Chris Cugowski. O musicalowym wyzwaniu, życiowym "S.O.S." i wyboistej drodze do odkrycia siebie

Kamil Olek
Chris Cugowski wyzwań się nie boi, co udowodnił już po wielokroć (i nie chodzi jedynie o twarze, które swego czasu brzmiały znajomo). Tym razem postanowił jednak pójść krok dalej, łącząc tym samym dwa niezwykle wymagające projekty – rolę w jednym najpopularniejszych musicali świata, a także wędrówkę do prawdziwego "ja", której zapisem stał się singiel o sugestywnym tytule "S.O.S.". O bezpardonowych przedsięwzięciach, emocjach, które miały pozostać nieujawnione, a także niezachwianym rodzinnym wsparciu Chris opowiedział dziś w "halo tu polsat".

O muzycznych emocjach i twórczej autoterapii
Cugowski w musicalu? Okazuje się, że jak najbardziej. I to nie w byle jakim, bo jednym z wystawianych na świecie najczęściej, a mianowicie "Grease". Już w marcu, na deskach Sceny Relax, Chris wcieli się bowiem w Kenickie i – jak sam przyznaje – wyzwanie to do najłatwiejszych nie należy.
"Wchodzę, gdy musical grany jest już od dwóch lat. Tak naprawdę miałem półtora miesiąca na naukę wszystkiego. [...] Pomyślałem, że ze śpiewaniem jako tako dam sobie radę, ale tańczenie... To jest kosmos", mówił, zaznaczając jednocześnie, że mimo to "ma dużo szczęścia".
Bo choć sztuka wymaga niemałych poświęceń, Cugowski przyznaje, że musicale zawsze były mu bliskie, a forma ta jest wyjątkowo wdzięczna w procesie muzycznego okazywania emocji.
"To coś, czego jestem największym fanem. Bo piosenki musicalowe mają to do siebie, że są uzewnętrznianiem, postać śpiewa dosłownie o tym, co czuje", przekonywał.
"Grease" to jednak nie wszystko, zaledwie wczoraj światło dzienne ujrzał bowiem najnowszy singiel artysty – "S.O.S.", napisany w jednym z najtrudniejszych momentów życia Chrisa, a tym samym będący dla niego czymś więcej niż jedynie muzyką.
"Myślę, że artysta powinien przekazywać prawdę tym, co tworzy, czy jest to muzyka, czy aktorstwo, czy malarstwo. A prawda o mnie jest taka, że chciałem się tym podzielić... To numer, który napisałem w bardzo ciężkim okresie życia, jakiś rok temu, gdy miałem duże wątpliwości, jeżeli chodzi o samego siebie i to, co sobą reprezentuję, i to, co robię", opowiadał.
I choć początkowo jego "S.O.S." miało pozostać prywatnym zapisem myśli, towarzyszących mu podczas jednej z najtrudniejszych podróży – tej do wnętrza samego siebie – ostatecznie potrzeba porządkowania emocji okazała się silniejsza.
"Nie sądziłem, że kiedykolwiek wypuszczę ten utwór. [...] Ale sztuka, a zwłaszcza muzyka jest formą terapii. Zapisywanie własnych myśli, później układanie z tego melodii, łączenie tego wszystkiego, tworzy taką piękną układankę, a gdy już dopniesz każdy ruch i ten środek się ułoży, to jest to zarówno bardzo satysfakcjonujące, jak i terapeutyczne, bo tak naprawdę układasz samego siebie", dopowiedział.
Zakończeniem rozmowy (a przynajmniej jej dzisiejszej części) stały się natomiast słowa dotyczące najbliższej rodziny. Cugowski opowiedział o "rodzicach, którzy zawsze byli dla niego" i to niezależnie od życiowego momentu, a także o towarzyszącej mu niezmiennie wdzięczności.
"Nigdy nie musiałem się obawiać, czy otrzymam wsparcie. Zawsze je miałem", podkreślił.
Całą rozmowę z Chrisem zobaczycie poniżej. W tym miejscu zapraszamy też na sobotnie wydanie "halo tu polsat" i materiał, dzięki któremu wspomnianą drogę do odkrycia siebie, a także udzielane w jej tracie wsparcie, będzie można ujrzeć na własne oczy.