Polski trop pod wieżą Eiffla. O ratowaniu ikony Paryża słów kilka
Dziś – symbol francuskiej stolicy i jedna z najbardziej rozpoznawalnych konstrukcji współczesnego świata. Przez pierwsze lata istnienia – "stalowa pomyłka" z terminem ważności, która miała zniknąć z panoramy Paryża po zaledwie dwóch dekadach. Dlaczego przetrwała? Cóż, z pewnością nie dzięki urodzie. Odpowiedzialna okazała się... nauka. Wśród tych, którzy współtworzyli nowy rozdział jej historii, znalazł się zaś polski wynalazca – Julian Ochorowicz.

O wieży, której nikt nie chciał i nauce, która ją ocaliła
Stalowa konstrukcja, której wznoszenie rozpoczęto jeszcze w roku 1886, od początku budziła we Francuzach i Francuzkach wyjątkowo... różnorodne odczucia. Ba, na samym początku projektu tejże nie zaakceptował nawet sam Gustave Eiffel, pomysłodawcami stworzenia wieży byli bowiem pracownicy jego biura – Maurice Koechlin i Émile Nouguier. Szybko zmienił on jednak zdanie, a budowla, po dawce biurokracji, stała się oficjalną inicjatywą, mająca upamiętnić setną rocznicę rewolucji francuskiej i uświetnić wystawę światową w 1889 roku.
Dopiero wtedy niechęć do wieży rozpoczęła się na dobre. Jeszcze w 1887, dziennik "Le Temps" opublikował słynny "Protest artystów", którzy sprzeciwiali się "szpeceniu" Paryża pomysłami Eiffela. Podpisali go między innymi: malarze Léon Bonnat i Ernest Meissonier, poeci François Coppée i Sully Prudhomme, pisarze Aleksandre Dumas i Guy de Maupassant, architekt Charles Garnier, kompozytor Charles Gounod czy rzeźbiarz Eugène Guillaume. I choć wrzawa nie wywołała spodziewanych rezultatów, w kontrakcie z miastem znalazł się ostatecznie zapis o 20-letnim okresie, po którym stalowy kolos zostanie rozebrany, a Pola Marsowe odzyskają swój dawny obraz.
Przez dwie dekady dalszy los konstrukcji wciąż wisiał na włosku, Eiffel próbował zaś ratować sytuację, zakładając na wieży laboratorium naukowe. Szczęśliwie dla samego Gustave'a w owym czasie Europa zaczęła też zaawansowane prace w dziedzinie fal elektromagnetycznych. Jeszcze w 1898 roku Eugène Ducretet wykorzystał wieżę do przesłania pierwszej transmisji radiowej do Panteonu, a w kolejnych latach zyskała ona funkcję anteny nadawczej. Na szczyt wdrapywali się też między innymi Thomas Edison i Albert Einstein, a argumentów za pozostawieniem budowli zaczęło przybywać.
Co wspólnego ma z tym jednak Polska? Otóż w tym samym czasie w Paryżu działał Julian Ochorowicz – polski uczony, pionier psychologii i konstruktor urządzeń do przesyłu dźwięku. Współpracował z francuskimi naukowcami, między innymi z Charlesem Richetem (późniejszym laureatem Nagrody Nobla), i prowadził prace nad telegrafią bezprzewodową. Jego badania oraz wpływy wpisywały się w ówczesny naukowy klimat i były szeroko komentowane we Francji. Także to przyczyniło się do postrzegania wieży Eiffel jako swego rodzaju narzędzia przyszłości.
Sam Ochorowicz wcześniej opatentował także aparat do analizy i syntezy dźwięków, który uznawany jest dziś za jedno z prekursorskich ogniw w rozwoju syntezatorów dźwięków. Zasłynął też jako badacz zjawisk psychicznych i był pierwszym docentem psychologii empirycznej na polskim uniwersytecie. W Wiśle, gdzie zamieszkał, zbudował z kolei pierwszy dom z elektrycznością i centralnym ogrzewaniem – Ochorowiczówkę, w której gościli między innymi Władysław Reymont i Maria Skłodowska-Curie.
Wracając jednak do wieży Eiffla – przetrwała nie dzięki funkcjom dekoracyjnym, ale jako pierwszy w historii maszt radiowy o strategicznym znaczeniu. Ostatecznie jej losy przypieczętował rok 1913, kiedy francuska armia uznała wieżę za obiekt strategiczny. Dzięki niej podczas I wojny światowej przechwycono depeszę, która doprowadziła do aresztowania Maty Hari, rok później zaś posłużyła do zakłócania niemieckich sygnałów w trakcie bitwy pod Marną.
Wspominając o polskich wątkach paryskiego symbolu, nie można też zapomnieć o Stefanie Pieńkowskim. W 1914 roku na wieży zainstalowano świetlny zegar jego autorstwa – pierwszą tego typu konstrukcję na świecie.
Dziś mało kto pamięta, że historia wieży to także historia nauki. I choć Julian Ochorowicz nie był tym, który fizycznie zamontował telegraf na jej szczycie, jego pomysły, badania i wpływ na ówczesne środowiska intelektualne współtworzyły erę, która uratowała wieżę przed zniknięciem. A zatem... "Poland mentioned". Może nie po raz ostatni?