Johnny Depp aktorem został z przypadku. Marzyła mu się zupełnie inna kariera
Patrząc na niego dzisiaj, trudno uwierzyć, że bycie aktorem największego formatu przez długie lata wcale nie było jego marzeniem. Mało prawdopodobnym wydaje się też fakt, w jak kompletnie niespektakularny sposób zarabiał pierwsze pieniądze. Oto krótka historia zupełnie niesztampowych początków kariery Johnny'ego Deppa.

Dzisiaj o 19:55 w telewizji Polsat będzie można obejrzeć absolutny hit: "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły", czyli pierwszy film z serii, która przyniosła przełom w karierze Johnny'ego Deppa. To świetna okazja, aby w pełni zrozumieć, jak wyglądała droga aktora do wielkiej sławy i tym razem podziwiać wyczyny Jacka Sparrowa z nieco większą świadomością. Bo na tę postać Johnny Depp miał konkretny pomysł, w przeciwieństwie do swojej kariery, która wydaje się być właściwie dziełem przypadku.
Nigdy nie marzył o karierze aktora. Chciał być zupełnie inną gwiazdą
Johnny Depp urodził się 9 czerwca 1963 roku w Owensboro, później wraz z rodziną mieszkał w Kentucky i w końcu w Miramar na Florydzie. Po rozwodzie rodziców zaczął się buntować i robił wszystko to, co tej fazie zwykło się przypisywać. A chwilę wcześniej zakochał się w rock&rollu i był pewien, że muzyka to jedyna z możliwych dróg w jego życiu.
W wieku 12 lat dostał pierwszą gitarę. Na przełomie lat 80. i 90. należał do zespołów "Flame", a później "Kids", w tym czasie udało mu się nawet zagrać w roli supportu przed Billy'm Idolem. Dwa razy nagrywał z zespołem Oasis i raz z Marylinem Mansonem. W pewnym momencie Johnny przeprowadził się do Los Angeles, licząc na to, że w Mieście Aniołów będzie mu łatwiej zrobić karierę.
Aby móc się utrzymać, imał się najróżniejszych zajęć
Chociaż w tamtym czasie Johnny Depp regularnie grał koncerty, ciągle marnie zarabiał. Aby móc związać koniec z końcem, łapał się różnych "fuch". Czasem dołączył na chwilę do jednej z wielu ekip budowlanych w okolicy, innym razem zasiadał przy biurku i wcielał się w pracownika call center. Najbardziej utkwiło mu w pamięci właśnie to ostatnie zajęcie.
W różnych wywiadach aktor wspominał czasy, gdy pracował jako telemarketer i jego zadaniem było... promowanie długopisów. Mówił, że wydzwaniał nawet do 200 osób w ciągu dnia i próbował przekonać ich do zakupu tego, jakże niezbędnego, biurowego akcesorium. I chociaż porównywał ową pracę z "piekłem", a w innej rozmowie nazwał ją "wstydem", to zawsze dodawał, że była dla niego przede wszystkim ogromną lekcją życia.
Zobacz też: Historia związków Davida Hasselhofa. Szybkie śluby, burzliwe rozwody i trzecia żona młodsza o 28 lat
Aktorem został przez przypadek. Namówił go... Nicolas Cage
Johnny Depp nigdy nie zrezygnował całkowicie z muzycznego marzenia. W 2000 napisał kilka piosenek dla Vanessy Paradis i nagrał gitarowe partie na jej albumie. A w 2015 roku razem z Alice Cooperem i Joem Perrym założył zespół "Hollywood Vampires", który jak do tej pory, wydał już dwa albumy.

W międzyczasie przyszedł jednak moment, który zadecydował o tym, że dzisiaj wieczorem możemy podziwiać jego ikoniczną rolę na antenie Polsatu. Otóż jego znajomy (z którym zaprzyjaźnił się najprawdopodobniej przez wspólną dziewczynę) zasugerował mu, że ma wszelkie predyspozycje do tego, aby zostać aktorem. Jako że tym przyjacielem był nie byle kto, tylko sam Nicolas Cage, Johnny Depp musiał wziąć jego słowa na poważnie.
Przyjaciel pomógł mu znaleź agenta i w 1984 roku Depp zadebiutował na ekranie w filmie "Koszmar z ulicy Wiązów". Później dostawał kolejne role, a w 1987 trafił do serialu młodzieżowego "21 Jump Street", w którym wcielał się w młodego detektywa pracującego pod przykrywką w szkole. Serial był ogromnym sukcesem, a Johnny Depp zyskał wielką sławę. I bardzo szybko zrozumiał, że to nie dla niego.
Zobacz też: Murphy wziął ślub na Bora Bora i po dwóch tygodniach ogłosił rozstanie. Dziś jest mężem pięknej modelki
Zdobył sławę i szybko pożałował. "Czułem się jak produkt"
Popularność, zwłaszcza u młodych widzów (a widzek w szczególności) okazała się dla Deppa ciężarem. Poczuł, że nie tego oczekiwał od bycia aktorem. W jednym z wywiadów w "Interview Magazine" w 1993 roku mówił wprost:
"Czułem się jak produkt. Jak lalka Ken, której nie mogę nawet kontrolować. Ja chciałem grać dziwaków, ludzi z marginesu, a nie licealne marzenie".
Dokładnie takie role pojawił się w jego CV, gdy po odejściu z obsady serialu zaczął odrzucać te bardziej komercyjne. I tak w 1990 roku zagrał "Edwarda Nożycorękiego". W 1993 wcielił się w rolę brata głównej postaci w filmie "Co gryzie Gilberta Grape'a". W 1998 fenomenalnie zagrał Huntera S. Thompsona, a swojej roli w "Las Vegas Parano" poświęcił się niemalże do przesady. Dalej był jeszcze "Jeździec bez głowy", "Blow" i "Czekolada", wszystkie z bardzo charakterystycznymi postaciami. W końcu przyszedł też ów wspomniany na początku najbardziej przełomowy moment.
Rola życia i majątek, który trudno sobie wyobrazić
W końcu w 2003 roku Johnny Depp wcielił się w kapitana Jacka Sparrowa w filmie "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły", otwierającym jedną z najbardziej kasowych serii w historii kina. Studio Disneya, odpowiedzialne za produkcję, miało jednak na początku poważne wątpliwości co do sposobu gry Deppa. Miał on bowiem na swoją postać bardzo konkretny plan.
Inspiracją dla Sparrowa był... Keith Richards z The Rolling Stones. A w wywiadzie dla "Vanity Fair" w 2005 roku Johnny mówił: "Nie grałem pirata, grałem rockmana uwięzionego w świecie piratów".
Czy na tym polu Depp ma coś wspólnego z kultowym piratem? Czy sam czuje się jak rockman uwięziony w świecie aktorów? Być może, ale jeśli nawet, to z pewnością wychodzi mu to na dobre. Za całą serię "Piratów z Karaibów" aktor zgarnął około 300 mln dolarów i swoją pierwszą nominację do Oscara. A później przychodziły kolejne sukcesy i jeszcze większe pieniądze.
Zobacz też: Bruce Willis po rozwodzie z Demi Moore poznał miłość życia. To ona pomaga mu przetrwać najtrudniejsze chwile