Dwujęzyczny dom i czeskie święta. Lenka Klimentová w "halo tu polsat"
Gościnią Ewy Wachowicz i Krzysztofa Ibisza w "halo tu polsat" była Lenka Klimentová, która na żółtej kanapie zasiadła w towarzystwie synka - Cristiana. Tancerka - znana widzom i widzkom Polsatu przede wszystkim z "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami" - opowiadała o funkcjonowaniu w rodzinie, gdzie języki i tradycje naturalnie się przenikają - bez sztywno wytyczanych granic; rozmowa dotyczyła zaś zarówno dwujęzycznego wychowania, jak i różnic oraz podobieństw między polskimi, a także czeskimi świętami.

Čeština versus polszczyzna, czyli dwujęzyczność w praktyce
Jak przyznała Lenka Klimentová, język, którego on, Jan oraz Cristian używają na co dzień, jest raczej swobodną mieszanką, wynikającą z realiów życia w Polsce. Rodzice starają się mówić do syna po czesku, jednak poza domem dominuje język polski.
"Tak naprawdę tutaj, w Polsce, jesteśmy jedynymi, którzy rozmawiają z Cristianem po czesku, a tak to wszędzie po polsku", mówiła.
Dodała jednak, że nie ma wątpliwości, iż jego pierwszym językiem będzie polski - to w nim funkcjonuje wszak na co dzień, między innymi w rówieśniczym otoczeniu. Język czeski ma jednak pozostać żywy, przede wszystkim ze względu na rodzinne relacje.
Chodzi także o zachowanie kontaktu z językiem, który jest naturalną częścią rodzinnej tożsamości. Mieszanie języków - zdania zaczynane po polsku i kończone po czesku lub odwrotnie - nie jest zaś traktowane przez Lenkę w kategoriach problemu.
"On sam sobie pewnie wszystko uporządkuje", stwierdziła, podkreślając, że nie odczuwa w tej kwestii niepokoju.
Pojawił się także wątek podobieństw i różnic między językami. Polski oraz czeski bywają zdradliwie bliskie, co sprzyja nieporozumieniom i językowym wpadkom. Na razie jednak - jak przyznała tancerka - panuje raczej naturalny chaos, który z czasem sam się ustabilizuje.
Czeskie święta przy polskim stole. Jak wyglądają u Klimentów?
W rozmowie nie zabrakło także tematu zbliżających się świąt. Okazuje się, że polskie i czeskie zwyczaje w wielu punktach są do siebie zbliżone - prezenty rozpakowuje się 24 grudnia, wtedy też Czesi i Czeszki zasiadają do wspólnej kolacji. Różnice tkwią jednak w szczegółach.
Kolacja - jak opowiadała Klimentová - jest w Czechach krótsza, a menu wygląda nieco inaczej. Choć karp pozostaje wspólnym elementem, zamiast sałatki jarzynowej pojawia się sałatka ziemniaczana. Na stole mogą znaleźć się także zupy: rybna albo grochowa.
Szczególne miejsce zajmują jednak zwyczaje, które - choć praktykowane nie w każdej rodzinie - w domu Klimentów mają stałe miejsce. Jednym z nich jest krojenie jabłka w poprzek, już po kolacji. Jeśli w środku pojawi się kształt gwiazdy, ma to zapowiadać zdrowie i szczęście w nadchodzącym roku. Podobnie traktuje się orzechy - jeśli po rozłupaniu są zdrowe, symbolicznie wróżą pomyślność. Jak podkreśliła Klimentová, te tradycje przyjechały z nimi do Polski i są konsekwentnie podtrzymywane.
Choć święta w Czechach i w Polsce różnią się detalami, sens pozostaje ten sam - wspólny czas, powtarzalność gestów i zwyczaje, które budują domową ciągłość. W przypadku tej rodziny - w dwóch językach, ale w jednym rytmie.
Zobacz też:






