Aleksander Rewiński wspomina ojca. "Ogarniał ogród, dbał o szklarnię"
Beata Maj
Koniec października i początek listopada to czas, gdy wspominamy nie tylko bliskich zmarłych, ale i osoby, z którymi poniekąd splecione było nasze życie. Aktorzy, muzycy, wokaliści - wszyscy ci, którzy dostarczali nam wrażeń i wzruszeń, wzbogacając nasze życie, stają się bohaterami rozmów. Dziś w "halo tu polsat" wspominamy zmarłego w czerwcu tego roku Janusza Rewińskiego, a Kasia Cichopek i Maciej Kurzajewski rozmawiają z synem aktora, muzykiem Aleksandrem Rewińskim.
Janusz Rewiński, którego pożegnaliśmy w czerwcu tego roku, był znakomitym aktorem i satyrykiem. W pamięci fanów pozostał jako członek kabaretu Tey i Kabaretu Olgi Lipińskiej. Wystąpił w wielu filmach, a dzięki roli Siary w "Kilerze" przeszedł do historii popkultury. W studio "halo tu polsat" gościliśmy syna artysty, Aleksandra Rewińskiego, który wspominał tatę.
Aleksander nie poszedł co prawda w ślady ojca i nie został aktorem, ale swoją karierę zawodową również związał ze sceną. Urodzony w 1991 roku ukończył studia magisterskie na Wydziale Wokalnym Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. W 2017 roku zadebiutował w Teatro alla Scala. Stale współpracuje z zespołem La Tempesta Jakuba Burzyńskiego (zespół muzyki dawnej), a od 2019 jest członkiem sekstetu wokalnego muzyki współczesnej proMODERN.
W rozmowie z Kasią Cichopek i Maćkiem Kurzajewskim Rewiński napomknął o wpisie, który pojawił się w mediach społecznościowych po śmierci ojca. Brzmiał on "Buenas noches, Senior Siarra". W ten sposób synowie pożegnali ojca w jego stylu.
Aleksander Rewiński wspomina ojca, Janusza Rewińskiego
"Wpis zrobiliśmy razem z bratem, tak naprawdę to on jest głównym autorem tego wpisu. Myślę, że lepiej tego nie mógł ująć. Myślę, że tata bez względu na powagę sytuacji życzyłby sobie takiego pożegnania, ponieważ zawsze chciał zachować taki element, który jest nie do końca poważny" - wyznał Aleksander Rewiński.
Syn gwiazdy opowiedział też o pierwszy wspomnieniach związanych z ojcem.
"One są związane nie tylko z moim tatą, ale też z moją mamą, która też jest aktorką - Iwona Biernacka. Pamiętam, że kiedy miałem 4-5 lat, co jakiś czas rodzice wychodzili wieczorem »do studia«. Jeszcze przez jakiś czas nie wiedziałem do końca, o co chodzi, później się dowiedziałem, że chodzi o nagrywanie kolejnych części kabaretu Olgi Lipińskiej, który wtedy miał swoją reaktywację w latach 90. A okres, kiedy tata grał kultowego Miśka poznałem z dużym opóźnieniem - chodzi o te wczesne lata 80. I koniec lat 70. [...]" - opowiadał Aleksander Rewiński.
Urodzony w 199q roku syn aktora wspominał też czas szczytu popularności "Kilera".
"Pamiętam też pojawiający się w pokoju brata wielki czerwony plakat z Cezarym Pazurą na środku, z napisem »Kiler«. Nie wiedziałem przez długi czas, o co chodzi, po co ten plakat wisi w pokoju. Potem zorientowałem się, że chodzi o komedię, w której mój tata grał niemałą rolę, kultową postać z którą wszyscy go kojarzą. To był ten moment, gdy uświadomiłem sobie, że mój tata jest osobą publiczną, jest aktorem".
We wspomnieniach Aleksandra ojciec był całkiem "zwyczajnym" tatą. Praca nie przesłaniała mu życia rodzinnego.
"Z pewnością nie był typem rodzica, który, gdy je śniadanie, a cała rodzina z nim, no to już dzieci wiedzą, jaką rolę będzie grał wieczorem. To nie ten typ artysty. Mój tata bardzo dobrze potrafił oddzielić te dwie kwestie - zawodową i prywatną. Ja go pamiętam głownie z takich obrazków, że ogarniał ogród, grabił skoszoną trawę, dbał o szklarnię - mieliśmy wtedy taką małą szklarnię z pomidorami. I pamiętam go właśnie z takich, bardzo trywialnych sytuacji" - opowiadał Aleksander Rewiński.
Gospodarze "halo tu polsat" pytali też gościa o to, w jaki sposób fakt bycia synem słynnego aktora wpłynął na życie i zawodowe wybory juniora.
"Skojarzenie, że jestem synem aktora, towarzyszyło mi na początku kariery wokalnej - bo jestem śpiewakiem klasycznym. [...] Oczywiście ta kwestia, że to był Janusz Rewiński nie zniknie nigdy i nie powinno się od tego uciekać. Natomiast pamiętam, że czasami mi to ułatwiało, a czasami utrudniało [życie - przyp. red.]. W przypadku, kiedy zdawałem na uczelnię muzyczną, wiedziałem doskonale, że pomimo to, że się mówi, a zapewne tam była jakaś ingerencja, bo znany rodzic, to zdawałem sobie sprawę, że śpiewak klasyczny musi śpiewać, tu się nic nie zamaskuje, tu jest sytuacja czarno na białym".
Aleksander dodał, że ojciec doceniał jego pracę, ale umiał zachować dystans. Syn Janusza wspomniał wieczór, kiedy tata po raz ostatni widział go na scenie.
"Był dumny. [...] Po spektaklu powiedział, że w pierwszej chwili nie wiedział, że to ja. A był w pierwszym rzędzie usadzony, po drugiej scenie zorientował się »OK, to mój syn«. Podoba mi się, że miał dystans do takich sytuacji i był typem rodzica, który nie miał podejścia »moje dziecko jest najlepsze we wszystkim«" - podsumował Aleksander Rewiński.
Zobacz też: