Gwiazda "Kochanych kłopotów" schudła 43 kg bez cudownych środków. Melissa McCarthy zdradza swój sposób
Melissa McCarthy schudła aż 43 kg i wygląda lepiej niż kiedykolwiek. Gwiazda "Druhen", "Mike i Molly" oraz "Kochanych kłopotów" przyznaje, że jej droga do wymarzonej sylwetki była pełna błędów i wyrzeczeń. Najpierw stosowała dietę płynną, ale czuła się na niej fatalnie. Dlatego zamiast "cudownych" sposobów, postawiła na jedyny słuszny i zdrowy sposób. A dzisiaj inspiruje miliony kobiet na całym świecie.

Melissa McCarthy schudła 43 kg
Melissa McCarthy jest uwielbianą amerykańską aktorką z prawie czterdziestoma rolami filmowymi i 11 serialowymi na swoim koncie. Na świecie największą sławę przyniosła jej kreacja Megan w filmie "Druhny", za która była nominowana do Oscara, serial "Kochane kłopoty" - uwielbiany także w Polsce oraz serial "Mike i Molly", za który dostała nagrodę Emmy w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa.
Melissę pokochaliśmy za wielki talent i jeszcze większą charyzmę, a pełne kształty od zawsze były jej znakiem rozpoznawczym. Nie ujmowały jej niczego, wręcz przeciwnie - sprawiały, że idealnie pasowała do swoich ikonicznych ról, a kobiety mogły się z nią utożsamiać. Ale jakiś czas temu aktorka postanowiła zawalczyć o zdrowie. Dzisiaj schudła już kilkadziesiąt kilogramów, nie straciła nic ze swojego uroku i czuje się lepiej niż kiedykolwiek. Gwiazda bez ogródek mówi o tym, jak wyglądała jej długa i pełna zakrętów droga do miejsca, w którym znalazła się dzisiaj.

Jaką dietę stosowała Melissa McCarthy?
Na corocznej gali Daytime Beauty Awards w Los Angeles Melissa McCarthy zaprezentowała swoją nową figurę i jeszcze większą niż zwykle energię. 55-letnia gwiazda zrzuciła już 43 kg i w przeciwieństwie do wielu znanych pań nie korzystała z pomocy słynnego środka na odchudzanie. Dlatego zajęło jej to dużo więcej czasu, a po drodze nie brakowało problemów.
McCarthy wypróbowała kilka ekstremalnych metod, w tym czteromiesięczną dietę opartą wyłącznie na płynach, którą stosowała - co ważne - pod ścisłą kontrolą lekarza. Zrzuciła w ten sposób spektakularne 34 kg, ale w rozmowie z "People" mówiła, że za dużo ją to kosztowało:
"Nigdy więcej bym tego nie zrobiła. Czułam się głodna i zła przez połowę czasu".
Zobacz też: 10 tys. kroków to mit. Dla zdrowia wystarczy mniej, a najlepszy na odchudzanie jest japoński spacer
55-letnia gwiazda musiała zmienić podejście do odchudzania
Aktorka wyjaśniła, że po miesiącach wymagającej diety i ciągłego przejmowania się wagą, w końcu odpuściła. "Powiedziałam sobie - och, przestań się tym martwić i to może być najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam", przyznała w programie CBOS Mornings. "Przestałam nadmiernie analizować, rozmyślać i robić cokolwiek na siłę", dodała.
"Odpuszczenie" może pomóc, ale nie jest cudownym sposobem na to, żeby kilogramy same zaczęły spadać. We wcześniejszym wywiadzie w magazynie "Extra" Melissa McCarthy wyjaśniła, że jej sztuczką na odchudzanie jest "supernudne życie". Co dokładnie miała na myśli? Jedyną słuszną w procesie odchudzania drogę, czyli zmianę nawyków żywieniowych, codzienny ruch i wysypianie się.
Warto tutaj przypomnieć, że gwiazda korzystała z pomocy specjalistów, bo przy tak zaawansowanej otyłości, jest to absolutnie konieczne. Prosty, a jednocześnie długotrwały sposób Melissy na utratę wagi, może wielu rozczarować. Ale jeżeli zależy ci na zdrowiu, utracie wagi bez "efektu jojo" i dobrym samopoczuciu - po prostu nie ma innego wyjścia.
Aktorka schudła kolejne 9 kg bez restrykcyjnej diety. Oto jej sposób
Po trudnej diecie, której, zwłaszcza po komentarzu aktorki, nie możemy nikomu polecić, Melissa McCarthy przyjęła inną, tym razem zdrową opcję. Kluczowe było regularne jedzenie pełnowartościowych posiłków - więcej warzyw, białka i zdrowych tłuszczów, a mniej wysoko przetworzonych produktów. Do tego dodała codzienną porcję ruchu, niekoniecznie intensywne treningi, ale spacery, joga czy ćwiczenia siłowe, które poprawiają metabolizm i spalają kalorie.
Gwiazda słusznie podkreśla także, że nie można lekceważyć snu - brak regeneracji zaburza gospodarkę hormonalną, zwiększa apetyt i utrudnia utratę wagi. Zdrowy tryb życia zamiast restrykcji sprawił, że poczuła się silniejsza i bardziej zmotywowana. To podejście pokazuje, że trwałe odchudzanie nie polega na głodówkach, lecz na konsekwentnej trosce o ciało i samopoczucie.
Zobacz też: Skłonność do tycia to nie tylko kwestia genów. Tak "zaprogramujesz" organizm na spalanie tłuszczu
Dlaczego Melissa McCarthy przytyła?
W wywiadzie dla "Rolling Stone" w 2017 Melissa McCarthy mówiła, że jeszcze od czasów liceum zmagała się z niską samooceną. "Teraz patrzę na zdjęcia, na których jestem cheerleaderką, biegam sprinty, podnoszę ciężary, ćwiczę gimnastykę, gram w tenisa i chociaż nie byłam chuda jak niektóre dziewczyny... ciągle nosiłam rozmiar 38. O co ja się wtedy martwiłam? Przecież dzisiaj dałabym wszystko, żeby tak wyglądać", wyznała.
Aktorka zaczęła nabierać wagi po przeprowadzce do Los Angeles. W krótkim czasie przytyła 11 kg, bo, jak mówiła: "przestała chodzić i jadła niewłaściwe jedzenie" - chociaż w miejscu słowa "niewłaściwie" padło inne, dużo bardziej dosadne. Kolejna zmiana przyszła po drugiej ciąży, po której Melissa nie miała czasu o siebie zadbać. I tak poznaliśmy ją w momencie, gdy była największa. Wtedy zachwycała, dzisiaj również to robi. Ale teraz już nieco z innego powodu.
Melissa McCarthy inspiruje kobiety na całym świecie
Dzisiaj 55-letnia gwiazda nadal może wydawać się daleka od stereotypowych ideałów, ale zrzucenie 43 kg trzeba uznać za wyczyn godny aplauzu. Na rozsądnym odchudzaniu zyskał nie tylko wygląd Melissy McCarthy, ale przede wszystkim zdrowie. I tylko wtedy, gdy właśnie ten drugi aspekt postawimy sobie za nadrzędny cel, może się udać osiągnąć tę wymarzoną sylwetkę.
Zmiana nawyków, ruch i sen brzmią jak banał, ale o tym, że to jedyna droga, pisano już wszystko i wszędzie. Melissa inspiruje miliony kobiet na świecie, odważnie mówiąc o odchudzaniu i błędach, jakie popełniła w trakcie tego procesu. Bo chociaż najczęściej myślimy o wizualnym aspekcie zrzucania kilogramów, to aby zmiana była trwałą, najwięcej musi wydarzyć się w naszej głowie. Ale podobno na zmianę nawyków wystarczy 6 tygodni...