Stenka i Seweryn po raz pierwszy na wspólnej scenie, czyli o premierze "Rękopisu znalezionego w Saragossie" Grzegorza Jarzyny
Premiery bywają wydarzeniami, które przesuwają akcenty w pejzażu teatralnym, ale tylko niektóre z nich potrafią zgromadzić w jednym miejscu tyle symbolicznych znaczeń: pierwszą premierę nowego sezonu artystycznego, powrót do jednego z najoryginalniejszych dzieł polskiej literatury przełomu XVIII i XIX wieku i wreszcie - spotkanie dwóch aktorskich indywidualności, które przez dekady tworzyły osobne światy, a dziś po raz pierwszy stają obok siebie na scenie. 26 września Teatr Polski imienia Arnolda Szyfmana w Warszawie pokaże spektakl Grzegorza Jarzyny "Rękopis znaleziony w Saragossie. Dziedzictwo Gomelezów" - w kluczowych rolach wystąpią zaś między innymi Danuta Stenka i Andrzej Seweryn.

Stenka, Seweryn i przestrzeń odpowiedzialności. W przededniu pierwszej premiery sezonu
W rozmowie Agnieszki Hyży z Danutą Stenką - odtwórczynią ról Adezu, Uzedy i Montezumy (wymiennie z Dorotą Landowską) oraz Andrzejem Sewerynem (wcielającym się w Gomeleza, Mistrza gry, Pustelnika i Inkwizytora) od początku zdawało się pobrzmiewać więcej aniżeli zwyczajna wymiana zdań przed premierą - nie zabrakło wszak i dywagacji na temat istoty samego teatru, a więc miejsca, w którym czas zawsze okazuje się zbyt krótki, a emocje splatają się z odpowiedzialnością.
"Choćbyśmy próbowali pięć lat przed premierą, zawsze brakuje czasu", mówiła Stenka, trafiając w uniwersalne doświadczenie twórców scenicznych.
"Towarzyszą nam nie tylko emocje, ale i rozum, który mówi, że to wspaniała sytuacja, kiedy Danuta Stenka, aktorka Teatru Narodowego, użycza nam swojego talentu", dodawał z kolei Seweryn (nie tylko aktor, ale i dyrektor naczelny Teatru Polskiego).
I choć kurtuazja to jedno, wyraźna pozostaje również świadomość wspólnego wejścia w przestrzeń, która z definicji wymaga współobecności. Stenka, debiutująca na deskach Teatru Polskiego, mówiła o poczuciu "domu", które dał jej zespół, Seweryn przekonywał z kolei, że to "najlepsza ocena Teatru Polskiego". Tak oto teatr jawi się nie tylko jako wspólnota efemeryczna, ale ze wszech miar realna, również dla aktorów i aktorek.
Grzegorz Jarzyna, sięgając po dzieło Jana Potockiego, tworzy konstrukcję labiryntu, w którym rozum ściera się z ezoteryką (nie po raz pierwszy reinterpretując zresztą klasykę). Andrzej Seweryn podkreślał, że "stykamy się przede wszystkim ze światem reżysera, a Jarzyna ma niezwykłą wyobraźnię". Tym razem ta wyobraźnia prowadzi przez dwie perspektywy - z jednej strony mamy więc do czynienia z przygodami Alfonsa van Wordena przemierzającego góry Sierra Morena, z drugiej - współczesnego Alexa, mieszkańca wielkiej metropolii, który otrzymuje zaproszenie do tajemniczej gry i zostaje przeniesiony do XVIII-wiecznej Hiszpanii. Wplątany w sieć nadprzyrodzonych zjawisk, kabalistycznych rytuałów i intryg bractwa Gomelezów, musi zdecydować, czy odrzucić ich dziedzictwo, czy też stać się częścią systemu, który od wieków wpływa na losy świata.
To w starciu wyobraźni z klasyką i inscenizacji z tekstem, rodzi się napięcie spektaklu - oświeceniowe marzenie o racjonalnym porządku konfrontuje się z metafizyczną pustką, którą współczesny człowiek próbuje zapełnić.
"Jako społeczeństwo historycznie nie doświadczyliśmy oświeceniowego zwrotu. W XIX wieku wpadliśmy w pułapkę romantycznego mesjanizmu, w którego konsekwencje tkwimy do dziś" - tłumaczył sam Jarzyna, dodając, że wraz z rozwojem technologicznym nie idzie rozwój duchowy.
Stąd spektakl staje się inicjacyjną opowieścią o drodze młodego bohatera do samopoznania, grą o władzę, wiarę i tożsamość, w której stawką jest przyszłość ludzkości.
Danuta Stenka przyznała przy tym, że zaakceptowała propozycję roli na samym początku prac nad spektaklem.
"Zgodziłam się już na etapie pierwszych rozmów z Grzegorzem, kiedy opowiedział mi, gdzie to robi, jak robi, z kim robi, nim w ogóle dostałam scenariusz".
Przy pytaniu o tremę (która w przypadku aktorki okazuje się "z każdym rokiem większa") Seweryn poruszył natomiast kwestię odpowiedzialności.
"To nie jest nawet stres, a odpowiedzialność. Pytanie, czy to przedsięwzięcie, którego jesteśmy ważnymi elementami, znajdzie odbiorców, czy my to uniesiemy", stwierdził.
Oboje podkreślali również, że odpowiedzialność ta nie jest jednostkowa - dotyczy wspólnoty twórców i twórczyń, a także widzów oraz widzek, których reakcja ostatecznie dopełnia dzieła.
"Widz jest naszym rozmówcą. To z nim prowadzimy dialog", tłumaczyła Stenka, Seweryn dodawał zaś, że najbardziej ceni ciszę - tę, która oznacza skupienie, a nie znużenie.
W wymianie tej - między sceną a widownią, między gwarem oklasków a ciszą, która "zawisa na ustach aktora" - ujawnia się istota teatru, której nie da się sprowadzić do samej premiery czy nazwisk w obsadzie. Spotkanie Stenki i Seweryna w "Rękopisie znalezionym w Saragossie" jest więc czymś więcej niż wydarzeniem repertuarowym - to akt symboliczny, który wpisuje się w historię sceny polskiej jako wydarzenie pokoleniowe.
"Nie będziecie zawiedzeni", zakończyła aktorka.
Poza Danutą Stenką, Andrzejem Sewerynem, a także wspomnianą już Dorotą Landowską, w obsadzie znaleźli się również Wojciech Siwek, Katarzyna Lis, Hanna Skarga, Irmina Liszkowska, Sławomir Grzymkowski, Ignacy Liss (wymiennie z Kubą Dyniewiczem), Modest Ruciński, Jakub Kordas, Michał Kurek, Katarzyna Strączek oraz Henryk Niebudek.
Całą rozmowę Agnieszki Hyży z aktorką i aktorem zobaczyć można zaś poniżej.
Zobacz też: