Dwa światy, jedna miłość. Artur Dziurman i Justyna Drukała-Dziurman o życiu między sceną a... laboratorium

Kamil Olek

Kamil Olek

Aktor i naukowczyni. Emocje i precyzja. Światło reflektorów i światło mikroskopu. Choć Artur Dziurman to wyjątkowo rozpoznawalny aktor, mało kto wie, że jego żona – Justyna Drukała-Dziurman – jest profesorką na Uniwersytecie Jagiellońskim i prowadzi przełomowe badania, które są w stanie uratować życie. Jak udaje się im łączyć dwa tak różne światy i dlaczego zawdzięczają swoje uczucie... sygnalizacji świetlnej?

Justyna Drukała-Dziurman i Artur Dziurman
Justyna Drukała-Dziurman i Artur DziurmanPaweł WrzecionAKPA

Małżeństwo artystyczno-naukowe, czyli o różnicach, które mogą łączyć

Justyna przyznaje, że choć relacja między nią a mężem może uchodzić za "egzotyczny mariaż", ponieważ oboje pochodzą z dwóch zupełnie różnych światów, istnieje "wspólna płaszczyzna".

"Nie rozmawiamy o pracy w domu, bo zasadniczo niewiele mamy sobie do zakomunikowania w celu zweryfikowania pewnych rzeczy. Zatem spędzamy czas na rozmowie o domu, o życiu i to jest cudowne", wyjaśniła.

Podczas gdy Artur wciela się w kolejne role – ostatnio zaś w serialu "Sprawiedliwi. Trójmiasto" (pierwsze odcinki którego zobaczyć można na Polsat Box Go) – jego żona od lat zajmuje się biotechnologią, a także medycyną regeneracyjną. W Zakładzie Biologii Komórki WBBiB UJ prowadzi natomiast badania nad nowoczesnymi terapiami komórkowymi, które rewolucjonizują leczenie rozległych oparzeń.

"Gdy pytają mnie, czym się zajmuje żona, to odpowiadam, że leczy komórkami macierzystymi. No dobrze, to jest takie ogólne stwierdzenie, a co dalej? Dalej, no to musicie sobie zgłębić literaturę, ewentualnie zapytać ją o pewne rzeczy", stwierdził zupełnie szczerze aktor.

Warto dodać jednak, że metoda opracowana przez naukowczynię i jej zespół pozwala pacjentom na regenerację skóry bez konieczności stosowania klasycznych przeszczepów, o czym postanowiła opowiedzieć sama zainteresowana.

"Biotechnologia to bardzo aplikacyjna dziedzina nauki i rzeczywiście jej osiągnięcia mogą być stosowane w praktyce medycznej. To, co my wytwarzamy, to są nowej generacji leki, żywe komórki, które przygotowujemy, by przyspieszyć regenerację. Tym produktem leczniczym są komórki skóry", tłumaczyła.

Efekty badań prof. Drukały-Dziurman i jej zespołu pozwoliły, chociażby, uratować pacjenta, którego ciało zostało poparzone w 95%. Za swoje osiągnięcia otrzymała między innymi tytuł Człowieka Roku "Dziennika Polskiego" i "Gazety Krakowskiej". 

"Rozpowszechnianie tej dziedziny medycyny jest szlachetne, dobre i szalenie pomocne dla ludzi, bo ich się tym leczy", podkreślił zaś Dziurman.

O miłości na światłach i rzeczonej już wspólnej płaszczyźnie

Ich historia mogłaby stać się filmowym scenariuszem, poznali się bowiem zupełnym przypadkiem i to w miejscu, w którym na ogół do zapoznań nie dochodzi – na światłach sygnalizacji świetlnej. Stojąc na równoległych pasach, spojrzeli na siebie i... coś zaiskrzyło. 

"Zadziałało. Ona otworzyła szybę i to było spotkanie. Humphrey Bogart, Audrey Hepburn", wspominał Artur.

"Skręcił w lewo, ale potem się odezwał, no i już", dodała zaś Justyna.

I choć sztuka oraz nauka przenikają się relatywnie rzadko (choć nie aż tak, jak mogłoby się niektórym wydawać), w ich przypadku stały się dwiema stronami tej samej historii.

"Na szczęście tak jest, że gdy człowiek przychodzi do domu po ciężkiej pracy i porozmawia trochę o tym, co dzieje się u męża, w jego pracy zawodowej, pójdzie się na jakieś przedstawienie czy film, to bardzo dużo znaczy. To jest inny świat, który pozwala się oderwać i zrelaksować. To jest chyba ta nasza wspólna płaszczyzna. Ta wrażliwość, która pozwoliła nam się spotkać i dogadywać w tak różnych obszarach", dopowiedziała Drukała.

"Pozwolę sobie uzupełnić, że Justyna lubi teatry i od tego trzeba zacząć. I lubi dobre filmy. I mamy ten wspólny mianownik, który nas do tego wspólnego życia pcha", skwitował z kolei Dziurman.

Dwa światy, dwa zawody, dwie pasje i jedna wspólna historia. Bo choć laboratorium i scena teatralna wydają się mieć niewiele wspólnego, to w związku tym znalazły wspólną przestrzeń, pokazując, że wszystko jest możliwe.

halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?