"Pretty woman" z niemal nieskazitelnym życiorysem. Julia Roberts kontrowersje wywołała tylko raz
Kamil Olek
Życiorysy idealne nie istnieją, zaś wszelkie próby ich koloryzowania prędzej czy później wychodzą na jaw, o czym wiele osób publicznych przekonało się na własnej skórze. Są jednak i tacy (także w pełnym kontrowersji show-biznesie), którzy owego barwienia biografii nie potrzebują. Ot, choćby Julia Roberts, obchodząca dziś 57. urodziny. Jak do tej pory aktorka szokowała bowiem jedynie dzięki artystycznym kreacjom, a o prywatnych skandalach właściwie nie było mowy. No, prawie. Chwila zapomnienia zdarzyła się bowiem raz, poszło zaś o mężczyznę, który... został jej mężem.
Vivian Ward, Erin Brockovich, Elizabeth Gilbert i wiele innych. Wszystkie twarze Julii Roberts
Urodziła się w 1967 roku nieopodal Atlanty i tam też dorastała. Początkowo w ogóle nie planowała zostać aktorką (choć w branży brylował już jej starszy brat – Eric), marzyła bowiem o karierze... weterynarki. Szczęśliwie w pewnym momencie nastoletniego życia porzuciła ten pomysł i na poważnie zaczęła rozważać pójście w ślady brata (a przynajmniej związanie się z szeroko rozumianym show-biznesem). Jak pomyślała, tak zrobiła – już jako 18-latka porzuciła bowiem Georgię i przeniosła się do Nowego Jorku, gdzie rozpoczęła pracę jako modelka i zapisała się na zajęcia aktorskie.
Pierwsze role przyszły dość szybko – głównie dzięki bratu – jednak okazały się na tyle nieznaczącymi epizodami, że Roberts nie wymieniano nawet w czołówkach. Angaż, który uznać można za początek prawdziwej kariery aktorskiej, wywalczyła już jednak sama, zaś rola w produkcji "Mystic Pizza" (z 1988 roku) sprawiła, że młoda artystka z wolna zaczęła zyskiwać rozpoznawalność. Przynajmniej w niektórych kręgach.
Nakręcone rok później "Stalowe magnolie", gdzie wystąpiła u boku sław takich jak Sally Field, Dolly Parton czy Shirley MacLaine, dały jej z kolei nie tylko ogólnokrajową (przynajmniej na razie) popularność, ale i nominację do pierwszego Oscara – dla najlepszej aktorki drugoplanowej. Przełom przyszedł w roku 1990 – gdy Molly Ringwald odrzuciła propozycję zagrania Vivian Ward w "Pretty Woman", Julia zgodziła się bez wahania. I była to najlepsza decyzja, jaką mogła podjąć – wkrótce otrzymała Złoty Glob i kolejną nominację do Oscara, a jej nazwisko zaczęto odmieniać przez wszystkie przypadki. I to na całym świecie.
Lata 90. to także "Linia życia", "Sypiając z wrogiem", "Raport pelikana", "Mój chłopak się żeni", "Uciekająca panna młoda" czy "Notting Hill", a także niezliczona ilość okładek czy kampanii reklamowych. Roberts wielokrotnie pojawiała się też w rozmaitych rankingach, zarówno jako "najpiękniejsza", jak i "Najbardziej utalentowana", jak również odbierała kolejne nagrody. Choć ta najważniejsza przyszła w kolejnym dziesięcioleciu, statuetkę otrzymała bowiem za "Erin Brockovich" – rola niestrudzonej aktywistki do dziś uważana jest za jedną z najważniejszych w jej karierze.
Kreacje aktorskie Roberts można by wymieniać jeszcze długo (na wspomnienie zasługuje chociażby rola Elizabeth Gilbert w ekranizacji kultowego "Jedz, módl się, kochaj"), jednak na długiej liście nie powinno zabraknąć i "Meksykanina". Choć w tym przypadku powody są nieco inne.
Jedyna zadra na krystalicznym życiorysie, czyli jak Roberts innej męża odbiła
Ról, jak widać, było wiele, jednak mimo to aktorka nigdy nie stała się bohaterką żadnego obyczajowego (i nie tylko takiego) skandalu. Co prawda romansowała, choćby z Liamem Neesonem, Kieferem Sutherlandem (para była nawet zaręczona), Matthew Perrym czy Georgem Clooneyem, jednak żadna z tych relacji nie zainteresowała mediów bardziej, aniżeli inne trwające w tym samym czasie. Szczegóły większości z nich do dziś oparte są zaś o... plotki (a gdyby wierzyć wyłącznie im, Roberts musiałaby być związana z każdym aktorem, którego poznawała na planie).
W międzyczasie na drodze aktorki pojawił się też Lyle Lovett, starszy o 10 lat muzyk country, z którym to postanowiła iść dalej przez życie. Wspólna podróż pary trwała jednak zaledwie dwa lata (do rozwodu doszło w 1995 roku), choć i w tym przypadku obyło się bez większych kontrowersji, bowiem powodem rozstania była przede wszystkim praca (i to każdej ze stron).
Wróćmy jednak do wspomnianego już "Meksykanina", który premierę miał w 2001 roku. To dzięki niemu właśnie życie Julii Roberts zmieniło się o 180 stopni, a miłość tym razem nie tyle zapukała, co załomotała do drzwi. Ona – wielka hollywoodzka gwiazda, do której zdążył przylgnąć już tytuł ikony, on – filmowy operator i asystent reżysera. Mimo że brzmi to jak scenariusz kolejnego filmu z udziałem aktorki, wydarzyło się naprawdę, Roberts z marszu zakochała się zaś w Danielu Moderze, a on nie pozostał obojętny na jej uczucie.
"Moje spotkanie z Danielem można porównać do trzęsienia ziemi. Natychmiast zdałam sobie sprawę, że moje życie zmieni się na zawsze i wszystko będzie zupełnie inne", mówiła sama zainteresowana w wywiadzie, którego po latach udzieliła Gwyneth Paltrow.
Gdzie więc wspomniana kontrowersja? Ano, sęk w tym, że Moder od trzech lat był już żonaty. Ba, według niepotwierdzonych nigdy plotek aktorka miała zaproponować żonie ukochanego 200 tysięcy złotych za rozwód z mężem. I choć wydaje się to średnio prawdopodobnym biegiem zdarzeń, do zakończenia wcześniejszego związku Daniela rzeczywiście doszło. Rok później para wzięła zaś ślub, nie informując o tym fakcie... nawet weselnych gości, którzy o wszystkim dowiedzieli się już po przybyciu na miejsce (myśląc, że zostali zaproszeni na przyjęcie).
Od tamtej pory, na przekór wszystkim tym, którzy wielokrotnie wieścili już rozpad małżeństwa, wciąż są razem, wychowując wspólnie trójkę dzieci. On wywiadów nie udziela w ogóle, ona za każdym razem opowiada zaś o ukochanym w samych superlatywach.
"Odnalazłam siebie. Kiedy myślę o tym, co decyduje, że moje życie jest moim życiem, co nadaje mu sens, sprawia, że czuję w sobie światło, i tym światłem jest właśnie on. Wszystko we mnie od niego pochodzi", mówiła w jednym z wywiadów.
Powiedzenie, że taka miłość się nie zdarza, nie będzie w tym przypadku nadużyciem. I to niezależnie od tego, w jaki sposób się zaczęła.