Teatr nigdy nie jest jedynie teatrem. Bywa bowiem i testamentem, i rozrachunkiem, i szeptem, który głośniej od najwznioślejszych partii potrafi powiedzieć – "byłem i będę już zawsze". "Hamlet" w reżyserii Jana Englerta nie będzie więc sztuką zwykłą – nie tylko dlatego, że niemożliwym jest uznać za zwykły ostatni akt twórczy w karierze tego, który przez blisko trzy dekady kształtował rytm na deskach Teatru Narodowego, ale, a może i przede wszystkim, za sprawą emocji wywołanych na długo przed premierą. U ich podstaw legła jedna nie interpretacja czy estetyka, a... granice artystycznej wolności. Czy twórca ma więc prawo mówić własnym głosem, jeśli ów głos łączą z nim niekoniecznie zawodowe więzi? I jak brzmi on po przeniesieniu na scenę? O tym w "halo tu polsat" opowiedzieli Beata Ścibakówna (odtwórczyni roli Gertrudy), Hugo Tarres (debiutujący w tytułowej roli) oraz Tomasz Wygoda (odpowiedzialny za ruch sceniczny i choreografię).