Od stróża prawa do króla parkietu. Tak zmieniał się Maciej Zakościelny
Kamil Olek
Maciej Zakościelny od dwóch dekad pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów. I choć pierwsze kroki na scenach i planach stawiał nieco wcześniej, to właśnie 20 lat temu jego twarz (i nazwisko przy okazji) zaczęli kojarzyć właściwie wszyscy, będący ówcześnie w posiadaniu telewizorów. Popularność nie osłabła i trwa po dziś dzień, choć Maciej na ekranach pokazuje się chwilowo w nieco innym, bo tanecznym charakterze. Jak zmieniał się przez ten czas? Zapraszamy na krótki, wspominkowo-fotograficzny, przegląd jego kariery.
Wzięty policjant i obiekt westchnień połowy Polski. Jak zaczynał Maciej Zakościelny?
O dwóch dekadach piszemy nieprzypadkowo, bo właśnie w 2004 roku premierę miał serial "Kryminalni", który otworzył Zakościelnemu drzwi do polskiego show-biznesu. Rola podkomisarza Brodeckiego, który wraz z nadkomisarzem Zawadą (granym przez Marka Włodarczyka) i podkomisarką Storosz (w którą wcielała się Magdalena Schejbal), rozwiązywał najmroczniejsze zagadki kryminalne stolicy, była jednak dopiero początkiem. W międzyczasie pojawiły się bowiem role, dzięki którym w Zakościelnym kochało się pół Polski.
Mowa, rzecz jasna, o dwóch komediach romantycznych z jego udziałem – kultowym "Tylko mnie kochaj" (gdzie u jego boku wystąpiły Agnieszka Grochowska oraz Julia Wróblewska), a także "Dlaczego nie!" (tam z kolei partnerowała mu Anna Cieślak). Jeśli po "Kryminalnych" ktokolwiek nie kojarzył jeszcze, kim jest ten Zakościelny, po filmach w reżyserii Ryszarda Zaorskiego nie miał już takiej szansy, bo cytaty z jednej i drugiej produkcji słychać było na każdym kroku. Później przyszedł jednak na czas na nieco poważniejsze klimaty – tak w życiu zawodowym, jak i prywatnym.
Z Warszawy do Los Angeles i... z powrotem na polskie sceny. A nawet parkiety
Kolejnym krokiem w aktorskiej karierze był bowiem "Czas honoru", którego akcja działa się głównie w okupowanej Warszawie. I choć postać Bronka Woyciechowskiego zjednała Zakościelnemu grono kolejnych wielbicieli, postanowił on (przynajmniej na chwilę) spróbować szczęścia... na drugim końcu świata. Konkretniej – w Los Angeles. Tam pracował nie tylko w doskonale znanej sobie branży, ale i imał się różnych innych zajęć, chociażby pracy kelnera.
Jak sam przyznawał po latach, nie udało mu się spełnić amerykańskiego snu, na miejscu bowiem okazało się, że życie w Kalifornii jest dużo droższe, niż można było się spodziewać. Kwestie finansowe wymogły więc na Zakościelnym ponowną przeprowadzkę do kraju. Szczęśliwie jednak – miał do czego wracać. Ponownie zaczął pojawiać się w najróżniejszych produkcjach – filmowych, telewizyjnych, teatralnych, a nawet dubbingowych. Pojawił się między innymi w "Listach do M.", "Dywizjonie 303", a w ostatnim czasie także w kontynuacji serii "Kogel-mogel", gdzie wcielił się w dorosłą wersję znanego wszystkim Piotrusia.
Można zaryzykować stwierdzenie, że jego popularność nigdy nie osłabła, w 2024 roku w końcu zaprowadziła go zaś... na taneczny parkiet. Jako jeden z uczestników 15. edycji "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami" (wraz z partnerującą mu Sarą Janicką) już po pierwszym odcinku dał poznać się z zupełnie innej strony niż dotychczas. Jurorzy nie szczędzili mu zaś komplementów, choć pierwszy taniec ocenili na 31 punktów. Czy można to uznać za dobrą wróżbę na przyszłość? O tym przekonamy się już w kolejną niedzielę. Jedno jest pewne – Maciej Zakościelny nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.