Marcin Miller zabrał głos ws. własnej emerytury: "A jest coś takiego?". Ma już plan B

Tematów, które rozpalają Polki i Polaków, jest wiele, mało co jednak emocjonuje bardziej niż emerytury i wszystko, co z nimi związane. No, może poza disco polo. Połączmy więc te dwie kwestie i porozmawiajmy o świadczeniach emerytalnych dla discopolowych artystów. Konkretniej – dla jednego, głos w tej sprawie postanowił bowiem zabrać Marcin Miller. Powiedzieć, że zdziwił, to nic nie powiedzieć.

Marcin Miller
Marcin MillerPaweł WrzecionAKPA

Marcin Miller o wysokości przyszłej emerytury. I to bez ogródek

Kwestia emerytur artystek i artystów co chwilę przewija się przez polskie media – okazuje się bowiem, że w większości świadczenia te nie są w stanie pokryć podstawowych wydatków. Głos w debacie na ten temat zabierali do tej pory między innymi Krzysztof Cugowski, Maryla Rodowicz czy Alicja Majewska.

Do grona komentujących dołączył niedawno także Marcin Miller, lider zespołu Boys, choć sam wiek emerytalny osiągnie dopiero w... 2035 roku. Wokalista zdaje się jednak nie przejmować zarówno obecną sytuacją, jak i tą, która nastąpi za kilkanaście lat.

"A jest coś takiego?", odpowiedział na pytanie dotyczące ewentualnej wysokości jego świadczenia.

Miller postanowił również wbić szpilkę tym, których interesuje temat jego finansów. I to bezpardonowo.

"Jeżeli ludzi uszczęśliwia fakt, że będę miał małą emeryturę, to jestem z tym OK", stwierdził, przyznając tym samym, że i w jego przypadku nie będzie to zawrotna suma pieniędzy.

Okazuje się jednak, że Marcin niekoniecznie musi się martwić o sfinansowanie jesieni własnego życia. Choć to w dużej mierze zależy... od jego żony.

"Żono moja" planem Millera na emeryturę? "Będzie mnie utrzymywać"

Miller już lata temu szczerze przyznał, że wcale nie musi utrzymywać się z muzyki, choć jednocześnie nie ma zamiaru rezygnować z kariery, bo uwielbia koncertować.

"Zawsze to powtarzam", stwierdził, ujawniając jednocześnie, że za kondycję finansową familii Millerów w dużej mierze odpowiada jego żona.

Żona muzyka, Anna, zajmuje się bowiem wynajmem lokali, a także zarządzaniem nimi. Choć Marcin nie zdradził nigdy, iloma nieruchomościami dysponuje biznes jego ukochanej, przyznał, że część z nich znajduje się w samym centrum Warszawy, gdzie ceny z pewnością nie należą do niskich.

Lider Boys najwyraźniej wziął sobie także do serca jedną z najpopularniejszych piosenek disco polo (choć nie należącej do repertuaru jego zespołu) – "Żono moja". Przyznał bowiem, że w momencie, w którym mimo wszystko zrezygnowałby z dalszej kariery, kluczową rolę odegra właśnie jego małżonka. 

"Będzie mnie utrzymywać", wyjaśnił bez zawahania.

Ciekawe jednak, co na to sama zainteresowana...

Zobacz też:

halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas