Od wstydu do dumy. Matera – włoskie miasto, które nauczyło się istnieć na nowo
Choć włoska Matera (której mylić nie należy z portugalską Maderą) należy do grona najstarszych nieprzerwanie zamieszkanych miast Starego Kontynentu, przez stulecia jawiła się jako trwająca w cieniu własnych skał; położona w górzystej Basilicacie (a więc dawnej Lukanii) - i zamieszkiwana dziś przez niecałe sześćdziesiąt tysięcy osób - stanowi jeden z najwyraźniejszych dowodów na przewrotność historii. Niewiele jest bowiem miejsc, którym z ruin udało stworzyć się mit, z mitu tożsamość, a z tożsamości - źródło dumy. Jakim cudem "skansen ubóstwa" - jak jeszcze niedawno zwano Materę - zmienił się w tętniące ruchem turystycznym miasto? I dlaczego to pozostaje dziś jednym z najbardziej intrygujących punktów na mapie południowej Italii?

Miasto wykute w skale, czyli burzliwe dzieje lukańskiej Matery
Według części źródeł historia osadnictwa na terenie Matery sięga ósmego tysiąclecia przed naszą erą, choć pierwsze stałe zabudowania wzniesiono na miejscu prehistorycznego osiedla w czasach greckich - miasto zaś, zwane pierwotnie Matheolą, założono w roku 251 przed naszą erą (a uczynić miał to Rzymianin - Lucjusz Cecyliusz Metellus Denter). Niemniej jednak centralna, drążona w kamieniu część miasta, zwana Sassi (będąca w istocie połączeniem dwóch stref klifowych - Sasso Barisano oraz Sasso Caveoso), pozostaje zapisem ponad kilku tysięcy lat ludzkiej obecności.
Po upadku Rzymu miejsce to przechodziło z rąk do rąk, pozostając kolejno między innymi w longobardzkiej, arabskiej, bizantyjskiej, andegaweńskiej i burbońskiej strefie wpływów. W międzyczasie - w XIII stuleciu - na Civita (centralnym wzgórzu, ponad Sassi) wzniesiono romańsko-apulijską katedrę (dziś pod nazwą Cattedrale di Santa Maria della Bruna e di Sant'Eustachio), która wyznaczyła oś miasta i z czasem utrwaliła średniowieczny układ zabudowy.
Zaklęta w kamieniu Matera - z górującą nad nią świątynią - trwała aż do... XX wieku. Gdy zjednoczone od kilkudziesięciu lat Włochy wchodziły w erę industrializacji, życie w tym niewielkim miasteczku wciąż zdawało się toczyć (zdezaktualizowanym wszędzie indziej) rytmem - nie wiązało się to jednak z jakkolwiek pojmowaną sielskością, a nieustannymi niedoborami i ubóstwem na niespotykaną skalę. W 1945 roku obraz ten dotarł do włoskiej (a wkrótce i do globalnej) społeczności za sprawą Carla Leviego, który w książce "Chrystus zatrzymał się w Eboli" ukazał miasto i jego okolice jako miejsce nienadające się do życia - przepełnione nędzą, dotknięte chorobami i dramatycznie przeludnione (sam przebywał w nieodległym Aliano w drugiej połowie lat 30. - jego powieść bezpośrednio odnosi się jednak i do Matery).
Niedługo później wizerunek ten utrwaliła "La Gazzetta del Mezzogiorno", określając lukańskie miasteczko mianem "hańby narodu", a tym samym wywołując powszechną dyskusję na temat warunków życia tamtejszych mieszkanek i mieszkańców. Ostatecznie włoski rząd ogłosił program przeprowadzki do nowej części miasta - w ciągu kilku lat Sassi opuściło tym samym piętnaście tysięcy osób, by po raz pierwszy ujrzeć to, co przez resztę kraju od dawna uznawane było za naturalne: prąd elektryczny, bieżącą wodę i... poczucie godności.
Przez kolejne dekady Matera pozostawała symbolem wstydu, w połowie lat 70. dostrzeżono jednak jej potencjał - coraz częściej przywoływano porównania do jordańskiej Petry, etiopskiej Lalibeli czy tureckiego Göreme. Od tamtej pory na miejscu sukcesywnie pojawiały się kolejne ślady życia - w Sassi pojawiały się kolejne miejsca użyteczności publicznej, otwarto nieczynny kościół na Civita, a miasto ponownie zaczęło oddychać. W 1993 roku skalne miasto zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO - jako unikalny przykład ludzkiego osadnictwa w kamieniu. Od tego momentu rozpoczął się proces, który dziś uznaje się za jeden z najpiękniejszych przykładów rewitalizacji w Europie. Kiedy w roku 2019 Matera została Europejską Stolicą Kultury, symboliczny krąg został domknięty - światło, przez wieki przykryte nędzą, ponownie rozbłysło.

Kamień, kamera, akcja. Turystyczne (i kinematograficzne) oblicze Matery
Największym skarbem Matery pozostają wielokrotnie wspomniane już Sassi - tworzące organiczną sieć domów, schodów i korytarzy, gdzie każdy poziom jest dachem dla innego; wędrując nimi, można dotrzeć do Casa Grotta czy Casa del Casalnuovo - muzeów pokazujących, jak przed wiekami wyglądało życie w jaskiniach. Pod placem Vittorio Veneto kryje się zaś Palombaro Lungo - monumentalna cysterna z XVI wieku, która przez wieki zaopatrywała miasto w wodę, dziś zrewitalizowana i udostępniona turystom oraz turystkom.
Na północ od miasta rozciąga się Parco Regionale della Murgia Materana - pozornie tylko pusty krajobraz, wypełniony w istocie skalnymi świątyniami, a także... przejmującą ciszą. To tutaj odnaleźć można Cripta del Peccato Originale - ozdobioną freskami z IX wieku (przez co nazywaną "Kaplicą Sykstyńską sztuki wiejskiej"), a także kościoły San Giovanni in Monterrone i Madonna delle Virtù. Z punktu widokowego Belvedere Murgia Timone rozciąga się natomiast panorama, która o przypomina obraz niemal mistyczny, splatając złoto kamienia, czerń cieni i błękit nieba.
W centrum Matery, prócz wywołanej już katedry, stoją też ruiny aragońskiego zamku Tramontano z początków XVI wieku. Na wyróżnienie zasługuje także MUSMA - muzeum rzeźby współczesnej, umieszczone w grocie - łączące tym samym tradycję z nowoczesnością w sposób, w jaki potrafi to robić tylko Matera.
Przy okazji nie sposób nie przywołać i kinematograficznej strony miasta. Kiedy Pier Paolo Pasolini w 1964 roku nakręcił tu "Ewangelię według świętego Mateusza", świat po raz pierwszy mógł ujrzeć Materę jako biblijny pejzaż; w kolejnych latach klimat ten wykorzystali też między innymi Bruce Beresford w "Królu Dawidzie", Mel Gibson w "Pasji", Abel Ferrara w "Marii" czy John Moore w "Omenie". W kolejnych latach strome uliczki Sassi przemierzali zaś między innymi Diana Prince w "Wonder Woman" czy James Bond w "Nie czas umierać". Dla reżyserów i reżyserek przestrzeń ta stanowi bowiem gotową scenografię - nie udaje przeszłości, lecz w pewnej części dalej nią jest.
Historia Matery jest więc historią powolnego przebudzenia - miasto, które przez dziesięciolecia uchodziło za symbol ubóstwa, dziś stanowi metaforę odrodzenia; z kamienia, który przez stulecia dźwigał wstyd, zrodziło się wszak światło, którego nie sposób już zgasić.
Zobacz też: