Pięć wygranych w jednym domu. Żudziewicz i Jeschke o domowej logistyce, kulisach "TzG" i... jego przyszłej zwyciężczyni
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych.
Pięć zwycięstw rozpisanych na sezony, kilkanaście wyjątkowo różnych duetów i codzienność, która – choć nietransmitowana – wymaga iście tanecznej koordynacji. Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke od lat godzą ze sobą życie zawodowe i prywatne, znajdując czas nie tylko na kolekcjonowanie kolejnych kryształowych Kul, ale i wychowywanie... przyszłej zwyciężczyni "Tańca z Gwiazdami". W "halo tu polsat" oboje wrócili pamięcią do pierwszych zwycięstw, odsłonili kulisy tych najbardziej wymagających edycji i opowiedzieli, jak wygląda życie złożone z planów treningowych – także tych, które odbywają się w domowym zaciszu, pod czujnym okiem najmłodszej domowniczki.

O dawnych i niedawnych wygranych, nieistniejących patentach na zwycięstwo i taneczno-domowej rzeczywistości
Na stoliku w studiu stanęły dwie, w rzeczywistości powinno ich być pięć – tyle Kryształowych Kul przywieźli bowiem do domu Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke. Trzy wygrane, których współautorem okazał się on, a także dwie, gdy triumfowała ona, to nie tylko wynik, ale i zapis różnych etapów w ich zawodowym życiu.
I tak pierwsze zwycięstwo Hanny – u boku aktora Roberta Wabicha – okazało się niemałym zaskoczeniem.
"To była osoba, na którą nikt nie stawiał. Kryształowa Kula była dla niego czymś więcej niż dla wielu innych osób", wspominała, dodając, że druga – z Piotrem Mrozem – miała już inny smak, choć droga do finału nigdy nie jest prosta.
Dla Jacka pierwsze zwycięstwo było równie pamiętne – i nie tylko dlatego, że partnerowała mu wtedy Anna Karczmarczyk.
"To była moja pierwsza edycja w ogóle. Wszystko było nowe. Uczyłem się, jak to wszystko działa", mówił, wracając też pamięcią do edycji z Anitą Sokołowską i tej, zakończonej ledwie kilka dni temu, u boku Marii Jeleniewskiej.
Z perspektywy czasu oboje przyznają, że o zwycięstwie nie decydują patenty ani przewidywania.
"Każdy widzi jakichś faworytów, ale oni bardzo często odpadają w nieodpowiednich momentach. To właśnie ta nieprzewidywalność, która sprawia, że program się tak ciekawie ogląda. Bo to nie tylko taniec – to też empatia, historia, popularność", wyjaśniał Jeschke.
Taniec – choć wciąż wyjątkowo istotny życiu – w roku 2022 przestał być jednak centrum wszystkiego. Od tamtej pory równie ważna, jeśli nie ważniejsza, jest bowiem domowa logistyka, a czas Żudziewicz i Jeschkego zajmuje wychowanie córki – Róży.
"Dla mnie Kryształowe Kule są ważne, ale najważniejszą mam w domu. Moją Różyczkę. Od kiedy jestem mamą, wiem, że to jest jeszcze trudniejsze do pogodzenia. Kiedyś wracaliśmy zmęczeni i mogliśmy sobie trochę odpocząć. A teraz? Nawet jeśli tej energii mamy mało, musimy ją jej dawać. Bo chcemy, żeby czuła się najważniejsza", tłumaczyła Hanna, dodając, że edycje, w których brali udział oboje, były więc dla nich nie tylko wyzwaniem fizycznym, ale przede wszystkim organizacyjnym.
Czy Róża pójdzie w ślady rodziców?
"Nie wiadomo jeszcze, czy jako tancerka, czy jako gwiazda", skwitował Jacek.
Jedno już teraz jest jednak pewne – kamera jej niestraszna.
Rozmowę z Jackiem i Hanią, a przy okazji wszystkie dotychczasowe odcinki "halo tu polsat", znaleźć można w Polsat Box Go.
Zobacz też: