Joanna Kurowska o relacji z dorosłą córką: "Chcę jednak pozostać jej mamą, a nie koleżanką"
Beata Maj
Joanny Kurowskiej nikomu nie trzeba przedstawiać - aktorka wystąpiła w wielu produkcjach telewizyjnych, można ją było między innymi oglądać w serialach "Graczykowie", "Rodzina zastępcza" czy "Świat według Kiepskich". Ostatnio gwiazda występuje w serialu "Teściowie". W ślady mamy poszła również córka aktorki, Zofia Świątkiewicz. W studio "halo tu polsat" rozmawialiśmy z Joanną o jej relacji z córką oraz o tym, jak dużo jest jeszcze do zrobienia, jeśli chodzi o role dla kobiet w polskich produkcjach.
Joanna Kurowska w "halo tu polsat" o nierównych płacach kobiet i mężczyzn nie tylko w branży filmowej
Rozmowa z Joanną Kurowską zaczęła się od nawiązania do wypowiedzi reżysera, który stwierdził, iż lubi pracować z kobietami, bo są one bardziej inteligentne na planie i współpraca z nimi zawsze dodaje mu skrzydeł i kończy się znakomitymi efektami. Na pytanie, czy rzeczywiście kobiety są lepszymi aktorkami, niż mężczyźni aktorami, nasza gościni odparła z lekkim przekąsem, że "sądząc po gażach" to nie". Temat nierównych płac wybrzmiał jeszcze po chwili, wcześniej jednak gwiazda stwierdziła, że nie można generalizować umiejętności aktorskich według płci.
"Nie możemy tego tak stygmatyzować, że mężczyźni są lepsi, a kobiety gorsze, ja bym tak tego tak nie ujęła. Są fantastyczni aktorzy i fantastyczne aktorki. Może rozszerzmy wątek płac - mężczyźni lepiej zarabiają w wielu dziedzinach życia" - zauważyła Kurowska.
Aktorka zwróciła uwagę, że w Polsce pisze się bardzo mało dobrych scenariuszy dedykowanych kobietom:
"Mniej się pisze dobrych ról dla kobiet. Kiedy ja poszłam do szkoły filmowej w Łodzi, to powiedziałam "Tren Fortynbrasa", który jest facetem. Mówiłam męski tekst, na co jeden z egzaminatorów zapytał, dlaczego. A ja: >>Mówię dlatego, że nie ma dobrych tekstów dla kobiet<<. Nie pisze się scenariuszy dla kobiet. W Stanach Zjednoczonych się pisze, ale to już też musi być Meryl Streep. Nie pisze się dla kobiet, bardzo rzadko. Ostatnią bardzo dobrą rolą była >>Cudzoziemka<<, w której zagrała Ewa Wiśniewska - pomyślał ktoś o niej" - mówiła aktorka.
Agnieszka Hyży była ciekawa, czy są role, które Joanna Kurowska może uznać na przełomowe, najważniejsze w jej karierze. Gwiazda odparła, że wszystkie role były dla niej istotne:
"Nie ma czegoś takiego, że któraś rola jest najważniejsza, bo to jest jak z dziećmi" - wyjaśniła. - "Które dziecko jest dla ciebie najważniejsze? Nie ma czegoś takiego, że któreś dziecko jest dla ciebie najważniejsze. Jak masz pięć palców, każdy palec kochasz. Obetniesz palec, nie ma go. Każda rola mnie tworzyła, doprowadzała do czegoś wyżej" - podkreśliła i dodała, że wiele jest przed nią: "Ale myślę, że czekam na fajną rolę, że ktoś ją dla mnie napisze. Wierzę w Kingę Dębską, bo jest to jedna z niewielu twórczyń, która ma wolność" - stwierdziła.
Zobacz też: Koszykarz, który został aktorem i niespodzianka z drugiego końca świata. Wiktor Zborowski kończy 74 lata
Z kolei Maciek Rock dopytywał, czy fakt, iż córka Joanny poszła w jej ślady, mama ocenia jako dobry krok.
Joanna Kurowska opowiada o córce - aktorce
"Ja jestem przeciwnikiem tego, że rodzice mówią, co jest dobre dla dzieci i wybierają im te zawody, bo potem to się kończy frustracją" - wyjaśniła Kurowska. - "Jak ona chciała, no to ma. No to ma to, co ma. A jak ja bym jej powiedziała, że nie ma iść [na aktorstwo - przyp. red.] i poszłaby na aktorstwo, bo każdy aktor chce, żeby jego dziecko było lekarzem, każdy. No może ona tam przy krojeniu żab albo w prosektorium powiedziałaby >>no mamo, coś ty mi uczyniła?<< - zauważyła gwiazda.
Joanna Kurowska dodała, że ma bardzo dobrą relację z córką, ale nie traktuje jej jak przyjaciółki:
"Ja bym tego nie łączyła, bo mama to jest mama, a przyjaciółek to ja mogę mieć 30, a córkę mam jedną" - odparła aktorka. - "Jak matka się zaprzyjaźnia z córką, to zawsze mi gdzieś tam to trąci... trochę niekoniecznie. Ona musi wiedzieć, że ma mamę. Bo oczywiście, że my się przyjaźnimy, mało tego - my się lubimy. Znam masę matek, które nie lubią swoich dzieci. One kochają je, ale ich nie lubią. A my z Zośką osiągnęłyśmy to, że my się po prostu lubimy. To jest ogromny dar. Lubimy ze sobą spędzać czas i lubimy się. Ale ja chcę jednak pozostać jej mamą, a nie koleżanką. Bo koleżanek ona może mieć 1000, a mama jest jedna" - podsumowała.
Zobacz też: Michał Milowicz i Katarzyna Kędzierska o oczekiwaniu na pierwsze dziecko. "Fruwam pod firmamentem"