Uznańscy-Wiśniewscy, czyli małżeństwo sejmowo-kosmiczne. O łódzkich początkach, ślubie incognito i obrączkach na orbicie

Kamil Olek

Kamil Olek

Ona – działaczka humanitarna, a od kilkunastu miesięcy także posłanka na Sejm RP. On – naukowiec i inżynier, jak również drugi w historii Polak na orbicie okołoziemskiej (in spe, misję zaplanowano bowiem na przełom maja i czerwca). Połączyła ich miłość – nieomal od pierwszego wejrzenia – której ukoronowaniem stał się niedawny ślub, do końca zachowywany w ścisłej tajemnicy. O początkach uczucia, zmianie nazwiska, pierwszej misji z Polakiem na pokładzie od blisko pół wieku oraz obrączkach, które zamiast na palcach znajdują się... w NASA, Aleksandra oraz Sławosz Uznańscy-Wiśniewscy opowiedzieli Agnieszce Hyży i Maćkowi Rockowi. W "halo tu polsat", rzecz jasna.

Sławosz i Aleksandra Uznańscy-Wiśniewscy
Sławosz i Aleksandra Uznańscy-WiśniewscyJacek KurnikowskiAKPA

Miłość z Łodzią w tle, czyli od Piotrkowskiej do ślubnego kobierca

Choć oboje urodzili i wychowali się w Łodzi, naukowo-zawodowe ścieżki szybko poniosły ich poza granice Polski – Wiśniewska kształciła się we Włoszech i w Wielkiej Brytanii, pracowała zaś między innymi na Bliskim Wschodzie, Uznański z kolei z pobierał nauki we Francji, a zatrudnienie znalazł w Szwajcarii. Po latach los, nieco przekornie, połączył jednak ich życiowe drogi właśnie w Łodzi. I to zupełnym przypadkiem.

"W kampanii wyborczej [w 2023 roku – przyp. red.] Aleksandra przygotowywała się ze swoim sztabem na ulicy Piotrkowskiej. Miała takie hasło – »Rowerem do Sejmu«. Ja akurat przechodziłem, zupełnie niezależnie i zobaczyłem Aleksandrę, która się do mnie uśmiechnęła. Ten uśmiech mnie pokonał. Ale nie poznaliśmy się wtedy, dopiero kilka tygodni później umówiliśmy się na pierwszą randkę. Też na Piotrkowskiej", wspominał Sławosz.

O wciąż żywych emocjach dotyczących "oficjalnego" już spotkania opowiedziała zaś Ola, która przyznała, że od początku była "ujęta Sławoszem".

"Nie wiedziałam, jak potoczą się nasze losy. Nie wiedziałam, czy w ogóle zobaczymy się po raz kolejny i w jakim charakterze. Ale pomyślałam sobie, że oto spotykam człowieka, który ma przed sobą tak ogromną misję, tyle pasji i poświęcenia. I jest gotowy wziąć na siebie tak wielkie ryzyko, a jednocześnie jest z naszego rodzinnego miasta", mówiła.

Jak przekonywała – nie była świadoma, że "tacy ludzie" w ogóle istnieją. Szybko podjęła też decyzję, która szybko okazała się przełomowa.

"Pomyślałam sobie, że niezależnie od tego, jak potoczą się nasze losy, chciałabym przy tym być i wesprzeć go w tej niesamowitej drodze. Praca parlamentarzystki często jest rozwiązywaniem codziennych problemów. Prozą życia. A praca Sławosza to praca wśród gwiazd – tak naprawdę. Ma w sobie ten pierwiastek pionierski. To prometejskie zadbanie o to, by ludzkość w ogóle przetrwała. I to jest tak piękne, że są wśród nas tacy naukowcy i tacy ludzie. Dla mnie wielki przywilej, że mogę być tego częścią", dodała.

Aleksandra i Sławosz zaręczyli się latem ubiegłego roku w Teksasie, ich ślub odbył się zaś 2 stycznia 2025 roku (w pierwszą rocznicę spotkania), a udzieliła go prezydentka Łodzi – Hanna Zdanowska. Całość (zarówno ceremonia, jak i sama wiadomość o związku) do ostatnich chwil zachowana została jednak w tajemnicy. Dlaczego?

"Chcieliśmy zachować pewną ostrożność. [...[ Nasze życie zmieniły się w bardzo podobny sposób w tym samym czasie. Ja z pracowniczki humanitarnej stałam się posłanką na Sejm, a Sławosz z naukowca i inżyniera stał się członkiem Europejskiego Korpusu Astronautów i został wybrany do wielkiej misji, która za chwilę przyjdzie. Wcześniej byliśmy przede wszystkim Olą i Sławoszem, Łodzianami i osobami bardzo prywatnymi. Chcieliśmy uszanować nasze uczucie i pielęgnować je w ciszy", wyjaśniała Uznańska-Wiśniewska.

Skąd zaś decyzja o połączeniu nazwisk? Świeżo upieczeni małżonkowie wyjaśnili, że zależało im na "byciu zespołem", a jednocześnie "zachowanie wcześniejszej tożsamości – z szacunku dla ludzi, którym służą na co dzień".

Posłanka, astronauta i tysiące kilometrów pomiędzy

Choć od ponad miesiąca Aleksandra i Sławosz idą przez życie jako mąż i żona, zawodowa rzeczywistość (szczególnie w przededniu kosmicznej misji) niejako zmusza ich do związku na odległość. Jak sobie radzą?

"Widujemy się, kiedy tylko możemy, zawsze staraliśmy się to robić. Mieszkając w innych krajach spotykaliśmy się właściwie co weekend. [...] Od kiedy jestem w Stanach Zjednoczonych, jest to troszeczkę trudniejsze, ale mimo wszystko staramy się spędzać tego czasu razem jak najwięcej. Udało nam się", tłumaczył Uznański-Wiśniewski.

Aleksandra dopowiedziała z kolei, że choć czasu rzeczywiście mają niewiele, "wzajemnie rozumieją etos służby publicznej", a przy okazji wyjątkowo dobrze się rozumieją.

"Wiemy, że każde z nas jest na misji, która jest trochę większa, niż my sami", podkreśliła.

Jeśli zaś o misji mowa – przygotowania do pierwszej od blisko 50 lat (jak do tej pory jedyny był bowiem Mirosław Hermaszewski w 1978 roku) polskiej wizyty w kosmosie zbliżają się już do końca.

"Zacząłem główną część szkolenia w sierpniu zeszłego roku i kontynuuję je z tygodnia na tydzień. [...] Przed startem jest to dość skomplikowanie, astronauci przechodzą kwarantannę. W zespole, w którym lecimy, oczywiście jesteśmy odizolowani, ale jednocześnie z tym zespołem jest wiele innych osób. [...] Z Aleksandrą będziemy mogli spotkać się przez szybę, na zewnątrz, zobaczyć z pewnej odległości", opowiadał Sławosz.

Ola wyznała też, że dziś trudno jej powiedzieć, jak będzie czuła się w chwili, gdy najbliższa jej osoba poleci w kosmos, choć z pewnością będzie to ogromne przeżycie, zwłaszcza od chwili startu rakiety, aż do jej powrotu na Ziemię.

"Mam nadzieję, że wszyscy, jako społeczeństwo, będziemy w stanie zrozumieć ryzyko, które podejmuje dzisiaj mój ukochany, może się w wspaniały sposób przełożyć na rozwój polskiej nauki, technologii, gospodarki. To jest pewien początek, a to poświęcenie, ogromna samotność, tak naprawdę przełożą się na korzyści dla nas wszystkich, nie tylko dla Łodzi, dla Polski, dla Europy, ale również dla ludzkości w przyszłości", podsumowała.

Na koniec Uznańscy-Wiśniewscy zdradzili także, że na Międzynarodową Stację Kosmiczną wraz ze Sławoszem polecą też... ich ślubne obrączki, za którymi również kryje się niezwykła historia.

"Chciałbym wziąć ślubne obrączki, nad którymi pracowaliśmy. [...] Połączyliśmy nimi nasze historie. Aleksandra, jako pracowniczka humanitarna, spędziła dużą część swojej historii w bardzo trudnych miejscach, prowadząc misje humanitarne w Iraku, w Jemenie, w Ukrainie. Z Jemenu przywiozła nabój i jego fragment jest w obrączkach. [...] A z mojej strony jest to kawałek meteorytu księżycowego, który trafił na Ziemię", wytłumaczył, dodając, że w tej chwili obrączki “pojechały już do NASA".

Nam pozostaje trzymać kciuki – i za miłość, i za powodzenie misji.

Aleksandra i Sławosz Uznańscy-Wiśniewscy
Aleksandra i Sławosz Uznańscy-WiśniewscyJacek KurnikowskiAKPA