Duchovny bez Muldera i Moody'ego, czyli o polskich korzeniach, rockowym brzmieniu, a także... potajemnym ślubie
Choć redukowanie czyjegokolwiek dorobku artystycznego do jednego bądź dwóch dzieł każdorazowo niesie za sobą ryzyko banalizacji, podobne uproszczenia zdają się osiadać w zbiorowej wyobraźni niejako najtrwalej. Nie inaczej działa to w przypadku Davida Duchovny'ego – wystarczy przywołać bowiem Foxa Muldera z "Z Archiwum X" czy Hanka Moody'ego z "Californication", by obraz publicznej obecności tegoż zaczął się domykać. Nie oznacza to jednak, że wszystko, co wokół, winno być traktowane jako nieistotne – nieopodal ról najgłośniejszych znajdziemy bowiem i twórczość szerzej nieznaną, i genezę słowiańskobrzmiącego nazwiska, i kontury prywatnego życia (które w ostatnich tygodniach stało się nieco mniej prywatne).

Rodowód z przesunięciem, czyli o korzeniach przyszłego Foxa Muldera
David Duchovny przyszedł na świat 7 sierpnia 1960 roku w Nowym Jorku, jako syn Margaret Miller – nauczycielki, a także Amrama Ducovny'ego – pisarza oraz publicysty (brak literki "h" w nazwisku nie jest zaś literówką, a decyzją fonetyczno-pragmatyczną, podjętą przezeń w odpowiedzi na nieustanne zniekształcanie obcobrzmiącej godności). Matka przyszłego aktora urodziła się w Whitehills – niewielkiej wiosce rybackiej nieopodal szkockiego Aberdeen, ojciec zaś pochodził z żydowskiej rodziny o polsko-ukraińskich korzeniach (rodzina dziadka Davida wywodziła się z Berdyczowa, babci zaś – z terenów ówczesnej Kongresówki).
Duchovny przez lata żył jednak w błędnym przekonaniu co do miejsca pochodzenia swoich przodków i przodkiń, upatrując początków rodzinnej historii na wschód od dzisiejszej Ukrainy – korekta tego obrazu nadeszła zaś nieco ponad dekadę temu.
"Nigdy nie jest za późno na zmianę" – napisał wówczas w mediach społecznościowych.
A skoro o zmianach mowa – i w przypadku zawodowych ścieżek David postanowił nie trzymać się jednej osi.
Nie tylko "Z Archiwum X" – filmowe i niefilmowe wcielenia Davida Duchovny'ego
Bohater niniejszej opowieści debiutował na ekranie pod koniec lat 80. – epizodyczną rolą w "Pracującej dziewczynie" – nim wykreował zaś postać legendarnego agenta specjalnego Foxa Muldera (co nastąpiło w roku 1993), miał już na koncie kilkanaście produkcji – wśród nich znalazły się między innymi "Miasteczko Twin Peaks", "Beethoven", "Chaplin", "Ruby", "Kalifornia" czy "Pamiętnik Czerwonego Pantofelka". To "Z Archiwum X" otworzyło jednak Duchovny'emu drogę do wielkiej kariery, a "Zoolander", "Ewolucja", "Tak się robi telewizję" i "Druga szansa" to tylko część kolejnych tytułów w jego dorobku.
Drugi z przełomów przyszedł w roku 2007 – wraz z "Californication" i postacią Hanka Moody'ego, nieco surrealistycznego pisarza, który, podobnie jak wcześniej Mulder, przyniósł mu Złoty Glob. I choć Duchovny wciąż skupia się przede wszystkim na aktorstwie (w postprodukcji są obecnie dwa tytuły z jego udziałem, a zdjęcia do kolejnego już trwają), zdaje się, że pozazdrościł też jednemu z wykreowanych przez siebie bohaterów. W 2015 roku światło dzienne ujrzała bowiem jego debiutancka powieść – "Holy Cow: A Modern-Day Dairy Tale", która szybko zyskała pozytywne opinie krytyków oraz krytyczek (i nie miało to za wiele wspólnego z nazwiskiem), rozpoczynając tym samym pisarski etap kariery Duchovny'ego, liczący dziś już pięć tytułów.
A gdyby tego było mało – piszący aktor z powodzeniem realizuje się także jako wokalista. We wspomnianym już roku 2015 wydał wszak nie tylko książkę, ale i pierwszy album, zatytułowany "Hell or Highwater", utrzymany w klimacie folkowego rocka; w następnych latach dołączyły do niego kolejne – "Every Third Thought" i "Gestureland" - tym razem osadzone w stylistyce nieco mocniejszych, choć równie alternatywnych brzmień.
Człowiek-orkiestra, można by rzec. To jednak nie koniec biograficznych ciekawostek.
Miłość bez nagłówków i ślub bez rozgłosu. Przynajmniej do czasu
Na styku ekranowej charyzmy, literackich prób i muzycznych uniesień mieści się sfera, o której (przynajmniej oficjalnie) mówi się najmniej, choć to właśnie ona – nieco paradoksalnie – przyciąga uwagę masowej wyobraźni najczęściej - życie prywatne. W przypadku Davida Duchovnego i ono nie układa się w jednowymiarową opowieść - przeciwnie, na przestrzeni lat wielokrotnie przyjmowało bowiem postać sekwencji oddaleń i powrotów, które – choć na ogół skrzętnie ukrywane – już po fakcie odbijały się szerokim echem.
W latach 90. Duchovny'ego łączono z wieloma znanymi nazwiskami – od Sheryl Lee, przez Sharon Stone i Winonę Ryder, po Maggie Wheeler, choć żaden z rzekomych związków nie znalazł potwierdzenia w relacjach zainteresowanych stron. To zmieniło się w maju 1997 roku, kiedy David poślubił Téę Leoni – również aktorkę (znaną wówczas między innymi dzięki "Bad Boys" czy "Igraszkom z losem"); przez kilkanaście lat małżeństwa para prowadziła względnie spokojne życie (wychowując wspólnie dwójkę dzieci), ale ich związek – jak wiele innych relacji zawieranych w cieniu Hollywood Sign – ostatecznie nie przetrwał próby czas. Po raz pierwszy rozstała się w roku 2008 roku, by powrócić do siebie rok później, a po kolejnych dwóch lata ostatecznie zakończyć wspólne życie. Rozwód sfinalizowano w 2014 roku – niemal bez medialnej wrzawy.
Przez kolejną dekadę nazwisko aktora nieczęsto pojawiało się w rubrykach plotkarskich – tym większe zaskoczenie wywołała informacja z maja 2025 roku, kiedy to amerykańskie media poinformowały, że David Duchovny – bez wcześniejszych zapowiedzi i późniejszych fleszy – poślubił swoją wieloletnią partnerkę, Monique Pendleberry. Potajemny ślub nie wzbudził jednak aż takiego poruszenia, jak ujawniona przy tej okazji ponadtrzydziestoletnia różnica wieku między nowożeńcami. Ci zdają się jednak nie przejmować podobnymi domniemaniami.
Duchovny nie po raz pierwszy idzie więc pod prąd oczekiwaniom i być może właśnie w tym należy upatrywać sekretu jego niegasnącej obecności - niekoniecznie głośnej, choć konsekwentnie własnej.
Zobacz też: