Austria wygrywa Eurowizję. Justyna Steczkowska z "Gają" na czternastym miejscu
Był lot bez zabezpieczeń, były trzy oktawy i była muzyka, która nie wstydzi się – uwielbianego w eurowizyjnym klimacie – patosu. W Bazylei zakończyła się 69. edycja muzycznego święta, które rokrocznie elektryzuje całą Europę, a zwycięzcą został JJ z Austrii, który utworem "Wasted Love" uzyskał 436 punktów. Justyna Steczkowska, która reprezentowała Polskę z utworem "Gaja", zajęła czternaste miejsce, otrzymując 156 punktów – w tym (zaledwie) 17 od jury i 139, od widzów oraz widzek. Choć statuetka pojechała gdzie indziej, był to jeden z tych występów, których nie da się zapomnieć.

Kolejna Eurowizja odbędzie się w Wiedniu. JJ triumfuje, Steczkowska w drugiej dziesiątce
Zwycięzca – JJ z Austrii – zdobył łącznie 436 punktów. Tyle wystarczyło, by przebić pozostałych 25 finalistów.
Na scenie zaprezentowali się bowiem artyści i artystki z Norwegii, Luksemburga, Estonii, Izraela, Litwy, Hiszpanii, Ukrainy, Wielkiej Brytanii, Austrii, Islandii, Łotwy, Niderlandów, Finlandii, Włoch, Niemiec, Grecji, Armenii, Szwajcarii, Malty, Portugalii, Danii, Szwecji, Francji, San Marino, Albanii – i, oczywiście, z Polski.
"Gaja" – choć nie sprowadziła siedemdziesiątej odsłony Konkursu Piosenki Eurowizji nad Wisłę – bezapelacyjnie poruszyła, a dramatyczna i pełna napięcia kompozycja wypadła na scenie w Bazylei niczym starannie wyreżyserowany muzyczny rytuał. Steczkowska dała próbę perfekcyjnego wokalu (i to unosząc się momentami kilka metrów nad ziemią), a także zbudowała niemożliwą do zignorowania narrację. Występ mówił – i nie ma w tym krzty przesady.
W ostatnich latach niewielu reprezentujących Polskę potrafiło zagrać według mniej lub bardziej wydumanych zasad Eurowizji (a kto próbował zrozumieć tamtejszy "gust", ten w cyrku się nie śmieje), nie tracąc własnej tożsamości. Steczkowska zrobiła to w sposób, który jednocześnie spełniał oczekiwania, jak i.. z premedytacją im przeczył. Weszła do konkursu jak do świątyni dźwięku – i zamiast szukać chwytliwej melodii, postawiła na formę totalną.
Kolejny rok pokazuje jednak, że pewne sprawy pozostają niezmienne, choć zarzuty dotyczące stronniczości jury, głosowania blokowego czy faworyzowania sąsiadów i sojuszników to temat na osobny materiał. Wątpliwości nie ulega jedno – tegoroczny występ Polski zapamiętamy na długo. Nie wydarzył się bowiem jedynie po to, żeby wygrać lub przegrać. Był po to, by zostać.
Justyno, niezmiennie przepełnia nas duma. Dziękujemy!
Zobacz też: