Od "baranka" do hollywoodzkich fal w prawie pół wieku, czyli wielki powrót trwałej ondulacji
Był taki czas, gdy na ulicach polskich miast więcej kobiet je miało, niż nie miało. Drobne sprężynki na krótkich, lub puszyste loki na długich włosach, były obowiązkowe dla modnej kobiety lat 80. i wczesnych 90. Trudno się dziwić - właśnie tak wyglądały wszystkie największe gwiazdy. Dzisiaj po kilku dekadach przerwy trwała ondulacja powraca i to w wielkim stylu - oferując dużo szersze możliwości z dużo mniejszym ryzykiem. Zaczęło się, znów, od gwiazd, a trwałe loczki pokochali także panowie.

Historia trwałej ondulacji, czyli kręcone włosy za wszelką cenę
Historia trwałej ondulacji jest wyjątkowo długa i nieco przerażająca. Wynalazcą trwałego kręcenia jest Karl Nessler, który w 1905 (lub 1906 według innych źródeł) wymyślił elektryczne wałki - właściwie małe "grzejniczki" ważące około 900 gramów. Można sobie wyobrazić jak relaksującu był zabieg z ich wykorzystaniem, kiedy na głowę trafiało 40 czy 50 takich urządzeń... Upiększanie tą metodą wiązało się więc z wieloma niedogodnościami i często kończyło poparzeniem skóry głowy.
Nieco później pojawiły się aparaty, których widok dzisiaj może przyprawić o gęsią skórkę. Wielkie, podwieszane pod sufitem maszyny, ze zwisającymi przewodami, które podłączało się do wałków na głowie... Brzmi jak koszmar i łatwo sobie wyobrazić, że jak w koszmarze czuły się poddawane elektrycznym zabiegom włosy klientek marzących o długotrwałym skręcie.
Po serii lepszych i gorszych pomysłów przyszła w końcu ta najbardziej znana ondulacja, która mocno zapisała nam się w pamięci, głównie przez zapach. Charakterystyczny smrodek formaldehydu (substancji dzisiaj już zakazanej) w latach 80. i 90. unosił się w każdym polskim salonie fryzjerskim.
Boom na trwałe loki w latach 80. i 90. Ondulację robiły największe gwiazdy
W czasach największego boomu na ondulację proces fryzjerski wyglądał mniej więcej tak: pasma nakręcano na maleńkie wałeczki, ułożone ciasno tuż przy skórze głowy, moczono je w chemicznym roztworze, następnie owijano głowę folią, a później ręcznikiem. I żądna puszystej fryzury pani, siedziała sobie w dłuższą chwilę, słuchając najnowszych plotek (a w tamtych czasach salon fryzjerski był źródłem informacji porównywalnym z dzisiejszymi social mediami).
Trwałą nosiły wtedy największe gwiazdy: Julia Roberts w "Pretty Woman", Oliwia Newton-John w "Grease", Nicole Kidman i Dana Ross. Z wielkimi czuprynami eksperymentowała też Cher. Loczki kochały również polskie aktorki - Katarzyna Figura zachwycała puszystymi blond fryzurami. Drobne rockowe loczki nosiła Urszula, a ekstrawaganckie trwałe uwielbiała Krystyna Mazurówna.

Ale za długotrwały skręt przychodziło płacić ogromną cenę. Chemiczne związki bardzo niszczyły włosy i bywało tak, że po dłuższym romansie z ondulacją nie było innego wyjścia, jak tylko ściąć je na krótko. To, a także zmiana fryzjerskich trendów, sprawiło, że na lata, przynajmniej oficjalnie, zapomnieliśmy o trwałej. Ale kilka lat temu ondulacja wróciła i to z przytupem. A z nowoczesnych metod coraz częściej korzystają także panowie. Czy w 2025 roku można zafundować sobie trwałe loki bez ryzyka?
Jak wykonuje się nowoczesną trwałą ondulację?
Trwała ondulacja wróciła najpierw na pokazach mody (m.in. Toma Forda). Później kręcone pasma zachwyciły na głowach Zendayi, Gigi Hadid i Katie Holmes. Co ciekawe, w pewnym momencie do burzy loków wróciła nawet Nicole Kidman. Na wybiegach wróciły dobrze znane sprężynki, ale u gwiazd możemy już podziwiać pełne spektrum fal i skrętów. I chociaż wielu paniom ondulacja już zawsze będzie się kojarzyć źle, to okazuje się, że ta nowoczesna jest o wiele bezpieczniejsza niż jej przodkini. Dlaczego?

Sama zasada ondulacji nie zmieniła się. Tak samo jak w latach 80. kosmetyk ma za zadanie rozbić mostki siarczkowe we włosach, a następnie odbudować je, ale tym razem tworząc kształt, który wymarzyła sobie klientka. Ale nowa trwała powstaje bez użycia amoniaku, bo ten został zastąpiony przez cysteaminę, która na poziomie cząsteczkowym jest bardzo podobna do keratyny. Dzięki temu umożliwia piękne rezultaty bez niszczenia włosów.
Przez lata zmieniła się też wiedza o włosach i dzisiaj fryzjerzy mają świadomość, czego w ich strukturze ubywa podczas trwałego kręcenia. Dlatego są w stanie jeszcze w trakcie zabiegu dostarczyć im tych kluczowych składników, a tym samym zapobiec zniszczeniom.
Dzisiaj jest też dużo więcej możliwości, niż tylko baranek na krótkich, lub imponująca burza loków na długich włosach. Jest metoda Root Perm, w której włosy stylizuje się od samej nasady. Albo Braid Perm dająca efekt lekkich fali jak po rozplątaniu warkoczy. Ewentualnie Beach Wave Perm, jak sama nazwa sugeruje, układająca pasma w lekkie fale niczym u surfera. Ogromną popularność ondulacja zyskała także wśród panów, którzy zapragnęli modnej fryzury z mocno podciętym dołem i burzą drobnych loczków na czubku głowy.
Jak długo utrzymuje się trwała ondulacja?
Ponieważ jest wiele różnych metod kręcenia, ich efekty i trwałość są zupełnie inne. Przykładowo: ondulacja zasadowa może utrzymać się na włosach nawet 10 miesięcy, a kwaśna - około 3-4 miesiące. Długość efektu zależy też od skrętu - sprężynki utrzymają się około 5 miesięcy, bardziej naturalne fale jakieś 2-3 miesiące, a te delikatne - zaledwie do pięciu tygodni. Ogromny wpływ na trwałość ondulacji ma także pielęgnacja włosów po zabiegu i podcinanie końcówek.
Warto podkreślić, że nowoczesna trwała ma być przede wszystkim naturalna. I ma nam ułatwić życie. A szeroki wachlarz metod sprawia, że nie zagraża już włosom, można ją wykonywać na krótkich i długich pasmach, zarówno tych ciężkich i gęstych, jak i cienkich i delikatnych. Ale, żeby nie było tak pięknie, są pewne warunki, których trzeba przestrzegać, żeby cieszyć się pięknymi falami.
Nowoczesna trwała ondulacja. To musisz wiedzieć
W latach 80. ondulację robiliśmy na czuprynach z balejażem albo mocno tlenionych. Jak to się kończyło - już pisaliśmy. W 2025, przynajmniej teoretycznie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby trwałe loki zafundować sobie na włosach farbowanych czy tlenionych, ale tylko wtedy, gdy wyjątkowo o nie zadbamy. Bo chociaż nowoczesna ondulacja bardzo różni się od tej z lat. 80., wykonuje się ją przy pomocy bezpieczniejszych substancji i przy zabiegu od razu zapewnia odpowiednią pielęgnacje, to nie możemy zapominać że to nadal mocna ingerencja w strukturę naszych włosów.
Aby nowoczesna trwała była bezpieczna, a jej efekty rzeczywiście zostały z nami na długo, włosy powinny być zdrowe. Nawilżone, miękkie, bez uszkodzeń. Zaryzykujemy stwierdzenie, że przygotowanie ich do zabiegu może trwać nawet dłużej niż efekty samej ondulacji. A kluczowe znaczenie, zarówno dla efektów, jak i bezpieczeństwa, odgrywa tutaj dobry fachowiec.
Jeżeli masz ochotę zafundować sobie loki czy fale, które zostaną z tobą nawet na 10 miesięcy, znajdź odpowiedni salon. I chociaż ceny zabiegu mają szerokie widełki (od 200 do nawet 700 zł) to w tym przypadku nie liczy się tylko cena.
Naprawdę dobry stylista podpowie, czy twoje włosy nadają się do ondulacji, czy trzeba je jeszcze "podkurować" (a ten wybitny powie nawet, że powinnaś odpuścić, jeżeli jest ryzyko, że pasma tego nie wytrzymają). Fachowiec dobierze odpowiednią metodę i zasugeruje najlepszy rodzaj skrętu. A na koniec podpowie czym i jak traktować czuprynę już po wyjściu z salonu. I chociaż kochamy domowe sposoby w pielęgnacji, to w tym przypadku rekomendujemy ściśle przestrzegać zaleceń fryzjera.