Antoniego Porowskiego podróże kulinarne. O Polsce w kanadyjskim domu i poszukiwaniach korzeni w gwiazdorskim wydaniu

Kamil Olek

Kamil Olek

Antoni Porowski to postać o wielu twarzach – przede wszystkim jednak aktor, który międzynarodową sławę zyskał dzięki... miłości do kuchni. Konkretniej – dzięki "Queer Eye", programowi znanemu w Polsce pod (nieco swojskim) tytułem “Porady różowej brygady". I choć kariera Antoniego rozwija się przede wszystkim w USA, on sam urodził się we francuskojęzycznej części Kanady, zaś polskie nazwisko wcale nie jest przypadkiem. O związkach z Polską (nie tylko tych kulinarnych), a także zupełnie nowym przedsięwzięciu, udowadniającym, że mało co smakuje tak, jak w domu, Porowski opowiedział Arturowi Zaborskiemu. I to w dwóch językach.

Antoni Porowski
Antoni PorowskiChris Ashford / CamerapressAgencja FORUM

Antoni Porowski – kanadyjski Polak z "różowej brygady"

Antoni przyszedł na świat w Montrealu jako syn polskich emigrantów, którzy kilka lat wcześniej opuścili ojczyznę – dorastał tym samym na styku kultur, od najmłodszych lat posługując się aż trzema językami. Jak sam przyznaje, związki z kulturą rodziców od zawsze pozostawały silne. Nie tylko dzięki nazwisku.

"Odwiedzałem Polskę dość często jako dziecko. Mam mnóstwo wspomnień. Kiedy miałem trzy lata, pływaliśmy zimą po Bałtyku. Wpadłem do wody i o mało nie utonąłem, ojciec mnie wyciągnął. W tym roku byłem też z nim w Zakopanem, zaliczyliśmy przepiękne wejście w góry. Świetnie się bawiliśmy. Czuję z Polską silną więź. Staram się przyjeżdżać tak często jak mogę", mówił w "halo tu polsat".

Zabraknąć nie mogło i wspomnienia o kuchni.

"Nigdy nie gotowaliśmy w domu pierogów, ale zawsze je uwielbiałem. Moja mama robiła najlepsze krokiety z mięsem, z sosem grzybowym, z kurkami. Gdy byłem mały, często chodziliśmy na grzyby i nie wiedziałem wtedy, że grzybobranie to polska tradycja. Zawsze mi się wydawało, że to coś, co jest typowe dla mojej rodziny", dodał.

Jak wyglądała jednak jego droga na szczyt? Jak wielokrotne podkreślał, o aktorstwie marzył od zawsze, stąd też w pewnym momencie zdecydował się na przeprowadzkę do Nowego Jorku. I choć grywał w mniejszych oraz większych produkcjach, przełomem okazało się nie kino, a... reality show. 

"Porady różowej brygady" (czyli "Queer Eye") to odświeżona wersja formatu z początku XXI wieku. Założenia programu nie są nadmiernie skomplikowane – w domu nieco zagubionego (z najróżniejszych powodów) hetero mężczyzny pojawia się queerowa grupa do zadań specjalnych, złożona z piątki ekspertów, których zadaniem jest totalna metamorfoza (i to nie tylko ta fizyczna). Antoni odpowiada za część kulinarną – nie tylko uczy gotowania, ale pokazuje też, że jedzenie może być opowieścią o tożsamości, wspomnieniach czy uczuciach, a przez to sposobem na wyrażenie siebie. 

"Różowa brygada" to jednak nie wszystko – program otworzył mu bowiem drzwi do innych projektów, w tym i tego najnowszego.

"Nie ma jak w domu", czyli w poszukiwaniu gwiazdorskich korzeni

"No Taste Like Home" (w polskim tłumaczeniu "Nie ma jak w domu") to przedsięwzięcie, w którym kuchnia staje się pretekstem do opowieści o korzeniach i samoświadomości. Tym razem nie chodzi jednak o "makeovers" i szlifowanie kulinarnych umiejętności, ale o podróż w przeszłość – tak dosłownie, jak i w przenośni. W każdym odcinku Porowski wyrusza bowiem z inną gwiazdą w miejsca, które kształtowały nie tylko jej podniebienie, ale i tożsamość.

"Każdy epizod zaczyna się od posiłku, który bohater odcinka pamięta z dzieciństwa. Jedziemy do kraju, z którego wywodzi się bohater i szukamy jak najwięcej informacji na temat tego dania. Badamy - skąd pochodzi, z czego się składa, a także sprawdzamy kontekst socjologiczno-polityczny", tłumaczył Antoni.

W programie, którego premierę zaplanowano już za kilka dni, pojawią się Justin Theroux, Awkwafina, Florence Pugh, Henry Golding, James Marsden i Issa Rae.

Na zakończenie Artur zapytał też swojego rozmówcę o aktualny klimat polityczny, który – eufemistycznie rzecz ujmując – nie sprzyja ostatnimi czasy "imigranckiej przeszłości".

"Boimy się tego, czego nie rozumiemy, a strach prowadzi do złości, jak mówił Yoda z »Gwiezdnych Wojen«. Uważam za ważne opowiadanie historii innych ludzi. Im częściej mówimy o różnorodności, tym mniej się jej boimy. Uświadomiłem sobie, że musimy przypominać historię, żeby nie popełnić tych samych błędów co kiedyś", podsumował Antoni.

Nam nie pozostaje nic innego, jak podpisać się pod tą refleksją.

Całą rozmowę z Antonim Porowskim (a przy okazji i aktora mówiącego po polsku) zobaczycie zaś poniżej.

Antoni Porowski o polskich korzeniach, smakach dzieciństwa i najnowszym projekciehalo tu polsat
halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?