Polska historia pod młotkiem. O szabli ostatniego króla i jej iście monarszej cenie

Kamil Olek

Kamil Olek

Stal damasceńska, wielobarwne złoto i najprawdziwsze diamenty, a przy tym setki lat burzliwej historii – tak w wielkim skrócie scharakteryzować można artefakt ze wszech miar wyjątkowy, który już 6 marca trafi "pod młotek" w paryskim domu aukcyjnym Giquello. Wspominamy zaś o tym nieprzypadkowo, gdyż licytowana szabla paradna – a o niej właśnie mowa – należała do ostatniego króla na polskim tronie, Stanisława Augusta Poniatowskiego, zaś w jej losach zamykają się dzieje tak potęgi, jak i upadku Rzeczypospolitej. Zainteresowanie (również to nad Wisłą) nie powinno tym samym dziwić, choć cena eksponatu może przyprawiać o niemały zawrót głowy.

"Portret Stanisława Augusta w stroju koronacyjnym", Marcello Bacciarelli
"Portret Stanisława Augusta w stroju koronacyjnym", Marcello BacciarelliFORUMAgencja FORUM

Historia na sprzedaż. O szabli (nie)jedynej w swoim rodzaju

Mimo że od abdykacji Stanisława Augusta Poniatowskiego minie w tym roku 230 lat, a jego panowanie (i wszystkie jego reperkusje) wciąż stanowi przedmiot historycznych sporów, wątpliwości nie ulega, że należąca doń paradna szabla (choć, jak wskazuje sama nazwa, do walki niesłużąca) stanowi wyjątkowy symbol epoki.

Skoro szabla stała się jednak przedmiotem aukcji, grzechem byłoby nie wspomnieć o szczegółach – mierząca 96 centymetrów i datowana na lata 1770-1775 broń to bowiem jubilerskie arcydzieło. Wykonano ją z czterech kolorów złota – żółtego, różowego, zielonego i białego – oraz pokryto zdobieniami w postaci liści akantu, florystycznych fryzów i medalionów z wizerunkiem Marsa. Rękojeść inkrustowana jest diamentami, na ostrzu widnieje zaś królewski monogram ("S.A." od Stanislaus Augustus) pod koroną oraz arabska inskrypcja – "Nie wyciągaj mnie bez potrzeby, nie chowaj mnie bez chwały i honoru" – co w świetle losów właściciela może wydawać się równie paradne, co i sama szabla.

Choć trudno dziś określić, co działo się z nią do chwili śmierci Stanisława Augusta, wiadomo, że później trafiła do jego bratanka, Józefa Antoniego Poniatowskiego (tego, którego żywot dokonał się pod Lipskiem). Józef miał jednak w swoim posiadaniu nie jedną, a trzy paradne szable – pierwsza została podarowana samemu Napoleonowi (a dziś stanowi część zbiorów Musée de l’Armée w paryskim Les Invalides), drugą przekazał rodzinie Wodzińskich (ta pojawiła się w jednym z katalogów aukcyjnych w latach 30. XX wieku), trzecią zaś zatrzymał dla siebie. 

Po śmierci generała szabla trafiła w ręce jego siostry, Marii Teresy z Poniatowskich Tyszkiewiczowej, która w 1821 roku sprzedała ją jednemu z mediolańskich antykwariuszy. Od tamtej pory ekswłasność Poniatowskich wędrowała przez europejskie kolekcje, aż do chwili, gdy znalazła się w rękach Philippe'a Missiliera, zmarłego w 2022 roku kolekcjonera broni historycznej.

Już 6 marca może zaś po raz kolejny zmienić właściciela. Czy ponownie znajdzie się w Polsce? Nie jest to wykluczone, bowiem, jak potwierdza sam dom aukcyjny, zainteresowanie kolekcjonerów i kolekcjonerek znad Wisły jest spore. A! Wartość. Cena wywoławcza wynieść ma od 500 do 700 tysięcy euro, czyli od 2 do 3 milionów złotych. Na jakiej kwocie zakończy się licytacja? Czas pokaże.