Zapach przypraw, sztuka na murach i polski akcent w fish&chips, czyli kulinarna podróż po Londynie Maksa Behra i Samar Khanafer
Samar Khanafer, autorka kulinarna o polsko-libańskich korzeniach, jakiś czas temu opuściła Polskę i zamieszkała w Wielkiej Brytanii. Ostatnio zaś miłośniczka kuchni świata gościła Maksa Behra, przed którym odkryła nieco mniej znane oblicze Londynu. W czasie całodniowej wędrówki Samar częstowała Maksa przysmakami różnych kuchni, pokazując, że dziś smaki Londynu to nie tylko klasyczne fish&chips, ale i paleta smaków z całego świata.

"Wszyscy znają Pałac Buckingham, Big Bena i pocztówkowe kadry Londynu, ale dziś zabiorę was w zupełnie inne miejsca. Tam, gdzie miasto naprawdę oddycha. Razem z Samar Khanafer, autorką kulinarną o polsko-libańskich korzeniach, ruszamy w miejsca, w których sztuka wisi nie w galeriach, tylko na murach" - mówił Maks Behr, zapraszając widzów "halo tu polsat" do wspólnej wędrówki po Londynie.
Samar Kanafer oprowadza Maksa Behra po kulinarnym Londynie. Na początek bułeczki z piekarni na East End
Początek kulinarnego szlaku Samar Khanafer wyznaczyła w East End, jak powiedziała, "jej ukochanej dzielnicy, gdzie nowe łączy się ze starym".
"To jest mega artystyczna dzielnica, no i mają przepyszne wypieki" - zauważyła Samar, wprowadzając Maksa do jednej z lokalnych piekarni: "A jak są pyszne wypieki, to serca i dusza się śmieją, tak więc zaczniemy od wypieków. Weźmiemy sobie bułeczkę szafranową z pomarańczą, a tobie proponuję coś niezwykłego. Czyli z jednej strony mamy połączenie Bliskiego Wschodu, a z drugiej strony mamy wpływy azjatyckie, czyli bułeczka wytrawna z pastą gochujang" - zaproponowała przewodniczka naszego reportera.
Maks przystał na tę propozycję, by po chwili delektować się smakiem mięciutkiego wypieku z ostrym wnętrzem.
"I to jest właśnie cała przyjemność jedzenia. Ubrudzić ręce, lizać palce" - cieszyła się Samar.
Kolejny przystanek na kulinarnej mapie Londynu Samar zaplanowała na Brick Lane.
Smaki i zapachy Brick Lane w Londynie
Brick Lane to ikoniczna ulica we wschodnim Londynie. Jest znana z restauracji, w których serwowane jest curry i inne przysmaki, słynie też ze sztuki ulicznej, a także sklepów vintage i kulturalnych przestrzeni. Na londyńskiej ulicy łączą się kuchnie całego świata, znajdziemy tam słynne sklepy z bajglami i wyjątkowe restauracje.
"Na Brick Lane każda ściana ma coś do powiedzenia farbą, kolorem, zapachem jedzenia z pobliskiej ulicy. To nie muzeum, to żywy organizm zmienia się z dnia na dzień razem z ludźmi, którzy tu przychodzą" - rozprawiał, niczym prawdziwy poeta, Maks Behr.
Reporter "halo tu polsat" dopytywał też swoją przewodniczkę, jak to się stało, że zamieszkała w Londynie.
"Większość życia spędziłam w Polsce. To tam skończyłam całą swoją edukację i tam mieszkałam. To było moje miejsce bazowe" - opowiadała Samar. - "Ale co roku jeździliśmy na wakacje do Libanu, które trwały nawet dwa, trzy miesiące, więc ten Liban moim zdaniem jest bardzo romantyzowany przeze mnie. No i nagle znajduję się w Londynie. Przyjechałam tutaj za miłością. Poznałam mojego męża w Warszawie i on mieszkał tutaj. No i tak znalazłam się w Londynie i Londyn, wydaje mi się, że jest naszym miejscem na ziemi. Bardzo dobrze się tu czujemy" - podsumowała.
Samar zauważyła, że stolica Anglii ma różne oblicza. Warto poznać również te mniej oczywiste, nie tak powszechne wśród turystów: "Myślę, że są dzielnice, które są bardzo oklepane. I myślę, że są niezwykłe miejsca. Londyn widziany oczami osób, które tu mieszkają, jest zupełnie inny" - mówiła Samar, oprowadzając Maksa po Brick Lane.
"Na Brick Lane zapach przypraw to tło codzienności. Curry, kolendra, kardamon. Tu świat miesza się w jednym garnku i nikt nie próbuje go przykrywać. Street food - to jedzenie się chyba tutaj nigdy nie kończy" - zauważył poetycko Maks Behr, a jego przewodniczka dodała: - "No i właśnie o to chodzi w jedzeniu. Żeby chodzić, spacerować i próbować nowe rzeczy".
Podczas spaceru w poszukiwaniu smaków i zapachów Londynu, Maks dopytywał Samar, czy lubi też polską kuchnię.
"Bardzo lubię. Kiedyś zresztą powiedziałam, że gdybym mogła być jednym daniem z kuchni polskiej, to byłabym kluską leniwą. Uwielbiam kluski i wszystko co jest mączne i ziemniaczane" - zapewniała Samar.

Londyńskie smaki w Shoreditch, czyli fish and chips z polskim akcentem
Kolejny smaczny przystanek Maksa i Samar to Shoreditch - artystyczna okolica sąsiadująca z równie modną dzielnicą Hoxton. To miejsce, w którym młodzi artyści i trendsetterzy odwiedzają modne kluby i bary w pobliżu Shoreditch High Street, Great Eastern Street i Old Street. Znajdują się tam różne lokale - zarówno stylowe restauracje, jak i eleganckie puby, rzemieślnicze kawiarnie jak i bary serwujące dania z makaronem.
"Shoreditch nigdy nie stoi w miejscu. Restauracje tu zmieniają się szybciej niż pogoda. Tygiel smaków, ludzi i pomysłów. To miejsce, gdzie tradycja i eksperyment siedzą przy jednym stole" - snuł swą opowieść o Lodynie Maks, po czym zauważył, że nie byłoby spaceru po Lodynie bez fish&chips. "Kto nie zje w Londynie fish and chips, ten ponoć ma pecha, prawda?" - dopytywał przewodniczkę, która potwierdziła tę teorię i zaprowadziła Maksa do miejsca, w którym brytyjski klasyk zaskoczył go... polskim akcentem.
"Takie prawdziwe fish and chips trzeba dobrze cytrynką polać" - mówił Maks, a Samar dodała: "I skropić octem, ale to już zrobili za nas. Do tego mamy sos tatarski - polski majonez, polski ketchup, czyli tak naprawdę fish and chips w wersji gourmet, bo jeszcze z truflą, w wydaniu polskim, z polskim akcentem" - opowiadała Samar, podczas gdy Maks delektował się już smakiem doprawionego dania.
W końcu przyszła pora na deser. Choć dzień był chłodny, Samar zaprosiła Maksa na lody, które kupiła w lodziarni na Liverpool Street. "To jest moje ukochane miejsce, bo tylko tutaj zjecie lody, które smakują dokładnie tak jak w Libanie, czyli lody z wodą z kwiatów, pomarańczy i z pistacjami" - zachęcała Samar.
Wypełniony przysmakami dzień Samar i Maks zakończyli w jednym z barów w China Town.
"Myślę, że to miejsce przede wszystkim ma duszę, no i wybitne naprawdę chińskie jedzenie, takie, którym można się dzielić i próbować nowych rzeczy" - podsumowała Samar, a Maks nie mógł się z nią nie zgodzić: "Jest absolutnie przepyszne" - stwierdził.
"Mamy pierożki, mamy ogórka z chili i sosem sojowym, pierożki z krewetkami, klasyczne i te w sosie chili, no i obłędny, smażony bakłażan, który jest ultra chrupiący" - wyliczała Samar, podsuwając gościowi kolejne miseczki.
"Nic wyszukanego, ale w końcu mniej znaczy więcej. W takich miejscach nie chodzi o perfekcję, tylko o smak, który zostaje z tobą, kiedy wychodzisz na chłodne londyńskie powietrze" - podsumował Maks. - "Wow, kulinarna mapa Londynu potrzebowała definitywnie takiego wyjątkowego zakończenia. Chiny otuliły nas, dały nam poczucie, że to jedzenie może łączyć, a nie dzielić" - zauważył Maks, kończąc całodniową wyprawę po londyńskich ulicach pełnych smaku.
A jeśli lubicie gotować i szukacie ciekawych przepisów, mnóstwo inspiracji czeka na was w kuchni programu "halo tu polsat". Od piątku do niedzieli, od godz. 8.00 nasze szefowe i szefowie kuchni prezentują genialne przepisy na przepyszne potrawy. Bądźcie z nami!
Zobacz też:






