Zmarła 7 marca 1919 roku podczas misji Czerwonego Krzyża. Ciała Marii i Marii przez osiem lat spoczywały w jednym grobie na lwowskim Cmentarzu Łyczakowskim, nim szczątki tej drugiej przeniesiono na nowo założony Cmentarz Orląt Lwowskich.
Wspólne dzieje dwóch Marii stanowią dowód na to, że queerowa historia Polski nie zaczyna się od XX wieku, społecznej transformacji czy kultury klubowej. Jest starsza niż język, którym próbujemy ją opisać, obecna w listach, zdjęciach, portretach, archiwach i (nieco zapomnianych) dedykacjach. Historia Konopnickiej i Dulębianki – niezależnie od tego, jak ją nazwiemy – jest świadectwem życia wbrew opresji, miłości bez deklaracji, związku, który domaga się odzyskania. Nie tylko przez historię literatury, ale i przez kulturę pamięci. Przez tych wszystkich, którzy chcą wiedzieć więcej, niż powiedziano oficjalnie – i którzy mają odwagę spojrzeć na przeszłość z innej perspektywy.
Zobacz też: