Sylvester Stallone w "Tulsa King" - aktorskie wyzwania na planie i współpraca z córką
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych.
Dziś widzowie "halo tu polsat" mogli zobaczyć wyjątkowy wywiad z Sylvestrem Stallone - ikoną kina, aktorem, reżyserem i producentem, którego legendarne kreacje Rockiego Balboa i Johna Rambo na zawsze wpisały się w historię popkultury. W wywiadzie Stallone opowiedział m.in. o fenomenie serialu "Tulsa King", współpracy ze swoją córką Scarlett Rose oraz o tym, co wyróżnia jego kultowe postaci.

Rodzina na pierwszym planie: Stallone o pracy z córką
Stallone, mistrz kina akcji wcielający się w legendarnego Rambo i Rockiego, trzykrotnie nominowany do Oscara, tym razem pokazał się od zupełnie innej strony. W rozmowie z nami opowiedział o łączeniu roli ojca z wymaganiami aktora oraz zdradził swoją receptę na to, jak wykonywać pracę, które daje prawdziwą satysfakcję.
"Jest mi bardzo trudno pozwolić Scarlett Rose robić rzeczy na własną rękę, bo jestem jej ojcem i chcę ją chronić, ale ona ma się dobrze, ma swój własny styl gry i ja to widzę", przyznał Stallone.
Od najmłodszych lat Scarlett Rose dorastała na planach filmowych, więc świat kamer i fleszy jest dla niej naturalnym środowiskiem. Stallone podkreśla, że prawdziwa pasja i zaangażowanie w pracę to klucz do sukcesu:
"Scarlett Rose dosłownie dorastała na planie filmowym. To jest jej świat, ona grałaby nawet za darmo, a ja zawsze powtarzam, że jeśli znalazłeś pracę, którą byłbyś gotów wykonać za darmo albo jedynie za wikt i opierunek, to jest to praca dla ciebie", powiedział gwiazdor.
Warto też przypomnieć, że Stallone ma trzy córki: Sophię, Sistine i wspomnianą wcześniej Scarlett Rose. Aktor jest bardzo rodzinny i stara się spędzać każdą wolną chwilę z dorosłymi pociechami.

Bohater z empatią i dobrym sercem
Choć "Tulsa King" to serial o czarnych charakterach, Stallone podkreśla, że nie chodzi w nim tylko o porachunki i władzę. Dla niego to historia o rodzinie, lojalności i emocjach, które łączą ludzi po różnych stronach barykady.
"Staram się przekazać moje poczucie humoru i empatię, nieco uczłowieczyć mojego bohatera. To nie jest tylko serial o >>typach spod ciemnej gwiazdy<<. Większość tego typu bohaterów jest przerażająca i onieśmielająca... ale to nie jestem ja. Ja staram się zbliżać do ludzi, zwłaszcza tych, którzy nie są przestępcami. To zwykli ludzie, którzy stają się moją rodziną. Dlatego śmieję się, że to trochę serial familijny", zdradził Stallone.
Kultowi Rocky i Rambo - dwa oblicza tej samej duszy
W rozmowie nie zabrakło również refleksji nad jego najbardziej znanymi kreacjami aktorskimi, które zyskały rzesze fanów na całym świecie. Stallone przyznał, że kultowi Rocky i Rambo to dwie przeciwstawne strony tej samej osobowości - nadziei i bólu.
"Rocky chciał wszystkich utulić. Nie było w nim nic wrednego. On zdawał sobie sprawę, że jego życie było trochę porażką, ale nikogo to nie obchodziło. Kiedy zobaczył szansę, by połączyć ze sobą ludzi o podobnych doświadczeniach, sprawił, że razem odnaleźli szczęście jako rodzina. Rambo był niestety przeciwieństwem Rockiego. Był pokiereszowany w środku. W każdej części chciał pomóc ludziom, a potem odchodził. Mieszkał sam. Chciał użyć swoich umiejętności, by ochronić ludzi. Ale nie oczekiwał, że ktoś go pokocha", wyznał gwiazdor.
Wspomnienie o Pele i złamanym palcu
Na koniec aktor podzielił się zabawną anegdotą z planu filmu "Ucieczka do zwycięstwa", w którym wystąpił u boku legendarnego Pelé i Kazimierza Deyny.
"Pamiętam Kazimierza Deynę. Na szczęście byłem w jego drużynie. Wydawało mi się nawet, że mogę powiedzieć, że piłka nożna jest łatwiejsza od futbolu amerykańskiego. Wtedy Pele zaproponował, żebym stanął na bramce, a on strzeli dokładnie w to miejsce, w którym stoję i nie będę mógł nic z tym zrobić. Kopnął piłkę i złamał mi palec. Wtedy postanowiłem odpocząć".
Całą rozmowę z Sylvestrem Stallone, podobnie jak wszystkie odcinki "halo tu polsat", możecie też obejrzeć na platformie Polsat Box Go.
Zobacz też: