Sebastian Karpiel-Bułecka na chwilę przed półfinałem "Must Be The Music". "Odkrywamy nowe horyzonty"
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych.
Już dzisiaj o 19.55 w telewizji Polsat rozpocznie się pierwszy półfinał "Must Be The Music", w którym oprócz wykonawców wybranych przez jury programu wystąpi również zdobywczyni "dzikiej karty" w głosowaniu widzów - Zosia Karbowiak. Ale zanim zobaczymy pierwszy odcinek muzycznego show na żywo, również na żywo, ale w studio "halo tu polsat", wystąpił jeden z jurorów programu - Sebastian Karpiel-Bułecka.

Castingi do "Must Be The Music" już za nami, podobnie jak wybór szczęśliwej szesnastki i dwóch laureatów "dzikich kart" (jedną przyznawali widzowie w aplikacji, drugą słuchacze Radia Zet), którzy zmierzą się w odcinkach na żywo. Pierwszy półfinał już dzisiaj w telewizji Polsat. Drugi odbędzie się za tydzień, a zwycięzcę wielkiego muzycznego show poznamy 16 maja. Wszystkie odcinki będą także dostępne na platformie Polsat Box Go.
Dzisiaj pierwszy półfinał "Must Be The Music". W "halo tu polsat" Sebastian Karpiel-Bułecka
Zanim Paulina Sykut-Jeżyna i Krzysztof Ibisz porozmawiali z naszym gościem, mogliśmy zobaczyć materiał Olka Sikory ze studia "Must Be The Music". Wokaliści i zespoły, które szykują się do dzisiejszego odcinka na żywo, nie ukrywają, że poza ogromną ekscytacją towarzyszy im także ogromny stres. A jak czują się jurorzy?
"To jest stres, bo przecież robimy to pierwszy raz, odkrywamy nowe horyzonty. Każdy z nas to przeżywa na swój sposób, jedni bardziej się denerwują, drudzy mniej. Ale myślę, że ten stres jest taki rajcujący, to nie jest coś, co nas paraliżuje, wręcz przeciwnie", przyznał Sebastian Karpiel-Bułecka.
Podczas castingów jurorzy mieli okazję zobaczyć setki występów. A dla tych, którzy zaszli najdalej nasz gość miał tylko ważną radę - aby na scenie pozostali sobą, bo autentyczność jest dla niego najważniejsza. Mimo to ma świadomość, że te krótkie minuty mogą zaważyć na przyszłości wykonawcy czy zespołu.
"Oczywiście, że trzeba to dobrze zaplanować, pokazać się z jak najlepszej strony i też trzeba pamiętać o tym, że to jest dopiero początek. Sukces w tej branży to jest wypadkowa wielu czynników", mówił Sebastian i dodał, że nawet przegrana nie oznacza porażki, bo są zespoły, które nie sięgnęły po najważniejszy laur programu, a i tak zyskały ogromną popularność i dzisiaj robią świetne kariery. "Nie ma co się poddawać. Traktować to jako rozdział swojej muzycznej przygody", podsumował.
Sebastian Karpiel-Bułecka o występach w "MBTM", które najbardziej go poruszyły
Krzysztof Ibisz był ciekaw, co lub kto najbardziej zaskoczył i poruszył Sebastiana Karpiel-Bułeckę podczas przesłuchań osób chętnych do udziału w MBTM.
"Były takie występy, solowe szczególnie, które naprawdę odcisnęły piętno na mojej duszy. Ja lubię, kiedy ludzie opowiadają w muzyce o swoich przeżyciach, doświadczeniach, o swoich emocjach, o tym, co ich spotkało w życiu. I takich występów w tym programie było wiele. Bardzo poruszających, bardzo prawdziwych", zdradził juror.

Paulina Sykut-Jeżyna wtrąciła, że z uwagą śledziła wszystkie odcinki muzycznego show i zauważyła, że Sebastian patrzy na uczestników sercem i bardzo jej się to podobało. Dlatego też jest przekonana, że zestaw półfinalistów jest bardzo ciekawy i różnorodny.
"O to chodzi żeby każdy był trochę z innej bajki, żeby każdy prezentował inny nurt muzyczny, żeby był orginalny. I nam się, myślę, udało to dobrze zrobić. Im się udało to zrobić! Bo zagrali świetnie i otworzyli sobie tę drogę do półfinału", powiedział nasz gość.
Zespół Zakopower jest dzisiaj wielką gwiazdą muzyki, ale jak każdy, musieli kiedyś i gdzieś zaczynać. Sebastian Karpiel-Bułecka doskonale pamięta te początki i emocje z nimi związane.
"To był naprawdę bardzo duży stres, nad którym ledwo panowałem. Pamiętam, że nasz debiut był na takich dużych festiwalach muzycznych, jak Opole czy Top Trendy w Polsacie. I rzeczywiście, to były wielkie przeżycia. Pamiętam doskonale skład jurorski wtedy, to były same wybitne postaci, które naprawdę odcisnęły się w historii polskiej muzyki. [...] Miałem to wielkie szczęście, że udawało mi się dostawać nagrody na tych festiwalach, więc ta radość była przeogromna. Czułem się wtedy tak, jakbym zdobył świat. Byłem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i takiego szczęścia i spełnienia życzę teraz tym, którzy mierzą się w Must Be The Music", mówił nasz gość.
Dołączamy się do tych życzeń i już nie możemy się doczekać pierwszego półfinału "Must Be The Music".