Instruktorzy "Sił specjalnych" komentują zachowanie uczestników. Padły mocne słowa
Beata Maj
Już 3 września w Polsacie startuje nowy program "Siły specjalne". W "halo tu polsat" gościliśmy dwóch instruktorów, których zadaniem w reality show było przeprowadzenie uczestników przez wymagające wyzwania. Jak sobie poradzili? Piotr Hajkowski "Gniady" i Marek San "Włóczykij" uchylili rąbka tajemnicy.
"Siły specjalne" - nowe reality show Polsatu z udziałem komandosów
We wtorek 3 września rusza nowy program Polsatu “Siły specjalne". Osiemnastu wybranych rekrutów, pod przywództwem czterech byłych członków elitarnych jednostek poddanych jest zadaniom opartym na prawdziwych treningach sił specjalnych. Dotrą do swoich najgłębszych lęków, a także wykażą się ponadprzeciętną sprawnością fizyczną.
Piotr Hajkowski "Gniady", były komandos Formozy, na planie "Sił specjalnych" odpowiadał za zadania związane ze środowiskiem wodnym. Wśród nich były na przykład zatapianie wraku samochodu, zadania z pontonem, podejmowanie z wody kolegi i wciągnięcie na ponton. Na kanapie "halo tu polsat" zdradził, że nie spodziewał się aż takiego zaangażowania uczestników.
A kim są uczestnicy programu? To osoby cywilne, nie związane ze służbami. Dziewięć kobiet i dziewięciu mężczyzn, którzy do tej pory prowadzili spokojne przeciętne życie, ale zapragnęli poddać się testowi swojej sprawności i siły psychiki.
Hajkowski przyznał, iż myślał, że uczestnicy będą słabsi. Przypomniał o sytuacji, gdy jeden z uczestników, który nie bardzo radził sobie z pływaniem, zawziął się tak, że popłynął około 50 metrów, by ratować życie.
Drugi z gości "halo tu polsat", Marek San "Włóczykij", były komandos Gromu, odpowiadał w show za zadania wysokościowe jak np. zjazdy linowe. W jego opinii uczestnicy poradzili sobie genialnie.
“Prosiliśmy producenta o zaufanie, żebyśmy sami mogli robić szkolenia, żeby nie było gry na na planie" - wspomina Marek.
Mówi, że w ten sposób stworzyli warunki, dzięki którym uczestnicy pokonali wszystkie granice. Nie było czasu na odpoczynek, nie było przerw.
"Jak na reality show bardzo mało reality show. Każda noc była przerwana" - mówi instruktor.
Piotr podkreśla, że chciałby, aby program pokazał ludziom, że sport, praca nad sobą są bardzo ważne i nie należy się poddawać, warto walczyć do końca. W show niezwykle ważne było to, że w trudnych sytuacjach uczestnicy mogli liczyć na siebie nawzajem i z grupy nieznajomych powstała fajna paczka.
Instruktorzy "Sił specjalnych" opowiadają o reality show i jego uczestnikach
Na kanapie "halo tu polsat" Piotr Hajkowski nie ukrywał, że uczestnicy programu stanęli przed ogromnym wyzwaniem.
"Ten program nie był tak do końca reżyserowany. Mieliśmy - zgodnie z licencją programu - przygotować pewne konkurencje i zaufano nam. Wzięliśmy ludzi pod swoje skrzydła, wyciskaliśmy z nich maksimum, może nieraz metodami dla osób postronnych brutalnymi, ale tylko tak mogliśmy zabrać ich w inny świat, w inne miejsce."
"Dzięki naszemu doświadczeniu potrafiliśmy rekrutów przetrzymać bezpiecznie, ale na maksa" - powiedział Piotr.
Kasia Cichopek zapytała instruktorów, czy ktoś w programie poddał się przed czasem.
"Mieliśmy casting, nie był organizowany przez nas - to było dla nas zaskoczeniem, rekruci byli dla nas zaskoczeniem. W jednostkach specjalnych selekcja jest wieloetapowa i zaczyna się od badań psychologicznych różnego rodzaju ankiet, sprawdzania przez służby i dopiero selekcji prawdziwej i one wykluczają pewne typy charakterów, które się kwalifikują do pracy w danej jednostce specjalnej. Tutaj rekruci mogli mieć te wady, które są wykluczone, a my mieliśmy w nich znaleźć najlepsze cechy, których byśmy poszukiwali dla żołnierzy jednostek specjalnych i pomóc im je wyciągnąć na zewnątrz."
"Jestem bardzo miło zaskoczony, że jest taki duch i hart w narodzie. Ja nie sądziłem, że ci ludzie będą tak oderwani od telefonów, wygodnego życia. Dali z siebie wszystko. Mało tego - tam nie było dla nich żadnej obietnicy wygranej, wiadomo co - milion złotych, sto tysięcy - nie, przyszli się sprawdzić, sprawdzić się też ze swoimi fobiami i sprawdzić, czy są w stanie przesunąć swoje granice na maksa."
Trudne warunki na planie "Sił specjalnych". Instruktorzy nie odpuszczali uczestnikom nawet w nocy
Na pytanie Kasi, które zadanie było najtrudniejsze, goście odpowiedzieli, że całość była niezwykle wymagająca.
"My z tymi ludźmi byliśmy całą dobę. Nie odpuszczaliśmy im nawet w nocy."
"Przespali chociaż jedna całą noc? - zapytała Kasia.
"Chyba nie. Mieli pracować na wysokim zmęczeniu. My im mieliśmy stworzyć warunki podobne do tego, co przechodzą żołnierze, kandydaci do jednostek specjalnych - że pracują w ciężkich warunkach, na wycieńczonym organizmie, na złej diecie, nieodżywieni, odwodnieni, a dalej chcą wykonywać w miarę precyzyjnie swoje zajęcia. Więc te rzeczy, które im przygotowaliśmy w ich stanie i kondycji fizycznej były skrajnie trudne i to nas zaskoczyło, bo oni wszyscy sobie z nimi doskonale radzili."