Według krytyków to jeden z najlepszych filmów Marvela. Florence Pugh i David Harbour mówią, dlaczego warto iść do kina na "Thunderbolts"
W długi majowy weekend do polskich kin wchodzi film "Thunderbolts" - produkcja nawiązująca do komiksów wydawnictwa Marvel Comics. Film wchodzi w skład V Fazy Filmowego Uniwersum Marvela, jest 36. filmem należącym do tej franczyzy i stanowi część jej drugiego rozdziału zatytułowanego "Saga Multiwersum". O tym, dlaczego warto się wybrać do kina na seans, Maks Behr rozmawiał z odtwórcami głównych ról - Florence Pugh oraz Davidem Harbourem.

Po pierwszych pokazach film "Thunderbolts" zbiera pozytywne recenzje - w opinii wielu krytyków jest to jedna z najlepszych produkcji Marvela, recenzenci doceniają innowacyjność filmu i fakt, że prowokuje do refleksji. Czy polscy widzowie również docenią wysiłki twórców, pokażą najbliższe dni. Tymczasem w "halo tu polsat" rozmawiamy z gwiazdami produkcji.
O czym jest film "Thunderbolts?"
Produkcja Marvela opowiada historię grupy złoczyńców, którzy zostają zrekrutowani przez rząd, by wykonać tajną misję. Jego bohaterowie, a raczej antybohaterowie, czyli Yelena Belova, Bucky Barnes, Czerwony Strażnik, Ghost, Taskmaster i Johna Walker wpadają w niebezpieczną pułapkę zastawioną przez Valentinę Allegra de Fontaine. Zmuszeni do podjęcia ryzykownej misji stawiają czoła mrocznym tajemnicom swojej przeszłości...
Florence Pugh i David Harbour w rozmowie z Maksem Behrem z "halo tu polsat" o filmie "Thunderbolts"
Reporter "halo tu polsat", Maks Behr, rozmawiał z Florence Pugh, odtwórczynią roli Yeleny Belovej oraz Davidem Harbourem, który w filmie wcielił się w postać Aleksieja Szostakowa. Florence zwróciła uwagę na naturę bohaterów produkcji: "Dla mnie jedną z ważniejszych rzeczy w tym filmie było pokazanie, że popełnianie błędów jest ok, że proszenie o pomoc jest ok, że można mieć trudną przeszłość i się jej bać, i to też jest ok. Uwielbiam to, że ci bohaterowie naprawdę siebie nawzajem potrzebują, żeby się pozbierać. Każdy z nich coś przeskrobał. Próbuje to przepracować, znaleźć sposób, żeby iść dalej i to nie znaczy, że są źli; to znaczy, że są ludźmi i próbują się z tym uporać albo jeszcze nie potrafią, ale każdy z nich czegoś żałuje" - mówiła aktorka.
Maks Behr był ciekaw, jaka energia panowała na planie podczas kręcenia "Thunderbolts". Pugh podkreśliła, że wszystkim zależało, by widzowie poczuli, iż konflikty między bohaterami mają głębsze uzasadnienie: "Bardzo chcieliśmy, żeby nasze postacie mogły wyrazić, co naprawdę czują wobec siebie, także, jeśli chodzi o porażki. To jest super, kiedy grasz z kimś, kto tak samo broni swojej postaci, jak ty swojej. Wtedy wiadomo, że razem pójdziecie w coś prawdziwego. Bardzo nam zależało, by te konflikty były o coś ważnego, nie o bzdury. Chcieliśmy, by widzowie to poczuli, że ta kłótnia ma sens i emocje" - podsumowała gwiazda.
David Harbour zaś zauważył, że wybierając się do kina na "Thunderbolts", wchodzimy niejako w jego fabułę: "Sama wyprawa do kina to już coś wyjątkowego - nie oglądasz tego na laptopie w łóżku, tylko wychodzisz z domu, kupujesz popcorn, mijasz ludzi, których nie znasz. Nawet ten, kto sprawdza bilety - to już jakaś interakcja. Albo ktoś obok ciebie cię irytuje, bo gada i musisz się odnaleźć w tej niezręcznej społecznej. A potem wchodzisz w ten film i on naprawdę mówi o tym, że potrzebujemy siebie nawzajem, żeby byś sobą, żeby być ludźmi. To właśnie nawiązuje do tego, co mówiła Florence" - podkreślił aktor.
Wybierzecie się do kina?
Zobacz też: