Współczesna nadzieja w historycznych murach. Jak Fundacja Polsat odmieniła miejsce, w które nie wierzył już nikt
Pośród murów żyrardowskiego szpitala z końca XIX wieku przez ostatnie dekady trwało miejsce wyczerpane czasem i niemalże zapomniane – nadzieję na rychłą rewitalizację tamtejszego oddziału pediatrycznego podzielali zaś nieliczni. Do czasu. Dziś, po sześciu miesiącach intensywnych prac, w szpitalnym gmachu na dobre rozgościła się nie tylko teraźniejszość, ale i przyszłość – wszystko to zaś dzięki inicjatywie Fundacji Polsat. O odwadze, determinacji i wierze, że nawet miejsce "z innej epoki" może zamienić się w bezpieczną przystań, mówiły zaś w "halo tu polsat" Krystyna Aldridge-Holc – prezeska fundacji oraz Ewa Springer-Kakiet – wicestarościni powiatu żyrardowskiego.

"Wyzwaniem okazało się wszystko"
Dzieje szpitala sięgają lat 80. XIX stulecia, kiedy też dzięki inicjatywie Carla Dittricha – właściciela żyrardowskiej fabryki lnu – rozpoczęto wznoszenie gmachu, mającego stanowić zaplecze zdrowotne dla jego pracowników i pracowniczek. Od roku 1894, kiedy budynek rozpoczął swoją działalność, na miejscu zmieniło się niewiele.
"Wyzwaniem okazało się wszystko i to od samego początku. Odpowiedzieliśmy na list, w którym proszono nas o remont i odwiedziłam Żyrardów. Gdy weszłam na oddział... Takich miejsc w Polsce jest w zasadzie niewiele", mówiła Krystyna Aldridge-Holc.
Przedsięwzięcie było jednak nie tylko wyzwaniem organizacyjnym, ale i emocjonalnym. Każdy etap prac wiązał się bowiem z niepewnością, co kryje się pod warstwami pamiętającymi Dittricha. Ostatecznie Fundacja Polsat pojawiła na oddziale pod koniec grudnia, a przez sześć miesięcy intensywnej pracy przestrzeń zmieniła się nie do poznania.
"Robimy naprawdę nowoczesny, wspaniały oddział i rzeczy, których do tej pory tutaj nie było, jak na przykład izbę przyjęć, pokój dla mam czy świetlicę dla dzieci", opowiadała Aldridge-Holc.
Celem żyrardowskiego projektu było stworzenie miejsca na miarę współczesnych potrzeb – a nawet wyprzedzającego czasy, w którym przychodzi mu funkcjonować. Oddziałowi przywrócono tym samym wszystkie funkcje, które winny uchodzić za standard – z równą troską o komfort pacjentów i pacjentek, jak i tych, którzy im towarzyszą. To przestrzeń, w której zadbano tak o leczenie, jak i o obecność, bliskość oraz siłę rodzicielskiego wsparcia.
"Nikt nie wierzył, że szpital powróci"
Nowy oddział przyniósł również zmianę mentalności żyrardowian i żyrardowianek – przełamując wieloletnie poczucia, że "nic nie da się zrobić".
"Nikt już nie wierzył w to, że szpital powróci. Nie wierzyli pracownicy, nie wierzyli ludzie, którym mówiłam, że to się wydarzy. Była to więc podróż w czasie", przekonywała Ewa Springer-Kakiet.
Wicestarościni powróciła też do historii miejsca – nie tylko w wymiarze oficjalnym, ale i osobistym. Szpital stał się wszak częścią wielkiego modernizacyjnego projektu Carla Dittricha, który w epoce rewolucji przemysłowej łączył przemysł z troską o człowieka – kiedyś o ludziach jego formatu mówiono "filantropi", dziś określono by go zaś mianem społecznie odpowiedzialnego przedsiębiorcy. Jednak dzieje gmachu to także opowieść o nieszczęśliwej, bo niespełnionej miłości, która po dziś dzień funkcjonuje w Żyrardowie.
"Szpital to legenda na legendzie. A teraz my wkładamy w nie naszą własną", dodała.
Finał opowieści rozegra się już 1 czerwca, w Dzień Dziecka. Oddział zostanie oficjalnie otwarty, a Telewizja Polsat zorganizuje specjalny koncert, podczas którego na scenie pojawią się między innymi Cleo, Roxie Węgiel i finalistki dwunastej edycji "MBTM". Wydarzenie poprowadzą Paulina Sykut-Jeżyna i Krzysztof Ibisz, transmisja zaś już w niedzielę o 17:20. W Polsacie, rzecz jasna.
Zobacz też: