Pola Dwurnik o swoich bardzo osobistych obrazach i sławnym ojcu. "Postanowiłam wypełnić jego wolę"
Beata Łajca
Trudno ją zamknąć w jednej szufladzie. Pola Dwurnik jest znaną i cenioną współczesną malarką, rysowniczką, graficzką, kuratorką sztuki. Jej dzieła wiszą w najważniejszych muzeach w Polsce i kolekcjach prywatnych na całym świecie. Realizuje też, wraz z innymi artystami i swoim mężem, wyjątkowy projekt muzyczny. Artystka jest córką malarza Edwarda Dwurnika i Teresy Gierzyńskiej. Swoje dzieła, bardzo osobiste, emocjonalne i przepełnione kobiecością (w każdym jej możliwym wymiarze), tworzy w pracowni ojca, bo taka była jego wola. Polę Dwurnik, nie tylko w tym wyjątkowym miejscu, odwiedziła reporterka "halo tu polsat" Karolina Ciesielska.
Pola Dwurnik wspomina ojca. "Postanowiłam wypełnić jego wolę"
"Urodziłam się i wychowałam w domu Teresy Dzierzyńskiej i Edwarda Dwurnika. Dom, w którym praca artystyczna, twórczość, były absolutnie najważniejsze. Najbardziej lubiłam siedzieć w pracowni taty i bardzo mu zazdrościłam tej zabawy pędzlem, którą wykonywał. Uważałam, że to jest świetne, że tworzy jakiś świat. Nie rozumiałam tego świata, na ogół były to dosyć skomplikowane, politycznie zaangażowane obrazy, opowiadające o walce Polaków o wolność, o opresji, o stanie wojennym", opowiedziała naszej reporterce Pola Dwurnik, siedząc w pracowni, w której kiedyś tworzył jej słynny ojciec.
Artystka wspomina, jak bardzo fascynowała ją praca ojca i wszyscy ludzie, z którymi spotykał się w tym wyjątkowym miejscu.
"Najfajniejszym elementem pracowni była ta antresola. Stąd podsłuchiwałam tatę i jego gości, bo mnie nie było widać, a wszystko słyszałam", wspomniała. Okazuje się, że od dziecka uczestniczyła też w twórczości ojca.
"Dawał mi pędzel, ponieważ się bardzo głośno tego domagałam i często malowałam z nim dolną partię jego płócien", mówiła Pola. Ojciec nie tylko zapoczątkował jej miłość do sztuki, ale jest też, poniekąd, obecny w jej twórczości po dziś dzień.
"Ten warsztat, który używam, na kółkach, to jest warsztat, którego używał mój tata. [...] Kiedy tata mój umierał, powiedział, że bardzo by chciał, żebym pracowała w jego pracowni. Że bardzo, bardzo jest dla niego ważne, żeby to miejsce żyło, żeby nie zmieniło się w muzeum, mauzoleum, izbę pamięci... Postanowiłam wypełnić jego wolę i pracuję w jego pracowni", wyjaśniła artystka.
Karolina Ciesielska odwiedziła Polę Dwurnik w momencie tworzenia kolejnego obrazu z postacią Alcyny - czarownicy, która zmienia wrogów w zwierzęta.
"To jest takie trochę moje alter ego", przyznała Pola.
Obrazy Dwurnik ewoluowały na przestrzeni lat. Na początku malowała powiększenia banknotów, później pojawiły się w jej twórczości autoportrety. Z czasem jej dzieła rozrosły się do dużych, dwumetrowych płócien i stały się bardzo osobiste.
"Opowiadały o tym, co się dzieje w moim życiu, o emocjach, o tym, jak się czuję jako kobieta, jako osoba, jako człowiek, jako malarka", wyjaśniła. Około 2010 roku oprócz postaci kobieciej, w jej twórczości pojawiły się też zwierzęta, oczywiście, nieprzypadkowe. Artystka pokazała nam m.in. wyjątkowe płótno, na którym pojawia się w sukni ślubnej.
"To jest po prostu panna młoda, czyli ja, której bronią złe psy i ona tak prowokacyjnie, z rękami założonymi się uśmiecha i patrzy na widza", wyjaśniła.
Pola Dwurnik o współpracy z mężem, "Kosmicznej Papudze" i własnym nazwisku
Pola Dwurnik współpracuje ze swoim mężem, również artystą, Danielem Ożgą. Razem realizują między innymi wyjątkowy projekt muzyczny, pod nazwą "Cosmic Parrot".
"Projekt muzyczny «Cosmic Parrot» założyłam 10 lat temu i to jest taki projekt, w którym współpracuję z różnymi artystami, muzykami, a obecnie, od dwóch lat współpracujemy ja i Daniel, mój mąż", mówiła artystka, a jej mąż wyjaśnił, od czego ten projekt się zaczął:
"Dla mnie to się zaczęło od Poli wystawy w Radomiu, gdzie elementem tej wystawy był rzutnik karuzelowy i ja do tego rzutnika karuzelowego się zestroiłem z syntezatorem i to była, jakby, taka muzyka na żywo. My to nagraliśmy i było odtwarzane w trakcie wystawy".
Ale małżeństwo współpracuje nie tylko przy projekcie muzycznym. Razem tworzą także litografie i tutaj również nie obyło się bez wpływu słynnego Edwarda Dwurnika.
"Miałem to szczęście jeszcze Edwarda poznać, zanim odszedł. Edward dał mi w prezencie na moje 32. urodziny litografię i bardzo mnie wtedy ta technika zaciekawiła. Później, jak odszedł, okazało się, że zostawił nam w domu kamienie litograficzne. Sprowadziliśmy od naszego nauczyciela prasę", wspominał Daniel Ożga i dodał:
"To też jest takie obcowanie z historią. Na tych starych kamieniach, które kupuję czasem w piwnicach, od ludzi, są litografie z XVIII wieku".
Pola Dwurnik wypracowała sobie własną artystyczną drogę, czerpiąc jednak w pewien sposób z doświadczeń ojca, nie tylko dlatego, że tworzy w jego pracowni.
"Nigdy nie zmieniłam nazwiska, kilkakrotnie chciałam to zrobić, ale ostatecznie za dużo zrobiłam pod tym nazwiskiem, żeby udawać teraz kogoś innego. Poza tym jest to moje nazwisko i to nie nazwisko maluje obrazy i nie nazwisko męczy się przed płótnem, nakłada farby i codziennie walczy z płótnem, tylko ja. Ja, która noszę to nazwisko i z nim się urodziłam", mówiła.
Dzisiaj dzieła Poli Dwurnik można zobaczyć m.in. w Muzeum Narodowym w Gdańsku, Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie, Muzeum Współczesnym we Wrocławiu. Znajdują się też w wielu kolekcjach prywatnych na całym świecie.