Z kamerą w Palazzo Murano, czyli historia miłości Jana Lubomirskiego-Lanckorońskiego i jego żony Heleny

Beata Łajca
Historia jak z bajki. Książę i hrabianka. On wychowywany w Austrii, ona we Francji. A potem Kraków, karoca, kwiaty i zaloty w cieniu podejrzliwego brata. Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński z Heleną Mańkowską wzięli ślub w 2020 roku. A dzisiaj o swojej miłości opowiedzieli Olkowi Sikorze, specjalnie dla widzów "halo tu polsat". Książęca para wyznała też, w czym przechadzają się po swoich włościach, gdy nikt nie patrzy.

Możemy powiedzieć, nieskromnie, że z księciem Janem Lubomirskim-Lanckorońskim już się trochę znamy. W jego domu gościliśmy z kamerą kilkukrotnie, a i on sam pofatygował się kiedyś do naszego studia. Podczas pierwszego spotkania mogliśmy dowiedzieć się więcej o jego pochodzeniu i rodzinnych tradycjach. Później rozmawialiśmy o planach na sylwestra, a jeszcze później o wyjątkowych krewnych i koneksjach z rodziną Kennedych. Dzisiaj, w końcu, przyszła pora dowiedzieć się, jak zeszły się drogi księcia i jego żony, hrabianki Heleny, z domu Mańkowskiej, którą książę Jan poślubił w 2020 roku.
Zobacz też: O wystawnych balach i... wyjątkowych krewnych. Co łączy polskiego księcia z prezydentem Kennedym?
Historia miłości księcia Jana i hrabiny Heleny
Olek Sikora odwiedził książęcą parę w przepięknym Palazzo Murano przy ul. Zamenhofa 5 w Warszawie i chciał dowiedzieć się, czym różni się miłość arystokratyczna, od tej zwykłej, bez herbu w tle.
"Zależy kiedy. W dzisiejszych czasach myślę, że już jest bardziej nowocześnie, ale rzeczywiście, w tych dawnych czasach mieliśmy kojarzenie par, na zasadzie, faktycznie, jakiś rodzinnych interesów. W dzisiejszych czasach już jest zupełnie inaczej, chociaż nam akurat, tak się zdarzyło, że jesteśmy krewnymi, dalekimi bardzo", mówił książę Jan, a księżna Helena dodała "Na szczęście!".
Małżeństwa w rodzinie, nawet tej dużo bliższej, nie były niczym dziwnym w tych dawnych czasach. Babka i dziadek księcia Jana byli kuzynami pierwszego stopnia i aby wziąć ślub musieli uzyskać specjalną zgodę papieża, jak relacjonował nam gospodarz warszawskiego pałacu. "Oni się rzeczywiście w sobie zakochali!", dodał i kontynuował: "A mój pradziadek musiał się udać do Rzymu, żeby uzyskać tę zgodę". Ta zaś była zależna... od pokaźnego mieszka złotych monet.
Księżna Helena o swoim mężu: "Jaś zawsze był takim rycerzem"
Książę Jan jest wspaniałym mówcą i uwielbia snuć opowieści, nie tylko o swoich przodkach. Jego żona Helena okazała się jednak nieco nieśmiała i trudno było jej odpowiedzieć na pytanie Olka, który chciał wiedzieć, czym ujął ją utytułowany adorator.

"My się poznaliśmy u kuzyna. Myślę, że Jaś zawsze był takim rycerzem. Na pierwsze spotkanie przyjechał karetą, z kwiatami", mówiła Helena Lubomirska-Lanckorońska. Okazało się więc, że książę Jan nadal ma w sobie sporo XVIII-wiecznego romantyzmu. Jego żona zaś cieszy się, że mimo wszystko, nie żyją w tamtych czasach, musiałaby wówczas zakładać wyjątkowo niewygodne suknie i całe dnie spędzać na grze na pianie. "A tu jest pianino, na którym czasami grywa, tylko się wstydzi", wtrącił się książę Jan.
Kiedy książę i hrabina stwierdzili, że to, co ich łączy, to jest związek na całe życie? Nasz reporter kierował to pytanie do żony Jana, ale on również chciałby poznać odpowiedź: "Może się dowiem w końcu!", zakrzyknął. Niestety nieśmiałość księżnej zwyciężyła, pytanie pozostało bez odpowiedzi, a książę Lubomirski-Lanckoroński dodał tylko, że nie było mu łatwo zdobyć serce Heleny.
Co zakłada książę, gdy nikt nie patrzy?
"Moja małżonka wcale nie była taka, że tak powiem, od razu chętna. Po pierwsze stwierdziła: co to za dziwny jakiś, wysoki, sztywno stojący. [...] Trochę mi to zabrało czasu jednak i ta kareta, którą podjechałem w Krakowie... To nie było łatwe! Żeby wyjechać z rynku karetą i wjechać w boczne ulice. A najgorszy był jej brat, który wyglądał przez okno i mówił: »Co to za wariat przyjechał karetą?!«", opowiadał gospodarz Palazzo Murano, a jego opowieści towarzyszył serdeczny śmiech ukochanej.

Później wyjaśnił, że dzisiaj z bratem małżonki żyją w więcej niż poprawnych stosunkach i zdarza im się często dzielić wspólne "wariactwa". Ostatnio, na przykład, szwagier księcia przebrał się za ducha i straszył w Lubniewicach, a pozostała część rodziny nagrywała jego poczynania.
Olek Sikora nie byłby sobą, gdyby nie zadał bardzo osobistego pytania książęcej parze: czy na co dzień, gdy nie ma kamer, książę i księżna przechadzają się po pałacu w kapciach, jak zwykli ludzie?
"W kapciach i kontuszu. Tylko!", odparł ze śmiechem Jan Lubomirski-Lanckoroński.
Na koniec nasz reporter zapytał, czy "halo tu polsat" może liczyć na zaproszenie wielkanocne do przybytku Lubomirskich. A książęca para z ochotą zaprosiła nas zarówno do "nawiedzonych" Lubniewic, jak i do Szczawnicy, słynącej z leczniczych wód. Wiemy, że szlachetnie urodzeni nie pozostawiają obietnic bez pokrycia, już teraz zapraszamy więc na iście książęcą Wielkanoc w naszym programie.