Czy po Bondzie jest życie? O Craigu jak wino i queerowej produkcji skazanej na sukces

Kamil Olek

Kamil Olek

Aktualizacja

Jak wino? A może jak diamenty? W przypadku Daniela Craiga i jedno, i drugie określenie wydaje się trafione – bo im starszy, tym bardziej intrygujący, zaś dzięki roli agenta 007... już teraz na swój sposób wieczny. I choć brytyjski aktor wyjątkowo jasno dał do zrozumienia, że do roli Bonda wracać nie zamierza, absolutnie nie ograniczył zawodowej aktywności. Przykłady tejże możemy mnożyć, uwagę warto jednak skupić w szczególności na dwóch projektach – niedawnej kampanii marki Loewe, której twarzą stał się odmieniony Craig oraz z wolna wchodzącej na ekrany produkcji o znamiennym tytule "Queer", w której zagrał główną rolę, a przy okazji udowodnił, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.

Daniel Craig podczas pokazu filmu "Queer" w San Francisco
Daniel Craig podczas pokazu filmu "Queer" w San FranciscoimageSPACE for A24 / MEGA / The Mega Agency / ForumAgencja FORUM

Daniel Craig i awangarda Loewe, czyli o modowej transformacji emerytowanego Bonda

Przez 15 lat (pierwszy film z Danielem jako Bondem, czyli "Casino Royale", ujrzał bowiem światło dzienne w 2006 roku, ostatni zaś – "Nie czas umierać" – w roku 2021) Craig stał się dla wielu uosobieniem klasycznej elegancji, do której przyzwyczaił nas kreowany przez niego bohater. Choć i sam aktor nie stronił od podobnego stylu. Na ogół były to więc garnitury oraz smokingi, utrzymane w stonowanej kolorystyce i z ograniczonymi do minimum dodatkami (choć przyznać trzeba, że to właśnie dzięki nim artyście parokrotnie udało się nieco uwspółcześnić agenta Jej Królewskiej Mości).

Gdy przed trzema laty Craig rezygnował z roli, mało kto spodziewał się, że jego przemiana stanie się w pewnym momencie tak wyraźna, jaką obserwujemy ją dziś, jesienią 2024 roku. Aktor przyjął bowiem propozycję stania się twarzą najnowszej kampanii Loewe – marki z hiszpańskimi korzeniami, od ponad dekady pozostającej pod skrzydłami Jonathana Andersona, który to za cel postawił sobie dotarcie z kagankiem awangardy w najdalsze zakątki modowego świata. Kampanii nie byle jakiej, bo zainspirowanej twórczością Richarda Hawkinsa, amerykańskiego artysty, który centralnym punktem swojej sztuki uczynił miejsce męskiego ciała w świecie, czerpiąc inspirację z otaczającej go kultury (i to w każdym tego słowa znaczeniu).

Mamy więc Daniela Craiga w kolekcji, która stawia zarówno na minimalistyczną estetykę (choćby dzięki fotografiom Davida Simsa), jak i na wyrazistość postaci. Daniela Craiga odzianego w dzianinowe swetry, skórzane kurtki, misternie zdobione spodnie i inne, charakteryzujące się odważnymi krojami oraz nietuzinkową estetyką. Każdy element garderoby zyskuje ponadto nowy wymiar dzięki modelowi, ucieleśniającemu artystyczną wizję twórców, a przy okazji stającemu się częścią narracji o modowej tożsamości, która – jak wszystko inne – może zmieniać się i ewoluować w każdym momencie.

Luca Guadagnino powraca "Queerem" i... queerem. A Craig, jakiego jeszcze nie było, wraz z nim

Od premiery "Tamtych dni, tamtych nocy", wyjątkowo głośnego, a przy okazji przełomowego filmu Luci Guadagnina, z Timothéem Chalametem w jednej z głównych ról, minęło już 7 lat. Choć reżyser w międzyczasie nie próżnował, powraca właśnie z produkcją, która ma wielkie szanse stać się podobnym dziełem – i to w każdym tego słowa znaczeniu.

Guadagnino ponownie zanurza się bowiem w otchłań ludzkich pragnień i niepokojów, czyniąc z tytułowej queerowości nie tylko jeden z przewodnich tematów, ale wręcz wymykającą się schematom i burzącą granice estetykę. "Queer", zgodnie z nieoczywistą naturą powieści Williama S. Burroughsa, której jest adaptacją, nie ogranicza się tym samym do klasycznej narracji, ale przenosi w świat symboli i niejednoznaczności, podkreślając psychologiczną głębię postaci, które balansują między obsesją, pragnieniem i autodestrukcją. To jednoczesna wierność literackiemu oryginałowi, jak i na wskroś autorska jego interpretacja, będąca wielowymiarową opowieścią o tęsknocie za niemożliwym, sfanatyzowanej wręcz miłości, płynnej tożsamości, aż wreszcie o intymności, która zdaje się przesiąkać każdy kadr filmu. Guadagnino, w duchu surrealistycznego realizmu, kładzie nacisk na nieoczywiste dialogi i wizualne symbole, które współtworzą atmosferę dusznej, choć na swój sposób pięknej opowieści.

Daniel Craig przełamuje z kolei wszelkie dotychczasowe konwenanse, które zdążyły narosnąć wokół niego przez lata kreowania jedynie bohaterów pełnych kontroli, siły i toksycznie rozumianej męskości, a także redefiniuje w ten sposób swoje miejsce w kinie. Prowadzony przez reżysera, miejscami wręcz bezlitośnie, odsłania swoje najbardziej kruche i nieoczywiste oblicze, kreując postać pełną emocjonalnego napięcia, a także niemożliwych do przejścia sprzeczności. Zarówno William Lee, w którego się wciela, jak i Eugene Allerton (w tej roli Drew Starkey) mimo kiełkującego między nimi uczucia, zdają się bowiem nie akceptować własnych tożsamości – każdy na swój właśny sposób. To zaś dopiero początek podróży – zarówno tej dosłownej, jak i metaforycznej.

I choć w tej historii nic nie jest pewne, my nie mamy wątpliwości co do dwóch kwestii. Po pierwsze – o produkcji Guadagnina, a także duecie Craig-Starkey mówić będą wszyscy. Po drugie – era Daniela Craiga dopiero się rozpoczyna.

Daniel Craig jako William Lee i Drew Starkey jako Eugene Allerton w "Queerze" (2024 r.)
Daniel Craig jako William Lee i Drew Starkey jako Eugene Allerton w "Queerze" (2024 r.)Mubi / Image Capital Pictures / Film Stills / ForumAgencja FORUM
halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas