Czego nie może robić ksiądz po kolędzie? Znany duchowny wyjaśnia nowe przepisy
Beata Łajca
"Cisza, bo ksiądz idzie!" - to zdanie coraz rzadziej daje się usłyszeć w polskich domach i blokach, bo chodzenie po kolędzie zmienia się. W tym roku, oprócz nowości w postaci "zamawiania księdza", pojawiły się też przepisy ustalające zasady jego przebywania w domu. Nasz gość, znany jako "Ksiądz z osiedla" wyjaśnił, czy nieprzyjmowanie po kolędzie to grzech, a aktorka Lidia Sadowa wspominała wizyty księży w swoim rodzinnym domu.
W związku z wprowadzeniem "Ustawy Kamilka" we wszystkich instytucjach, które mają kontakt z dziećmi, zaczęły obowiązywać nowe przepisy. Zmiany nie ominęły Kościoła Katolickiego, a co za tym idzie, także "kolędy". Co się zmieni w okołoświątecznych wizytach księży w naszych domach? O tym, a także o sprawach, które nie zmieniają się od lat, opowiedział nam ks. Rafał Główczyński, znany w internecie jako "Ksiądz z osiedla" oraz aktorka, reżyserka i mama trójki dzieci, Lidia Sadowa.
Chodzenie po kolędzie w tym roku będzie wyglądać inaczej niż zwykle
Agnieszka Hyży i Maciej Rock zapytali księdza Główczyńskiego, co się zmieni w tegorocznej kolędzie.
"Nadal dany proboszcz może podjąć decyzję, czy ksiądz będzie chodził tradycyjnie, od drzwi do drzwi, czy też, tak jak u nas w parafii, parafianie muszą wyrazić chęć przyjęcia księdza po kolędzie", mówił "Ksiądz z osiedla" i dodał, że technologia poszła już do przodu i żeby ową chęć wyrazić, nie zawsze trzeba specjalnie udawać się do kancelarii, można zgłosić się przez stronę parafii, albo nawet aplikację.
A zmiany wynikające ze wspomnianej wyżej ustawy wprowadzają głównie zakaz przebywania osoby dorosłej, w tym przypadku księdza, sam na sam z dzieckiem, bez wcześniejszej zapowiedzi i zgody rodziców.
Nowoczesna kolęda. Mniej pracy dla księży i mniej zakłopotania dla parafian
Maciek był ciekawy, czy nowoczesne rozwiązanie ułatwia księżom sprawowanie posługi. Ks. Rafał przyznał, że tak, bo duszpasterze w tradycyjnym systemie zaczynają kolędować czasami już o 15:00, a kończą nawet o 22:00. Po drodze zaś miewają wiele przygód, mniej lub bardziej przyjemnych.
"Kiedy się chodziło tradycyjnie, to takich spotkań przypadkowych było więcej, że się, na przykład, puka do drzwi, a tam akurat jakieś urodziny cioci, dużo się tam rzeczy dzieje i nagle: uwaga, cisza, bo ksiądz idzie", mówił "Ksiądz z osiedla".
Zobacz też: Nie będzie choinki. Aktorka zdradza plany na święta i wspomina męża - Krzysztofa Kowalewskiego
Czy z nieprzyjmowania księdza po kolędzie trzeba się spowiadać? Duchowny wyjaśnia
Agnieszka z kolei chciała wiedzieć, czy nieprzyjmowanie księdza po kolędzie to grzech.
"Nie, ogólnie kolęda to jest takie spotkanie z księdzem z parafii, podczas którego ksiądz się chętnie pomodli z tymi, którzy go zaprosili, zapyta, co słychać. Bo w parafii jest tak, że wszyscy księdza znają, bo ksiądz jest jeden, ale księża parafian zdecydowanie mniej znają. W końcu można poznać, jak ktoś ma na imię, posłuchać, co u niego, w czym można pomóc, albo co zmienić. Pytamy, co byście chcieli zmienić, oni wtedy mówią - księdza, na innego. Ja mówię - przekażę", żartował nasz gość i wyjaśnił, że jeżeli ktoś nie przyjmuje księdza, bo nie ma czasu, albo dużo pracuje, to nie musi się z tego spowiadać.
Nasza druga gościni, Lidia Sadowa, odetchnęła z ulgą, bo okazało sie, że w tamtym roku nie przyjęła w swoim nowym domu księdza po kolędzie.
Aktorka Lidia Sadowa wspomina wizyty księży w swoim rodzinnym domu
Prowadzący zapytali Lidię Sadową, czy lubi ten czas kolędowania, a ona przyznała, że tak, chociaż najbardziej tęskni za dawnym zwyczajem, gdy po domach chodzili kolędnicy, a nie tylko księża.
"Dla mnie zawsze te wizyty były bardzo miłe. My znaliśmy księży, bo ja zawsze byłam gdzieś tam w «Oazie», więc to środowisko było mi znane. Takie wizyty były miłe, bardziej przyjacielskie", mówiła i przyznała, że jej też księża sprawdzali zeszyty do religii i wręczali obrazki, a rodzina aktorki zawsze miała przygotowaną kopertę. Tym samym Lidia wywołała szalenie interesujący temat kolędowych datków.
Maciej Rock zapytał ks. Rafała Główczyńskiego o to, czy jak ktoś nie wręczy księdzu koperty, to będzie miał grzech, a jeżeli już wręcza, to ile powinien do środka włożyć pieniędzy. Wtedy do rozmowy wtrąciła się Ewa Wachowicz, mówiąc, że grzechem to jest nie poczęstować księdza herbatą albo czymś o jedzenia. Skorzystała też z okazji i pozdrowiła proboszcza swojej parafii, a tym samym odpowiedź na pytanie, ile powinniśmy dawać księdzu po kolędzie, pozostała tajemnicą.