Marcelina i Max przed narodzinami dziecka uwielbiali zwiedzać świat. Teraz podróżują z synkiem

Karolina Szydłak
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych.
Połączyła ich miłość i pasja do podróży. Dziś w "halo tu polsat" gościliśmy Marcelinę Zawadzką i jej partnera, Maxa Gloecknera. Para pięć miesięcy temu powitała na świecie synka Leonidasa. Bycie rodzicem niemowlaka nie przeszkadza im jednak w zwiedzaniu świata. Zakochani opowiedzieli w programie o wakacjach w Dubaju oraz zdradzili, czy Max uczy się języka polskiego.

Marcelina, Max i mały Leonidas spędzili dwa miesiące w Dubaju. Jak znieśli trudy podróży?
Marcelina, Max i ich synek Leonidas niedawno wrócili z dwumiesięcznej podróży do Dubaju. Rodzina wyjechała tam nie tylko na wakacje, ale przede wszystkim, aby odwiedzić bliskich Gloecknera. To właśnie tam mieszka jego brat z trójką dzieci.
Okazuje się, że tak szybki wyjazd po narodzinach pociechy, był dla Marceliny w jakimś stopniu stresujący. Na szczęście synek pary bardzo dobrze znosi podróżowanie samolotem.
"Kiedy Leonidas skończył trzy miesiące, postanowiliśmy odwiedzić rodzinę Maxa. No i to rzeczywiście było szybko. Dla mnie w ogóle spakowanie się i zaplanowanie tego wyjazdu było stresujące, jak dla młodej mamy. [...] Leonidas (przypis red.) zniósł bardzo dobrze lot samolotem. Jak miał trzy miesiące, to podczas naszej pierwszej podróży w ogóle nie zapłakał, cały czas był też ze mną, bo nadal karmię go piersią. A w drugiej podróży był już bardziej aktywny, ale też jakoś na razie jest wszystko super", zdradziła gwiazda.

Dla większości ludzi narodziny dziecka oznaczają zmianę stylu życiu i przewartościowanie priorytetów. Często rodzice maluchów na jakiś czas rezygnują z dalekich podróży i czekają z wyjazdami, aż pociechy podrosną. Tak jednak na pewno nie jest w przypadku Marceliny i Maxa. Zakochani przed pojawieniem się Leonidasa uwielbiali zwiedzać świat. Teraz pragną to kontynuować w towarzystwie synka.
"Nasze dziecko ma teraz pięć miesięcy. Jest miejsce w sercu, o którym nie wiesz, że istnieje, dopóki nie urodzi się dziecko. Próbujemy nie zmieniać naszego stylu życia. Jesteśmy w tej podróży i na razie idzie nam dobrze", wyjaśnił Gloeckner.
Z kolei Marcelina dodała, że mimo miłości do podróżowania, kiedyś ważniejsza była dla niej praca. Teraz jednak skupia się na rodzinie.
"Ja byłam kiedyś taka, że ciężko mi było się wyrwać. Uwielbiam podróżować, ale jednak na dłużej trudno mi było wyjechać, bo praca była ważniejsza, wszystko było ważniejsze. Teraz wiem, że rodzina jest też ważna i to jest taki etap dla nas, że odkładam wszystko inne i jesteśmy razem. Rozpływam się w tej miłości, w tej rodzinie. [...] I też jest tak, że Max bardzo dużo podróżuje, zawsze podróżował dużo, jego mama sporo podróżuje, więc w sumie u nas to jest taka naturalna sprawa", zdradziła prezenterka.
"Wasz język jest bardzo trudny". Czy Marcelina uczy Maxa mówić po polsku?
Max Gloeckner jest Niemcem i chociaż zna kilka języków, to jednak przed poznaniem Marceliny nie miał wcześniej okazji uczyć się polskiego. Ukochany gwiazdy zdradził w "halo tu polsat", że od jakiegoś czasu uczęszcza na lekcje, ale nauka naszego języka wciąż sprawia mu trudność.
"Muszę przyznać, że wasz język jest bardzo trudny. Próbuję uczyć się polskiego, ale ze względu na podróże ciężko mi to idzie", wyznał partner Marceliny.
Marcelina dodała, że częste wyjazdy, rzeczywiście utrudniają Maxowi regularną naukę polskiego. Ukochany czasami prosi ją, aby coś mu wytłumaczyła, ale bywa to trudne, ponieważ wiele zasad i reguł, dlaczego dane słowo akurat tak piszemy lub mówimy, w języku polskim nie istnieje.
Na koniec Gloeckner przyznał, że jak tylko jego syn zacznie mówić po polsku, to on również nauczy się tego trudnego języka: "Chciałem powiedzieć, że obiecuję, że z moim synem będę się uczyć polskiego. Kiedy zacznie mówić w tym języku, to wtedy na pewno nauczę się dla niego polskiego"
Przypominamy, że całość rozmowy i wszystkie odcinki "halo tu polsat" można zobaczyć w Polsat Box Go.
Zobacz też: