Czy Kulej to "nasz" Rocky? Żuławski i Kot o produkcji, jakiej jeszcze w Polsce nie było
Kamil Olek
Trwa 49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie – podobnie jak co roku – nie obyło się bez pokazów produkcji, o których mówić będziemy jeszcze długo. Wśród nich zaś historia wyjątkowa – "Kulej. Dwie strony medalu", dzieło oparte na losach bodaj najsłynniejszego polskiego boksera. O trudnych początkach, pięcioletniej przygodzie i słuszności porównań do kultowego "Rocky’ego" w rozmowie z Maksem Behrem opowiedzieli reżyser – Xavery Żuławski i odtwórca jednej z kluczowych ról – Tomasz Kot.
"Pięć lat naszego życia". Czy "Dwie strony medalu" to polski "Rocky"?
Skąd pomysł na zekranizowanie historii Jerzego Kuleja – jedynego polskiego boksera, który nigdy nie "leżał na deskach", a także zdobył dwa medale olimpijskie? Okazało się, że pomysłodawcą był syn mistrza.
"Trzeba przywołać Waldemara Kuleja, bo to on jest inicjatorem tego pomysłu, przyszedł do nas i powiedział, że tylko Watch Out Studio może zrobić biografię o jego ojcu. I tak też się stało. Jego upór i determinacja sprawiły, że tu jesteśmy i mamy film", mówił Żuławski, podkreślając jednocześnie, że historia Kuleja jest w Polsce bez precedensu.
Reżyser przyznał także, że cała produkcja była ogromnym wyzwaniem, zaś proces, który finalnie zwieńczyła ubiegłotygodniowa gdyńska prapremiera, trwał aż przez pięć lat. W międzyczasie przeszkodą okazała się między innymi pandemia (choć nie tylko).
"Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie możemy tego filmu położyć, bo opowiadamy o dwukrotnym mistrzu olimpijskim, złotym medaliście", dodawał.
Czy "Kulej. Dwie strony medalu" to jednak rzeczywiście rodzimy odpowiednik kultowej serii o Rockym, jak twierdzą niektórzy? Podobne porównania nie powinny dziwić, jednak Żuławski nie ma wątpliwości, że różnica jest zasadnicza.
"Mówimy o autentycznym mistrzu i nie jest to żadna fikcyjna historia. Większy problem był z tym, jak przedstawić wiarygodnie rzeczy, które się naprawdę wydarzyły, które wyglądają na wymyślone. To naprawdę niesamowite", stwierdził.
Takiego filmu i... takiego Kota jeszcze nie było
To, że historia jest niezwykła, nie ulega żadnej wątpliwości. Wspomnieć należy jednak również o niezwykłych kreacjach aktorskich i przemianach, które możemy zobaczyć na ekranie. Jedna z nich dotyczy Tomasza Kota, kreującego rolę pułkownika Sikorskiego, dyrektora KS "Gwardia". Postaci, którą trudno nazwać jednoznaczną.
"To było bardzo ciekawe doświadczenie. Tym bardziej że Ksawery chciał ode mnie czegoś nowego, czegoś innego. Wyciągał z aktorów rzeczy, których oni sami nie mogli wykrzesać. Co chwilę ktoś mówił »Tomek, takiego Cię nie znałem«. Ksawery, to była świetna robota, bardzo Ci dziękuję", mówił aktor.
Metamorfozę przeszedł także odtwórca tytułowej roli, Tomasz Włosok. Jak przyznali rozmówcy Maksa, po charakteryzacji niektórym z trudem przychodziło rozpoznanie w postaci samego aktora. Ponadto, żonę Kuleja – Helenę Jankiewicz – zagrała Michalina Olszańska, trenera Feliksa Stomma – Andrzej Chyra, a w obsadzie się także między innymi Bartosz Gelner, Grzegorz Daukszewicz czy Ewa Domańska.
Do polskich kin film wejdzie 11 października. Bez zawahania zachęcamy!