Joanna i Paweł Orleańscy znają Los Angeles, jak własną kieszeń. Miejsc, które odwiedzali, dzisiaj już nie ma
Beata Łajca
Zdjęcia z Los Angeles wyglądają jak z filmu apokaliptycznego. Dzisiaj pożary są już częściowo opanowane i trwa liczenie strat. W studio "halo tu polsat" gościliśmy Joannę i Pawła Orleańskich, którzy jeżdżą do Stanów regularnie od 10 lat. Co czują, patrząc na te kadry? Co słyszą od swoich znajomych na miejscu?
Joanna Orleańska, znana aktorka i prezenterka oraz prezenter Paweł Orleański, wraz z córką Antoniną, latają do USA nawet dwa razy do roku. Uwielbiają amerykańską otwartość i szczerość, fascynują ich wielkie miasta, cudowne parki narodowe i motoryzacja. Ale do Ameryki jeżdżą przede wszystkim dlatego, że mają tam przyjaciół.
"Nie mogę na to patrzeć". Joanna i Paweł Orleańscy o sytuacji w Los Angeles
Joanna i Paweł Orleańscy znają Los Angeles niemalże jak własną kieszeń. Kochają to miejsce ze względu na wspaniały klimat i cudowne światło - podobno nawet w lustrze wygląda się w Kalifornii lepiej niż w Polsce. Paweł wspomniał, że zanim odwiedził to miejsce, myślał, że kadry filmowe są koloryzowane, a okazało się, że nie. Los Angeles po prostu tak pięknie wygląda. A przynajmniej do niedawna wyglądało.
"Nie sądziłem, że niektóre rzeczy, które widzieliśmy, będą tylko wspomnieniami", powiedział Paweł.
"Ja nie mogę na to patrzeć", dodała Joanna, a jej mąż wyjaśnił, że dzisiaj nie ma już najbardziej charakterystycznych domów przy Pacific Road, ulicy biegnącej wzdłuż oceanu. Małżeństwo było też świadkiem pożaru w tej okolicy i wspominali, jak przerażająca była podróż tą drogą, gdy z jednej strony jest wielka woda, a z drugiej - ściana ognia.
"Masz takie poczucie, że nie masz gdzie uciec. [...] To było bardzo traumatyczne dla nas przeżycie", wyznała Joanna.
Orleańscy kontaktowali się ze swoimi przyjaciółmi. Niektórzy z nich ewakuowali się, biorąc ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Na szczęście ich najbliżsi są bezpieczni.
"Czuje się to zagrożenie. Dwa pożary zostały już opanowane. Trwa w tej chwili liczenie strat", mówił Paweł Orleański. A na mapie, którą pokazaliśmy w programie, można było zauważyć, jak ogromny jest obszar Los Angeles, który dotknął ogień.
Orleańscy jeżdżą do Stanów co roku, jednak tym razem, po raz pierwszy od 10 lat będzie inaczej.
Joanna i Paweł Orleańscy o miłości do Stanów Zjednoczonych
"Całe życie w drodze razem. Już 30 lat podróżujemy", mówiła Joanna Orleańska. A za co pokochali Stany Zjednoczone? Jej największą miłością są parki narodowe.
"Najbardziej nam się podoba Joshua Tree, tam byliśmy już kilkakrotnie. [...] Moim ukochanym jest Monument Valley. To jest tak niesamowite miejsce", mówiła aktorka i dodała: "Myśmy tam spali w takim motelu w środku niczego. Jechaliśmy kilka godzin, nie spotkaliśmy nikogo. Ja rano się obudziłam, bo nie mogłam spać. Byłam tak podekscytowana, że jest miejsce, gdzie jest taki horyzont i widać, że Ziemia jest naprawdę okrągła i że świat jest tak piękny".
Paweł dodał, że dopiero będąc na miejscu można poczuć, jak ogromne są Stany Zjednoczone. Na mapie tego nie widać, ale gdy trzeba jechać długie godziny i można zobaczyć te ogromne Parki Narodowe, człowiek utożsamia sobie tę skalę.